Zganiacz: Najważniejsze, żeby się wyleczyć

25
sty

Mariusz Zganiacz, w trakcie jednego z treningów na obozie w Bielsku doznał uszkodzenia trzeszczki. Kontuzja okazała się na tyle poważna, że wykluczyła go z udziału w zgrupowaniu w Alicante. Zdaniem „Zganiego”, zastosowane leczenie przynosi efekty i zawodnik za dwa tygodnie powinien dołączyć do zespołu.
 
Z podobnym problemem zawodnik „Piastunek” zmagał się wiosną ubiegłego roku, jak tym razem wygląda jego powrót do zdrowia? Leczenie kontuzji przebiega sprawnie i wszystko zmierza w dobrym kierunku. Czas spędzam głównie w domu, nie mogę zbyt często się poruszać, żeby nie obciążać stopy i tym samym nie pogorszyć urazu. Często muszę przykładać lód do stopy i robię sobie różne okłady, poza tym co dwa dni uczęszczam na siłownię i basen. Staram się pływać, jednak bez nadmiernego eksploatowania nóg. Zajmuje się mną doktor Gorczyński, jestem z nim w stałym kontakcie i on steruje całym procesem leczenia. – komentuje.
 
- Wykonuję wszystkie zalecenia trenerów i lekarzy, więc mam nadzieję, że po przylocie drużyny z Hiszpanii będę już w pełni sił. Robię wszystko, żeby tak właśnie się stało. – zapowiada Zganiacz.
 
Czy 28-letni pomocnik nie obawia się, że jego nieobecność w Alicante, może negatywnie wpłynąć na utrzymanie odpowiedniej formy? - Ciężko powiedzieć jak absencja na obozie wpłynie na moją dyspozycję, ponieważ nigdy nie opuściłem żadnego zgrupowania. Myślę, że dam sobie radę. W zasadzie opuszczę tylko te dwa tygodnie, a przecież okres indywidualnych treningów oraz czas po wznowieniu zajęć upłynął na ciężkich treningach i nie obawiam się zbytnią o moją dyspozycję. Na obecnym etapie, najważniejsze jest wyleczenie urazu i dojście do całkowitej sprawności.  – zaznacza.