Świetne zawody, które Kamil Wilczek rozegrał w Krakowie, ukoronował dwoma trafieniami. Po końcowym gwizdku sędziego napastnik podkreślał, że żadnej z tych bramek by nie było, gdyby nie jego partnerzy z drugiej linii, którzy obsłużyli go doskonałymi piłkami. - Można powiedzieć, że te bramki były jedynie dopełnieniem formalności - skromnie wyznał Wilczek.
Po okazałym zwycięstwie w Krakowie na twarzy Wilczka widniał szeroki uśmiech. - Czuję radość i satysfakcję z wygranego meczu. Całym zespołem konsekwentnie walczyliśmy o zwycięstwo. Włożyliśmy sporo serca, aby to spotkanie wygrać. Bardzo się cieszymy, że się udało - stwierdził napastnik.
- Jestem zadowolony również z tego, że udało mi się strzelić dwie bramki. Pierwsza padła po sytuacji sam na sam, do której doszedłem po świetnym podaniu Gerarda Badii. Można powiedzieć, że była to dokładnie taka piłka, jaką chciałem. Dostałem idealne podanie, przepchnąłem się , przełożyłem futbolówkę na lewą nogę i strzeliłem. Wszystko wyszło tak, jak chciałem. Z kolei drugi gol to wykończenie akcji Tomka Podgórskiego, który wrzucił w pole karne świetną piłkę. Można powiedzieć, że trafienie było dopełnieniem formalności - opisał zawodnik.
Wilczek przestrzegł jednak przed popadaniem w hurraoptymizm, podkreślając, że walka o utrzymanie wciąż trwa. - Dalej walczymy o swoje. Musimy wygrać kolejne spotkanie. Chcemy zapunktować na Koronie i jak najszybciej zapewnić sobie utrzymanie. Nie możemy czekać na rozwój wydarzeń, bo takie podejście jest niebezpieczne. Zwycięstwo w kolejnym spotkaniu to nasz najbliższy cel.
Napastnik przyznał, że kolejne spotkanie Piasta będzie różniło się od meczu w Krakowie. - Korona to inny zespół, ma odmienny styl od Cracovii. Jednak spotkania zarówno w Krakowie jak i Kielcach to trudne starcia. Dlatego nie ma żadnych kalkulacji. Trzeba podejść skoncentrowanym i do ostatnich minut realizować założenia, tak jak dzisiaj. Wywozimy trzy punkty z Krakowa i musimy być tak samo skoncentrowani i skuteczni w Kielcach - podkreślił strzelec dwóch bramek w meczu z Cracovią.
Na koniec Wilczek zapytany o komunikację z nowym trenerem odparł, że nie ma z tym żadnych problemów. Pomogły mu w tym pobyty w klubach z Półwyspu Iberyjskiego. - Już wcześniej odkurzyłem swój hiszpański, teraz go tylko szlifuje. W czasach gry w Zagłębiu Lubin miałem kontakt z cudzoziemcami. Rozmawiałem po hiszpańsku z Kolumbijczykiem, Portugalczykiem i Brazylijczykiem. Także z komunikacją nie mam problemu. Mój wyjazd do Hiszpanii procentuje. To ułatwia mi współpracę z nowym trenerem.
Biuro Prasowe
GKS "Piast" S.A.