Ziętara: Chcemy mieć w Polsce odpowiednik MilanLab!

08
sty

- W Polsce coraz więcej uwagi przykłada się do szkolenia młodzieży, ale nadal zbyt małą wagę przykłada się do oceny potencjału organizmu piłkarza, co jest równie, a może nawet ważniejsze niż jego aktualne umiejętności boiskowe. W Europie ten element jest zdecydowanie bardziej doceniany. My chcemy, żeby przykładowy 16-latek miał świadomość, że może nie być mu pisany sukces w piłce i sugerujemy po wnikliwej analizie, żeby nie marnował czasu. Nie ma sensu budzić się z ręką w nocniku i po drodze rezygnować z wykształcenia. Liczne są przykłady zawodników, którzy byli bardzo dobrzy na podwórku, czy nawet na treningu, a podczas meczu tracili wszystkie swoje walory – mówi pomysłodawca Piłkarskiego Diamentu 2.0, Paweł Ziętara.

Co sprawia, ze Piłkarski Diament 2.0. to projekt jeszcze bardziej interesujący niż pierwowzór?
- Po pierwsze fakt, że tym razem poszukujemy nie tylko napastników, ale piłkarzy na wszystkie pozycje. Stworzyliśmy trzy osobne grupy: bramkarze, piłkarze o charakterystyce defensywnej i ofensywnej. Po drugie przeprowadziliśmy analizę krytyczną pierwszej edycji, która była swego rodzaju eksperymentem, pilotem... i wespół z naszymi ekspertami usunęliśmy błędy oraz rozszerzyliśmy znacznie wachlarz czynników selekcjonujących kandydatów.

Zarówno zawodnicy, jak i jurorzy mają dużo więcej opcji podglądu profilu zawodnika.
- Stworzyliśmy zaawansowany system informatyczny, który "mieli" zgłaszających się kandydatów i wybiera tylko tych, którzy spełniają podstawowe kryteria pozwalające im skutecznie walczyć już w "realnej" fazie eliminacji. Fundamentem selekcji były rozbudowane dane piłkarzy oraz ich statystyki z meczów, w których grali w swoich ligach, a także wyniki rozwiązywanych przez nich specjalnych zadań psychologicznych umieszczonych w naszym systemie. Nadto filmy przez nich dodawane na imiennych profilach, pozwalające jury obejrzeć kandydata w akcji, a jeśli to było niewystarczające także bezpośrednia obserwacja naszych skautów. Ten rozbudowany system pozwolił nam wyeliminować, jak to mówi szef naszego jury Andrzej Zamilski: "takich, co im się wydaję, że umieją grać w piłkę". W sumie do Gliwic zaprosiliśmy 350 zawodników.

Najlepszą możliwą reklamą programu jest fakt, że można dołączyć do lidera ekstraklasy.
- To wspaniała sprawa, że znaleźliśmy klub chcący, tak jak my ulepszać skauting. W Gliwicach zebrała się grupa ludzi na czele z trenerem Radoslavem Latalem, przewodniczącym Rady Nadzorczej GKS Piast - mecenasem Grzegorzem Jaworskim i Prezesem GKS Piast Adamem Sarkowiczem, która chce stworzyć nowoczesny na zachodnią modłę klub i chłonie nowinki z sukcesem stosowane u najlepszych w Europie. Efekty juz widać. To dla nas wielka przyjemność współpracować z takimi ludźmi i klubem, który jesienią na boisku nie miał sobie równych i zakończył rok w fotelu lidera Ekstraklasy. Nam marzyło się móc oddawać nasze "Diamenciki" w tak dobre ręce, a Piast chce czerpać pełnymi garściami z naszego "pionu naukowego", by podnosić jakość oceniania dostępnych już zasobów piłkarskich. Przykładowo w Piłkarskim Diamencie profesor Zbigniew Jastrzębski ustali wiek biologiczny zawodników. Jak sam twierdzi - prawdopodobieństwo błędu wynosi 5%, więc stoimy przed wielką szansą rzetelnej oceny organizmów. Owszem, zdarzają się przypadki w stylu Messiego, który przebiega tylko 7 kilometrów na boisku, ale siła i moc są kluczowe, o czym przekonuje np. Kaziu Węgrzyn. Doskonały przykład to także Piast...

...którego wizytówką jest w tym sezonie znakomita wydolność.
- Zgadza się. Spójrzmy na mecz z Lechem, który wygrali 2:0. W 90. minucie wciąż prezentowali się tak jak na początku spotkania, choć brakowało im czterech zawodników podstawowego składu. My z kolei sugerując trenerowi Latalowi chłopaków z Piłkarskiego Diamentu będziemy wiedzieć już, że taki zawodnik podoła wydolnościowym wymaganiom czeskiego szkoleniowca.

Wiele osób wypomina, że talenty sprzed roku nie rozwijają się w oszałamiającym tempie.
- Przed rokiem finalistą naszego programu był Adam Dobosz, który nie mógł przebić się w Pogoni Siedlce i trafił potem do Znicza Pruszków. W 1/4 Pucharu Polski jego zespół mierzył się z Lechem Poznań, a Dobosz zagrał 90 minut. Zdaniem ekspertów i komentatorów był najlepszy na placu, a mówimy o zawodniku, który w piłkę grał od raptem 3-4 lat i to w porywach na poziomie IV ligi. To klasyczny przykład chłopaka, który ma znakomity organizm i głowę do piłki. Potrzeba mu tylko oszlifowania.

I udało mu się finalnie wybić.
- Dołączył teraz do Piasta i z tego, co wiem od trenerów - wygląda obiecująco i jest szansa, że po pewnym czasie wskoczy do kadry pierwszego zespołu. Powiedziano mi nawet, że gdyby mieli nieco słabszą kadrę - mógłby już wskoczyć na szczebel ekstraklasy. Sztab szkoleniowy dostrzegł w tym chłopaku potencjał. To dla nas kolejny dowód, że w Piaście odnaleźliśmy ludzi, którzy patrzą na utalentowaną młodzież naszymi oczami.
 
Czyli wciąż potrzebuje najzwyczajniej w świecie czasu.
- Kluczowy element to zaufanie. Słyszę wiele komentarzy na temat zwycięzcy pierwszej edycji – Wiktora Płanety. Że miał grać, strzelać i tak dalej. Wszyscy szukają jego minusów i na tej podstawie podważają ideę Projektu. Tymczasem spójrzmy chłodno na pewne zdarzenie. Wiktor w debiucie w 1 lidze w barwach Termaliki Bruk-Bet Nieciecza, wchodząc na boisku w samej końcówce, strzelił gola. Kolejnej realnej szansy jednak nie dostał. Na jakiej więc podstawie można wyciągać wobec niego wnioski.
 
I od tej pory obrywa się też programowi.
- Krytyki się nie boimy, szkoda, że często nie jest ona merytoryczna, tylko taka "typowo polska". Piłkarski Diament to działalność poniekąd charytatywna, bo cały budżet finansowy idzie w program. Robimy to, bo wierzymy, że w Polsce jest nie mniej talentów niż w Hiszpanii czy Holandii.  Talent jednak potrzebuje czasu, żeby się wkomponować. Ktoś taki nie dostanie z miejsca powołania do reprezentacji, bo nie ma cudów. Potrzeba do tego trenera, który to rozumie. W Gliwicach tak jest. Wszyscy są tam zaangażowani w projekt i chcą wykorzystywać ten system do własnych zastosowań. W Gliwicach bardzo poważnie myśli się o stworzeniu Europejskiego Centrum Szkolenia Młodzieży.  Wiemy, że nasza myśl i technologia znajdzie w nim zastosowanie. Już teraz będzie można ten potencjał wykorzystać dla aktualnie grających w Piaście zawodników np. do analizy włókien mięśniowych czy podatności na kontuzje. Ta wiedza to ważny atut w rywalizacji z ligową konkurencją.

Czyli Piast może odskoczyć nawet bogatej Legii i Lechowi?
- W Polsce coraz więcej uwagi przykłada sie do szkolenia młodzieży, ale nadal zbyt małą wagę przykłada się do oceny potencjału organizmu piłkarza, co jest równie, a może nawet ważniejsze niż jego aktualne umiejętności boiskowe. W Europie ten element jest zdecydowanie bardziej doceniany. My chcemy, żeby przykładowy 16-latek miał świadomość, że może nie być mu pisany sukces w piłce i sugerujemy po wnikliwej analizie, żeby nie marnował czasu. Nie ma sensu budzić się z ręką w nocniku i po drodze rezygnować z wykształcenia. Liczne są przykłady zawodników, którzy byli bardzo dobrzy na podwórku, czy nawet na treningu, a podczas meczu tracili wszystkie swoje walory
 
Piłka w naszym kraju jest tak nieprzewidywalna, że jeszcze przed startem rozgrywek sugerowano, że ekipa Piasta to „pospolite ruszenie”.
- Pamiętam obchody 70-lecia Piasta i turniej 4-zespołowy. Gliwiczanie wyglądali fatalnie. Zastanawiałem się: - "Boże, co to będzie. Z ligi spadną"... Sam początek sezonu też nie dawał powodów do optymizmu, aż przyszedł mecz z Cracovią i się zaczęło. Wielka w tym zasługa trenera Radoslava Latala i jego sztabu.

Czy nasz kraj nie jest idealny dla takiego przedsięwzięcia? Na pewno łatwiej przebić się w przeciętnej, choć najwyższej klasie rozgrywkowej w Polsce niż choćby w każdym kraju oddalonym na zachód od Polski.
- Ciężko powiedzieć. Poziom może jest niższy, ale są inne bariery, które stawiają tamę rozwojowi zdolnej młodzieży. Myślę tutaj o istniejących układach, które preferują jednych czasem gorszych piłkarzy, kosztem innych. Klasyczny przykład z ostatnich lat to tzw. szrot z zagranicy, który nie potrafił prosto kopnąć piłki, ale z wiadomych względów grać musiał, bo kosztował, przyszedł na bazie pewnych układów menadżersko - trenerskich itd. Nadal za mało jest ludzi typu Michała Probierza, który odważnie postawi na młodego, wrzuci go do gry. Cały czas słyszy się o naciskach na trenerów, że jedni muszą grać, bo po prostu muszą, a innych trzeba promować, bo można ich jeszcze dobrze sprzedać. Jeszcze inni powinni być na boisku, bo mają na koncie występy w reprezentacji. Na szczęście nam udało się znaleźć klub, który mimo że tak udanie dobiera piłkarzy z zagranicy, to chce jednak stać się przystanią dla młodych polskich talentów. To podejście wzorcowe.

Można też tak chyba w pewien sposób powiedzieć o waszej ekipie jurorów, bo ta też robi wrażenie.
- Mamy dwa rodzaje ekspertów. Ci od nosai ci od nauki (metoda N+N - nauka i nos trenerski). Jedni i drudzy są wybitni w swojej dziedzinie. Profesor Jastrzębski jest absolutnie bezkonkurencyjny w swojej klasie. Paweł Habrat też jest nie do zastąpienia w dziedzinie psychologii. Trenerzy to tez optymalny zestaw. Doświadczony "ojciec" masy byłych i aktualnych kadrowiczów Andrzej Zamilski plus Andrzej Juskowiak, który wchodził na piłkarską światową arenę jako piłkarz, gdy trener Zamilski zdobywał medal młodzieżowych mistrzostw świata. Do tego Jacek Magiera, przez lata pracujący i z młodzieżą i pierwszym zespołem Legii, którego wykłady trenerskie zbierają kapitalne recenzje. Jest chyba zresztą najbardziej rozpoznawalnym jurorem. Jak uczestnicy słyszą jego nazwisko, drży im głos.

Dodajmy jeszcze Wojciecha Kowalewskiego, który o pracy bramkarzy wie wszystko i sam prowadzi akademię. Istotną rolę odgrywają też nasi skauci - Jakub Drwal, który ma dwie licencje piłkarskie - polską i amerykańską - i jako jeden z zaledwie 60 osób posiada najwyższą licencję futsalową w Europie oraz Łukasz Masłowski, świetny skaut. To wszystko składa się na znakomity zespół.

Na co oczekuje pan z największą niecierpliwością?
- Na moment, kiedy, najlepsza ósemka trafi do finału, którym jest praca pod okiem trenera Radoslava Latala z pierwszą drużyną Piasta. Na początku rzuciliśmy mu pomysł, żeby przyjął ich na jeden dzień, ale wypalił: - "Jak to na jeden?! Oni muszą trenować z nami tydzień, chcę wybrać optymalnie". Zwycięzca i wszyscy pozostali, którzy spodobają się trenerom Piasta mogą być spokojni o swoją przyszłość. Prezes klubu Adam Sarkowicz jest przygotowany na przyjęcie uczestników w każdym wieku. W razie podpisania kontraktu wszystko będzie dopięte na ostatni guzik, łącznie ze szkołą. Życzę zatem wszystkim ludziom, którzy krytykowali Piłkarski Diament, wstrzemięźliwości, zrozumienia i doceniania, że próbujemy w Polsce czegoś, czego jeszcze nikt się nie podjął.