Zależało mi na transferze do Piasta

24
lip

Jakub Świerczok, strzelając gola w rundzie jesiennej w wyjazdowym meczu z Piastem, nie mógł przewidzieć, że osiem miesięcy poźniej zasili skład beniaminka Ekstraklasy. W Kaiserslautern wystąpił w sześciu spotkaniach Bundesligi, przebywając na boisku łącznie 284 minuty. Powrót do Polski ma być dla zawodnika szansą, by wrócić na właściwe tory.


Kamil Kwaśniewski: - Jarosław Kołodziejczyk, wiceprezes Piasta, powiedział, że miał pan oferty z kilku lepszych klubów, ale był zdeterminowany, by trafić do Gliwic...

Jakub Świerczok: - To prawda, zależało mi na transferze do Piasta. To dobry klub, na dodatek z nowym stadionem. Chcę mu pomóc - grać regularnie i zdobywać bramki. A inne propozycje? Nie ma sensu dzisiaj o nich rozmawiać. Koncentruję się tylko na tym, co jest teraz.

- Po kilku miesiącach spędzonych w Niemczech o tym "dzisiejszym" Piaście może pan za wiele nie wiedzieć.

- Rzeczywiście; oprócz tego, że drużyna wywalczyła awans do ekstraklasy, zbyt dużo na jej temat nie jestem w stanie powiedzieć. Ale wszystko przede mną. Wystarczyło mi dziesięć minut, a Damiana Zbozienia i Pawła Oleksego już znałem (śmiech).

- Możemy też powiedzieć, że w Niemczech poznał pan, co to osobista porażka?

- Czasami trzeba zrobić mały krok w tył, żeby potem znów ruszyć naprzód. Poza tym w Kaiserslautern za wiele szans nie dostawałem, mimo że w dwóch pierwszych meczach pokazałem się z niezłej strony. Nie pomogly bramki, jakie zdobywałem w meczach rezerw. Grali inni.

- Wielu ostrzegało, ze przeskok może być zbyt duży...

- Chciałem spróbować i myślę, że dobrze zrobiłem. Oczywiście, dzisiaj można się zastanawiać, co by było, gdybym został w kraju, ale ja tak do tego nie podchodzę, nie chcę "gdybać". Zwłaszcza, że te kilka miesięcy w Niemczech naprawdę sporo mi dało.

- W tym szok pt. "jak może funkcjonowac klub piłkarski"?

- Tam wszystko jest perfekcyjnie poukładane. W każdym - najdrobniejszym nawet - szczególe. Chociaż uważam, że polskim klubom jest do tego poziomu coraz bliżej.

- Z językiem pan sobie poradził?

- Teraz jest już naprawdę nieźle, ale trzeba było uczyć się od podstaw, więc kiedy już zupełnie nie wiedziałem, jak coś wytłumaczyć, wtrącałem słówka po angielsku. Bardzo pomógł mi na pewno trener Artur Płatek, który - póki pracował w klubie - był na każdym treningu.

- Najlepszy piłkarz przeciw któremu miał pan okazję zagrać?

- Zdecydowanie Raul. Obaj gramy w ataku, więc okazji do bezpośredniego kontaktu za wiele nie było, ale nawet nie były potrzebne, bo już z daleka widać, że to wielki zawodnik. Klasa sama w sobie.

- A w Kaiserslautern?

- Ariel Borysiuk.

- Nie przemawia przez pana wyłącznie... solidarność z rodakiem.

- Nie. Ona nie ma tu żadnego znaczenia. Tego, że Ariel zrobi karierę, jestem pewien.


Źródło: SPORT