Zbozień: W przerwie jeszcze wierzyliśmy
- Zagrać tu przy pełnych trybunach było moim marzeniem. Marzenie się więc spełniło i nieco osłodziło gorycz porażki - mówił po spotkaniu z Lechem Poznań Damian Zbozień
Na początku spotkania nie było widać aż takiej różnicy klas pomiędzy Piastem a Lechem, o której mówi końcowy wynik.
- Ciężko mi powiedzieć cokolwiek konstruktywnego po takim spotkaniu. W pierwszej połowie byliśmy równorzędnym przeciwnikiem dla Lecha i poznaniacy nie mieli z nami łatwego zadania. Na prowadzenie wyszli dopiero po pięknym trafieniu Lovrencsicsa. W przerwie jeszcze wierzyliśmy...
Wyszliście jednak na boisko i...?
- Lech nas skontrował i strzelił drugiego gola. O wyniku spotkania zadecydował właśnie początek drugiej połowy. Cały plan, który założyliśmy sobie w przerwie, legł wtedy w gruzach. Ten gol nas załamał i nie potrafiliśmy się już podnieść.
Co się stało przy tej sytuacji, gdy Lech strzelił wam drugą bramkę?
- Gdy zespół przegrywa to później zawodnicy ciągle powtarzają, że zabrakło koncentracji... My doskonale wiedzieliśmy, że Lech doskonale kontruje po stałych fragmentach gry. Jednak w ich golu, właśnie po takiej akcji, było sporo przypadku. Artis Lazdins przecież wygrał długą piłkę i oddał strzał. Futbolówka akurat odbiła się od obrońcy Lecha i poszła z tego kontra, którą wykorzystał bardzo szybki Aleksandar Tonev. Jednak to naprawdę był przypadek... ale cóż - dostaliśmy drugą bramkę i było po meczu.
W drugiej połowie widać było różnicę klas pomiędzy Piastem a Lechem.
Lech był zdecydowanie lepszy. Wykorzystał wszystkie nasze braki. My wiedzieliśmy, że to będzie trudne spotkanie, z wymagającym przeciwnikiem, ale już parę takich było w tym sezonie i - co najważniejsze - potrafiliśmy je wygrać. Dziś polegliśmy i jest nam bardzo przykro. To boli tym bardziej, że wreszcie zapełnił się stadion w Gliwicach, a my przegraliśmy. Zagrać tu przy pełnych trybunach było moim marzeniem. Marzenie się więc spełniło i nieco osłodziło gorycz porażki. Ale przy takiej publiczności musimy wygrywać.
Teraz pewnie będziecie chcieli szybko zapomnieć o tym spotkaniu. Na szczęście okazja do rehabilitacji zdarzy się szybko, bo już w piątek.
- Jeszcze musimy przeanalizować to spotkanie. Jednak do następnego meczu zostało mało czasu. Teraz jest spotkanie z Widzewem, który chcemy wygrać. W sporcie wynik zawsze jest sprawą otwartą. Z Lechem przegraliśmy, dlatego szybko chcemy się zrehabilitować. Tym bardziej, że ciężko szukać pozytywów w naszym zespole po tej porażce.
Maciej Smolewski/sportslaski.pl