Wilczek: Przegrywaliśmy, ale potrafiliśmy się podnieść

29
kwi
Kamil Wilczek swoimi dwoma golami w spotkaniu z Górnikiem Łęczna pomógł Piastowi odnieść zwycięstwo, ale i znalazł się na czele klasyfikacji najlepszych strzelców Ekstraklasy. Po spotkaniu napastnik podkreślał, że kluczowa była gra drużyny, a nie jednego zawodnika. - Pokazaliśmy, że jesteśmy silni i potrafimy się podnieść - powiedział Wilczek.

 

Gratulacje Kamil, zabójcza skuteczność. Gdyby liga kończyła się dziś, byłbyś królem strzelców Ekstraklasy. 
- Szkoda, że się nie kończy (śmiech). Przed nami jeszcze siedem kolejek, w których musimy zrobić wszystko, aby znaleźć się na jak najwyższym miejscu w tabeli. Oby na dziewiątym. Liczę, że skuteczność będzie mi dopisywała i będę bramkami pomagał naszej drużynie. 
 
Po tym meczu Piast jest na 10. miejscu w tabeli. Czy możemy już być spokojni o utrzymanie w lidze?
- Spokojni będziemy na koniec sezonu, gdy zdobędziemy punkty zapewniające pozostanie w Ekstraklasie. Na razie musimy być skoncentrowani od początku do końca w każdym meczu. Tak jak było tydzień temu, tak było i dzisiaj. Przegrywaliśmy, ale potrafiliśmy się podnieść. Pokazaliśmy, że jesteśmy silną drużyną. Szkoda, że w drugiej grupie.
 
Wspomniałeś o tym, że to gospodarze otworzyli wynik. Czy po stracie bramki w wasze poczynania wkradła się nerwowość?
- Byliśmy trochę zdenerwowani. Do tego momentu kontrolowaliśmy przebieg wydarzeń na boisku, a jeden stały fragment gry to zburzył. Pokazaliśmy jednak, że potrafimy odrabiać straty i z trudnego terenu wywozimy trzy punkty.
 
W meczu z Górnikiem Łęczna Piast zagrał bardziej ofensywnie niż podczas niedzielnego meczu z Podbeskidziem.
- To były różne mecze. Podbeskidzie gra inną piłkę niż Górnik dlatego na dzisiejsze spotkanie mieliśmy inne założenia.
 
Czy było to twarde spotkanie? Pod koniec spotkania doszło do twojego groźnie wyglądającego starcia z bramkarzem gospodarzy.
- Było parę mocniejszych kontaktów, ale my gramy w piłkę. To naturalne, że one mają miejsce. Staram się być na to przygotowany. Zderzenie z Sergiuszem Prusakiem wydarzyło się w ferworze walki.
 
Co tam dokładnie się stało? Bramkarz gospodarzy na chwilę stracił przytomność?
- Tak, była to nieco nieprzyjemna sytuacja, bo już drugi raz piłkarz po zderzeniu ze mną traci przytomność. Nie jest to dla mnie miłe. Spytałem się Sergiusza czy wszystko w porządku i odpowiedział, że tak. Dobrze, że nic mu się nie stało.

Biuro prasowe
GKS Piast S.A.