Wdowczyk: Wszyscy się wspierają

15
mar

- Ta reakcja chyba dobrze świadczy o zawodnikach i pokazali, że są razem. W rozmowach pomiędzy zawodnikami i na wspólnym komunikatorze widać, że wzajemnie się wspierają. To jest pozytywne i przekłada się na boisko. Zawodnicy wiedzą, że jak jeden z nich potrzebuje pomocy to może liczyć na drugiego - powiedział trener Dariusz Wdowczyk, który spotkał się z dziennikarzami przed meczem z Arką Gdynia.

W ostatniej kolejce wygraliście ze Śląskiem Wrocław. Jest pan zadowolony?
- Zdecydowanie. Zwycięstwa na boisku przeciwnika zawsze cieszą, tym bardziej, że strzeliliśmy im cztery bramki. Nie wszystko było perfekcyjne... Do tego nam jeszcze daleko, ale jestem zadowolony z wyniku. Trzeba zdobywać punkty, bo podstawą jest to, aby się utrzymać w lidze. Styl jest mniej ważny. Wolę brzydko wygrać niż pięknie przegrać.

Po spotkaniu ze Śląskiem piłkarzom spadł kamień z serca. Pan pewnie również odetchnął, mimo że jest Pan znacznie krócej w Piaście...
- Przed każdym meczem mam tremę, ale wierzę w swoją drużynę i w to, co robimy. Jeszcze raz powtórzę - spotkania, które gramy w soboty wygrywamy ciężką pracą na treningach, które wykonujemy w tygodniu.

Podobała się Panu reakcja drużyny po końcowym gwizdku czy jest Pan przeciwnikiem takich starć?
- Nie widziałem o co w tym wszystkim chodziło. Ta reakcja chyba dobrze świadczy o zawodnikach i pokazali, że są razem. W rozmowach pomiędzy zawodnikami i na wspólnym komunikatorze widać, że wzajemnie się wspierają. To jest pozytywne i przekłada się na boisko. Zawodnicy wiedzą, że jak jeden z nich potrzebuje pomocy to może liczyć na drugiego.

W sobotę z Arką nie zagra Hebert. Możliwe, że nie będzie go dłużej...
- No tak, zawsze to jest pewna "wyrwa" w zespole. Będziemy musieli sobie poradzić bez niego. No cóż, takie jest życie - kartki się zdarzają, piłkarze pauzują...

Ktoś oprócz Heberta nie będzie mógł zagrać w sobotę?
- Adam Mójta pauzuje za czwartą żółtą kartkę. Wciąż czekamy na Patrika Mraza, ale mamy jeszcze kilka dni, więc zobaczymy, jak będzie z jego zdrowiem. W dalszym ciągu do mojej dyspozycji nie będą Mateusz Mak, Edvinas Girdvainis i Łukasz Sekulski.

A Radosław Murawski?
- Wszystko jest już w porządku i trenuje z drużyną. Pewnie w najbliższych dniach dostanie powołanie do kadry młodzieżowej.

Już zna Pan drużynę od strony piłkarskiej?
- Cały czas obserwuję zawodników. Myślę, że nawzajem się trochę obserwujemy... Czynimy postępy i widać to w małych grach czy ćwiczeniach. Piłkarze wiedzą o co mi chodzi, angażują się coraz bardziej i wszystko wygląda lepiej.

Jest Pan w klubie ponad dwa tygodnie. Forma mentalna to jedno, ale jak Pan ocenia formę fizyczną drużyny?
- W poniedziałek i wtorek robiliśmy badania wydolnościowe. Budujące jest to, że w porównaniu do ostatnich badań wzrosła pojemność tlenowa u każdego z zawodników. To jest pozytyw, ale nie tych ostatnich dwóch tygodni. Być może piłkarze potrzebowali więcej czasu, żeby dojść do lepszej dyspozycji. Nie wierzę, że dokonaliśmy tego przez ten krótki czas mojej pracy w klubie. Nie jestem cudotwórcą...

Końcówki meczów nie wyglądały najlepiej i wtedy padało najwięcej bramek dla rywali.
- Tak, to jest pewnego rodzaju problem. We Wrocławiu było podobnie. Prowadząc dwiema bramkami powinniśmy ten mecz kontrolować, ale nakręciliśmy przeciwnika, tracąc łatwe bramki. Doprowadziliśmy w ten sposób do nerwowości i do myśli "znowu się zaczyna". Gdzieś to może siedzieć w głowach, ale cieszy mnie to, że przywieźliśmy trzy punkty.

Arka jest wyżej w tabeli od Śląska, więc pewnie postawi trudniejsze warunki...
- W ostatniej kolejce Ruch Chorzów grał z Lechią Gdańsk i pokazał, że zespół z końcówki tabeli może wygrać z liderem. W tej lidze wszystko może się zdarzyć, nie ma zdecydowanych faworytów... Trzeba będzie uważać, bo Arka to solidny, wybiegany i zdeterminowany zespół. Dzięki wygranej będziemy mogli zbliżyć się do nich w tabeli. Skupmy się na sobie, nie patrzmy, co będzie za dwa tygodnie, bo najbliższy mecz jest najważniejszy. Nie liczmy, że ktoś nam pomoże - liczmy na siebie.

To chyba kluczowy mecz... Przerwę w rozgrywkach będzie dużo przyjemniejsza w razie wygranej.
- Kluczowy o tyle, że możemy zdobyć trzy punkty i złapać trochę głębszego oddechu. Dobrze byłoby wygrać, żeby tę przerwę na reprezentacje spędzić w dobrych nastrojach i na spokojnie przygotować się do kolejnego spotkania.

Gerard Badia jest ostatnio w znakomitej formie. Co Pan mu zrobił?
- Moim zdaniem inni zawodnicy też mają sporo do zaoferowania. Martin Bukata, Michal Papadopulos, Stojan Vranjes czy Michał Masłowski - tak mogę wymieniać... To nie jest tylko Gerard, który zdobył trzy bramki, ale też koledzy, którzy pomogli mu je strzelić. Przy pierwszej pomógł dobry odbiór Patrika Mraza, przy drugiej świetne dogranie Sasy Żiveca, a przy trzeciej podanie Macieja Jankowskiego... To się składa na to wszystko, a Badi potrafi te sytuacje wykorzystywać, bo jest dobry piłkarsko. Trzeba z niego korzystać, żeby kontynuował swoją passę. Strzela bramki i pewnie spróbuje zrobić to ponownie. Postarajmy się to wykorzystać.

Biuro Prasowe
GKS Piast SA