Złe, dobrego początki - pierwsza faza rundy jesiennej

28
gru
Na początku wcale nie było kolorowo. Zawodnicy Piasta Gliwice ostatecznie osiągnęli sukces, plasując się po pierwszej części sezonu na siódmym miejscu.

Przed sezonem skazywano Piasta na ekstraklasowe pożarcie. Bo nie ma składu na odpowiednim poziomie, bo brak pieniędzy na solidne wzmocnienia, bo dopiero awansowali z I ligi, bo... I można było tak wymieniać. Chcąc zadać kłam wszystkiemu, gliwiczanie przystąpili do pierwszej ligowej potyczki w sezonie 2012/2013. Rywalem był Górnik Zabrze.

Skład Piasta:
Trela - Matras, Klepczyński, Zbozień, Oleksy - Cicman, Alvaro, Zganiacz, Ruben (73. Buryan), Podgórski - Kędziora (73. Sikora).

Zaczęło od zdobycia bramki przez Mariusza Zganiacza (albo samobójczej Łukasza Skorupskiego). Później jednak koncertowe zawody rozegrał Prejuce Nakoulma, będąc wyróżniającą się postacią w ekipie zabrzan, absorbując uwagę wielu zawodników Piasta. To ewidentnie przyniosło efekt, bo wolniejsi piłkarze Piasta dali sobie "wbić" dwa gole, przegrywając ostatecznie 1-2.

Piast Gliwice - Górnik Zabrze 1-2 (1-0)
1-0 - Zganiacz, 22 min
1-1 - Przybylski, 68 min
1-2 - Milik, 79 min

***

Następnie podopieczni trenera Marcina Brosza wybrali się do Lubina na mecz z tamtejszym Zagłębiem. Gliwiczanie mieli przed sobą kilka celów - zmazać plamę z derbów, zdobyć trzy punkty i pokazać, że nie są w ekstraklasie przez przypadek.

Skład Piasta:
Trela - Klepczyński, Polak (71. Buryan), Krzycki, Zbozień - Cicman (76. Izvolt), Alvaro, Zganiacz, Podgórski (89. Docekal) - Ruben, Kędziora.

"Piastunki" na tle Zagłębia prezentowały się lepiej niż tydzień wcześniej przy Okrzei, a mimo to nie zdołali zainkasować punktów. Debiuty w niebiesko-czerwonych barwach Jana Polaka i Mateja Izvolta nie okazały się najlepsze. Szczególnie ten pierwszy dał się poznać... ze złej strony. Gdyby nie koncertowa gra Mariusza Zganiacza, mecz mógłby zakończyć się dla gliwiczan blamażem.

Zagłębie Lubin - Piast Gliwice 2-1 (1-0)
1-0 - Jeż, 7 min
1-1 - Ruben, 63 min
2-1 - Woźniak, 68 min

***

W końcu! Trzecia kolejna potyczka okazała się przełomową, co zresztą często podkreślali w dalszej części sezonu zawodnicy Piasta. Przy Okrzei zameldowała się drużyna ze Szczecina - czyli drugi z beniaminków. Błysnął Jakub Świerczok, Edi Andradina narozrabiał, a Wojciech Kędziora - jak to nieraz bywało - uratował skórę "Piastunkom".

Skład Piasta: Trela - Zbozień, Polak (73. Krzycki), Klepczyński, Oleksy - Izvolt (82. Cicman), Alvaro, Zganiacz, Podgórski - Kędziora, Ruben (58. Świerczok).

W pierwszej połowie Wojciech Kędziora przewrócił się w polu karnym Pogoni. Arbiter główny podyktował rzut karny, choć sytuacja była mocno kontrowersyjna. Jedenastkę na gola pewnie zamienił sam poszkodowany, spełniając niejako obietnicę złożoną kilka dni wcześniej. A brzmiała ona: "Na Pogoni odpalę i strzelę gola!" - jak powiedział, tak zrobił.

To, co chciał zrobić w 80. minucie Jakub Świerczok, miało być prawdopodobnie golem sezonu. Młody napastnik zauważył, że Radosław Janukiewicz wyszedł ze swojej bramki i zdecydował się uderzyć w jej światło. Co ciekawe, był jeszcze na własnej połowie. Strzał, a raczej lob, był tak niebezpieczny, że centymetrów zabrakło, by futbolówka zatrzepotała w siatce. Za tę próbę Świerczok dostał owację na stojąco od Marcina Brosza.

Nie zabrakło też rozbójniczego akcentu Ediego Andradiny, który uderzył w brzuch interweniującego Dariusza Trelę. Celowo czy nie - Edi ma łatkę nieprzyjemnego rywala...

Piast Gliwice - Pogoń Szczecin 1-0 (1-0)
1-0 - Kędziora, 25 min (rzut karny)

DawJen