Zimowa aura sprzyja Piastowi

20
mar

- Wygraliśmy w mroźnym Bełchatowie, poradziliśmy sobie na śniegu z Pogonią, a z Lechią wygraliśmy, gdy z nieba poleciał biały puch. Zimowa aura nam sprzyja! - śmiał się po zwycięstwie nad Lechią Tomasz Podgórski.

Kapitan Piasta po zwycięstwie nad Lechią wyszedł z szatni ostatni. Dlaczego?
- Trochę musiałem wywiadów pomeczowych poudzielać, a pogoda nie była zbyt przyjemna, więc strasznie zmarzłem! Jak wróciłem do szatni, to musiałem się tam wygrzać (śmiech).

Powiedz coś o tym golu, bo uderzenie wyszło ci naprawdę ładne.
- Piłka fajnie ułożyła mi się na stopie. Pomogło mi również to, że sędzia przesunął miejsce wykonywania wolnego bliżej bramki, po tym zagraniu Łukasza Surmy ręką. Dzięki temu mogłem precyzyjniej przymierzyć. Widziałem, że bramkarz odkrył jeden róg, który miał chronić mur. Pomyślałem, że jeśli go ominę, to wpadnie. Aż tak precyzyjnie jak chciałem uderzyć mi nie wyszło. Miałem nadzieje, że wpadnie przy samym słupku, a wleciało tak z metr obok. Ale nie narzekam, bo bramkarz nie zdążył z interwencją (śmiech).

Rozmawiałem po meczu z Michałem Buchalikiem i nie powiedział tego wprost, ale nie co obwiniał zachowanie muru. Wydawało mu się, że ktoś uchylił głowę przed twoim strzałem.
- Jeśli ktoś uchylił głowę i dzięki temu strzeliłem gola - to jestem z tego faktu bardzo zadowolony! W szatni obejrzałem sobie tylko raz tą bramkę i szczegółowo jej nie analizowałem, ale myślę, że w domu puszczę sobie go ponownie i się przyjrzę. Najważniejsze w tym golu jest jednak nie to, jak padł, ale że pozwolił nam zwyciężyć. Myślę, że pierwsza bramka była kluczowym momentem spotkania. Do tamtej chwili Lechia groźnie atakowała i napędziła nam sporo strachu. Ważne jest aby również docenić wkład Darka Treli i całej formacji defensywnej w ten mecz. Dzięki nim nie straciliśmy gola i mogliśmy spokojnie myśleć o akcjach ofensywnych. Zresztą, już drugi mecz z rzędu nie tracimy gola, a to dobry prognostyk na przyszłość. Przypominam, że jesienią liczba straconych goli nie przynosiła nam chluby. Teraz w trzech meczach tracimy tylko jednego gola - i na dodatek - mocno pechowego, po stałym fragmencie gry. Notujemy progres. To powód do radości.

Na konferencji pomeczowej trener Bogusław Kaczmarek stwierdził wprost: "Piast grał toporną piłkę".
- Ja nie jestem od tego, aby komentować słowa tak doświadczonego trenera. To jego subiektywna ocena i oczywiście ją szanuję. My w meczu z Lechią graliśmy piłkę przede wszystkim zwycięską. Wygraliśmy z Lechią 2-0, z czego cieszą się całe Gliwice. Trzy punkty dały nam naprawdę wysokie miejsce w tabeli.

Mnie nieco zdziwiły słowa trenera. Rozumiem, gdyby wypowiedział je po przypadkowym zwycięstwie Piasta, ale to była druga wygrana nad Lechią w tym sezonie. Dla mnie tym meczem potwierdziliście, że jesteście drużyną lepszą od gdańszczan.
- Drugi raz zwyciężyliśmy dwiema bramkami. Owszem, ten mecz był nieco słabszy od tamtego wyjazdowego zwycięstwa. Teraz próbowaliśmy przede wszystkim zabezpieczyć tyły, a dopiero później szukać swoich sytuacji z przodu.  Klarownych akcji nie mieliśmy może zbyt wiele... Przypominam główkę Mateusza Matrasa i strzał Pawła Cicmana. Obaj mogli się zachować trochę lepiej i wtedy prowadzilibyśmy dużo szybciej. Ale to dowód na to, że stwarzaliśmy sobie sytuacje bramkowe. Wygraliśmy 2-0, to wiele mówi.

No właśnie, kolegom nie wyszło, ale od czego Piast ma kapitana. W trudnym momencie wziąłeś ciężar spotkania na swoje barki.
- Nie bez kozery trenerzy podkreślają, że bramki odmieniają losy spotkania. Tak właśnie było w meczu z Lechią. Bramka strzelona u siebie zawsze dużo daje drużynie. Nie potrafiliśmy strzelić gola z akcji, więc swoich szans należało szukać w stałych fragmentach. Jeśli prześledzimy wyniki spotkań ekstraklasy, to dojdziemy do wniosku, że gro zespołów wygrywa mecze właśnie dzięki temu elementowi gry. W pierwszych dwóch wiosennych kolejkach to my straciliśmy bramki po stałych fragmentach. Skupiliśmy się na nich, poprawiliśmy ten element i już w meczu z Pogonią udało się strzelić bramkę po rzucie rożnym. Z Lechią padły gole po rzucie wolnym oraz po dośrodkowaniu z narożnika boiska. Cieszę się, że to wyszło. Trenerzy fajnie przygotowali nas w tym elemencie, dobrze rozpracowali stałe fragmenty. I oczywiście plus dla drużyny, że potrafiła zrealizować te założenia.

A co powiesz na fakt, że piłkarze Lechii po meczu nieco narzekali na warunki atmosferyczne, a piłkarze Piasta pytani o to tylko wzruszali ramionami.
- Chyba szkoda, że kończy się ta zima, bo myślę, że coś może być w sprzyjającej nam zimowej scenerii. W Bełchatowie, gdy było -8 stopni, wygraliśmy 3-1. W Szczecinie, na śniegu również wygraliśmy. Punkty straciliśmy za to w Zabrzu, gdy pogoda była nieco lepsza. Z Lechią poradziliśmy sobie natomiast w drugiej połowie, gdy zaczął padać śnieg. Powiem więc: zimowa aura nam sprzyja (śmiech). Ale tak poważnie - z utęsknieniem czekamy na wiosnę i lepsze warunki pogodowe. Ta pogoda jest nieco uciążliwa, musimy czasem trenować na hali albo na boiskach ze sztuczną nawierzchnią. Takie przeskoki w zajęciach nie są dobre dla organizmu. Warto nadmienić również, że wiosną na stadionach pojawi się więcej kibiców. Przy takiej scenerii jak w meczu z Lechią nie ma się co dziwić, że niektórzy woleli zostać w domach. Ale mówię też o tym w odniesieniu do wszystkich stadionów Ekstraklasy, na których pojawia się mniej kibiców, bo jest po prostu zimno.

Wyprzedziliście w tabeli Lechię i doskoczyliście na dwa punkty do Górnika Zabrze, o którym mówi się, że gra o europejskie puchary... Co wy na to?
- Górnik walczy o europejskie puchary i niech sobie walczy dalej. My w każdym meczu staramy się punktować, aby osiągnąć określony przed sezonem cel...

Mając 29 punktów można powiedzieć śmiało, że już ten cel, którym jest utrzymanie, zrealizowaliście.
- Jeszcze nie.

30 punktów to magiczna granica, która właściwie daje drużynie utrzymanie w Ekstraklasie.
- Ja nie będę się buńczucznie wypowiadać i pompować balonika, bo on może szybko pęknąć. Nie chcemy żeby było niesympatycznie... Skupmy się więc tylko na kolejnym meczu i kolejnym zwycięstwie, bo o to na pewno zagramy. Chcemy się jak najlepiej prezentować na murawie. To nasz cel. Nie jesteśmy nie wiadomo jak ukształtowanym zespołem, który może rywalizować na boiskach europejskich. Dojście do takiego poziomu wymaga wiele pracy, nie tylko trenerów i zawodników, ale i całego klubu. Jeśli klub będzie się rozwijał, a drużyna podnosiła swój poziom sportowy, to w kontekście kilku sezonów będzie można mówić o takich celach jak europejskie puchary...

 

Na koniec poproszę cię - jako kapitana - o ocenę debiutu Marcina Robaka.
- Zaliczył wymarzony debiut. Wyjść przed swoją publicznością, właściwie tuż po podpisaniu kontraktu... i po paru kontaktach z piłką strzelić gola, to coś świetnego. Marcin Robak jest napastnikiem, który strzelił sporo bramek na boiskach Ekstraklasy i obrońcy naszych rywali będą musieli na niego uważać. To skuteczny zawodnik, co udowodnił już po paru minutach meczu z Lechią. Należy powiedzieć wprost - siła rażenia Piasta została wzmocniona. Dzięki Marcinowi i skupianej na nim uwadze obrońców, zrobi się więcej miejsca dla skrzydłowych oraz Rubena, który jest takim zawodnikiem, który lubi wyjść zza pleców napastnika. Z optymizmem wyczekujemy meczu z Jagiellonią.

Rozmawiał Maciej Smolewski / sportslaski.pl