Wygrana dzięki ambicji, determinacji i woli walki
Piast w ostatnich sekundach wyrwał zwycięstwo z rąk Śląska, a bramkę na wagę trzech punktów strzelił Radosław Murawski. - Już na rozgrzewce śmiałem się z chłopakami, że dziś strzelę gola - zdradził 19-latek.
Po spotkaniu młody pomocnik zdecydowanie zaprzeczał stwierdzeniom, że został dziś bohaterem Piasta. - W żadnym wypadku nie czuję się bohaterem Ta bramka w stu procentach jest zasługą Pawła Cicmana. To on zrobił całą akcję, wyłożył mi piłkę, a ja tylko dołożyłem nogę. Piłka była tak dobra, że nie wypadało mi nie trafić. Nie myślałem więc, tylko uderzyłem. Czasami jest tak, że spędza się na boisku 90 minut i nic, a czasami wchodzi się na minutę-dwie i zdobywa się decydującą bramkę - uśmiechał się szczęśliwy Murawski.
Gol był premierowym trafieniem "Murasia" dla Piasta. - Bardzo cieszę się z tej bramki, ale chyba jeszcze bardziej z trzech punktów i faktu, że minęliśmy Śląsk w tabeli. Dzięki temu mamy bliżej do pucharów - opowiadał podekscytowany pomocnik. - Jeszcze na rozgrzewce, a potem na ławce rezerwowych śmialiśmy się z chłopakami, że wypadałoby wreszcie strzelić gola. I trochę się na to nastawiałem - przyznał pomocnik.
W gliwickiej drużynie panuje tradycja, która nakazuje strzelcowi premierowego gola dla Piasta poczęstować kolegów z zespołu ciastem. - Dziś pierwszego gola strzelił także Paweł Oleksy więc sporo będzie tego ciasta. Będziemy chyba musieli rozplanować na parę dni to częstowanie - śmiał się "Muraś".
Młody zawodnik większość spotkania oglądał z ławki rezerwowych i doskonale widział przebieg wydarzeń na boisku. Pomocnik nie zgodził się z tezą postawioną przez jednego z dziennikarzy, że to Śląsk dyktował warunki gry w tym spotkaniu.
- Wrocławianie wcale nie napędzali tego meczu. To my tworzyliśmy sobie więcej sytuacji bramkowych, ale po prostu nie potrafiliśmy ich wykorzystać. Śląsk strzelił gola jako pierwszy, ale tak samo było we Wrocławiu - tam rywale też jako pierwsi wyszli na prowadzenie. Dlatego doskonale wiedzieliśmy, że jesteśmy w stanie doprowadzić do remisu, a później pójść za ciosem i przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. To, dzięki ambicji, determinacji i ogromnej woli walki, nam się udało - podkreślił Radosław Murawski.
Maciej Smolewski / sportslaski.pl