Wdowczyk: Oczekuję zdecydowanie innej postawy

17
sie

- Oczekuję zdecydowanie innej postawy... Gra nie wygląda najgorzej, ale za wrażenia artystycznie nikt nie przyznaje punktów. Musimy ich szukać w każdym starciu - powiedział trener Dariusz Wdowczyk, który spotkał się z dziennikarzami przed spotkaniem z Koroną Kielce.

Jesteście na ostatnim miejscu w ligowej tabeli... Czy to znaczy, że oprócz treningu piłkarskiego musi Pan wykonać z zespołem pracę mentalną?

- Przeprowadziliśmy analizę ostatniego spotkania z Legią i już zamykamy ten temat. Co możemy na ten temat powiedzieć? Druga połowa była zdecydowanie lepsza w naszym wykonaniu. Tworzymy sobie sytuacje i zdobywamy bramki, ale z drugiej jednak strony tracimy... Mieliśmy dużo okazji, których nie wykorzystaliśmy. Chodzi mi między innymi o dwa rzuty karne i tą ostatnią Michala Papadopulosa. Nawet, jak nasza gra wygląda lepiej, to zawsze zdarzy się błąd, który kosztuje nas utratę kolejnych goli i punktów. Przy pierwszej bramce w Warszawie zabrakło krycia Kostii Vassiljeva i desperacji, aby tego gola nie stracić. Można to łatwo porównać z sytuacją, w której Sasa Zivec strzelał z powietrza. Od razu pod nogi rzucił mu się Maciej Dąbrowski, który ciałem zasłonił dostęp do bramki... Jest spora różnica pomiędzy dostawieniem nogi a takim zachowaniem. My nie jesteśmy wystarczająco zdesperowani i to mi się absolutnie nie podoba. Rozmawialiśmy o tym na odprawie, bo pewne zachowania nam nie przestoją. Musimy być głodni zwycięstwa i pazerni na bramki, a jednocześnie skonsolidowani jako zespół w grze defensywnej. Bywało tak, że prowadziliśmy grę, ale tworzyliśmy sytuacje przeciwnikowi. Tak było przy trzeciej bramce, w której Marcin Pietrowski niecelnie podawał do Heberta. Przy drugim trafieniu było podobnie - też popełniliśmy błąd w obronie... Oglądamy się na siebie, ale nie robimy zbyt wiele, żeby przeszkodzić rywalowi. Tak to wygląda. Mamy problem po stracie bramki i oddajemy inicjatywę. Wszystko to wygląda tak, jakbyśmy zapomnieli, co mamy robić i przeciwnik stwarza sobie kolejne okazje. Nasze stracone bramki wynikają z braku doskoku do rywala oraz braku agresji w grze defensywnej. Nie mówię tylko o obrońcach, ale o całym zespole. W pierwszej połowie spotkania z Legią chcieliśmy tylko przeszkadzać, a nie chcieliśmy konstruować. Mieliśmy pewne założenia, jednak w kilku sytuacjach, kiedy była okazja do kontry, nie chcieliśmy zrobić rywalowi krzywdy.

To nie jest kwestia umiejętności...
- Umiejętności piłkarskie mamy, co było widać w drugiej połowie. Potrafiliśmy wymienić kilka podań i konstruować swoje ataki. Brakuje jednak kropki nad "i". Mało jest drużyn, które potrafią dominować w starciach z Legią, ale chodzi mi o danie sobie szansy na to, aby strzelić bramkę. My nawet tego nie szukamy... Jak już te okazje się pojawią to ich nie wykorzystujemy. Nie ma dla mnie wytłumaczenia dla Michala Papadopulosa, który nie trafił do siatki w stuprocentowej sytuacji. Takie coś musi się skończyć bramką. Nie ma dla mnie wytłumaczenia również podanie Marcina Pietrowskiego do Heberta... To, co było w tym meczu było wcześniej przerabiane w spotkaniu z Lechem. W prosty sposób straciliśmy dwa gole i posypała się cała taktyka, bo przeciwnik gra spokojniej, czeka na kontry, a my nie jesteśmy na tyle mocni, aby otrząsnąć się z tego, co się stało i narzucać swój sposób gry. Wymagam od zawodników więcej desperacji o jak najlepszy rezultat.

Nie uważa Pan, że to wynika z braku lidera na boisku? Taką rolę pełnili wcześniej Gerard Badia i Radosław Murawski...
- Nie będę mówił, jak ważną rolę w drużynie pełni Gerard Badia. Nie bez przyczyny został kapitanem Piasta. Odczuwamy jego brak i to jest oczywiste. Mówią jednak, że nieszczęście jednego jest szansą dla drugiego. Jeśli ktoś wskoczył w jego miejsce, to niech robi wszystko i niech zostawi sto procent, żeby wywalczyć sobie pozycję w pierwszym składzie. Pierwsza połowa ostatniego spotkania nie była czymś, co mi się podobało. Doskakiwaliśmy do rywala i zatrzymywaliśmy się obok niego, a przecież ilekroć byliśmy blisko przeciwnika i "wbijaliśmy się" w niego, to odzyskiwaliśmy piłki. Wszystko to zostało omówione i zobaczymy, jak będzie wyglądało w meczu z Koroną Kielce. Oczekuję zdecydowanie innej postawy... Gra nie wygląda najgorzej, ale za wrażenia artystycznie nikt nie przyznaje punktów. Musimy ich szukać w każdym starciu.

Gerard Badia chyba nie wróci zbyt szybko do gry...
- Musimy się z tym liczyć i poradzić sobie bez niego.

W ostatnim meczu kontuzjowany został również Kostia Vassiljev. Jak z jego zdrowiem?
- W czwartek będzie miał robiony rezonans magnetyczny i wtedy okaże się, jak wygląda jego mięsień. W sobotę na pewno nie wystąpi, ale trudno mi teraz określić, czy przerwa Kostii będzie dłuższa czy też nie.

Wróćmy do Korony... Jaką ma Pan taktykę na ten mecz?
- Przy nowym trenerze ich sposób gry się zmienił. Próbują rozgrywać piłkę od tyłu i są bardzo aktywni w ofensywie. W bardzo dobrej dyspozycji jest między innymi Bartosz Rymaniak, który strzela bramki i asystuje. To nie jest Korona grająca długą piłkę. Trzeba uważać na tego rywala.

Jest presja od działaczy, że wreszcie trzeba zacząć wygrywać?
- Nie ma żadnej presji. Cierpliwie wykonujemy naszą pracę. Mamy plan i chcemy go realizować. Zdajemy sobie sprawę z tego, że jesteśmy na ostatnim miejscu i mamy tylko dwa punkty. Nie mamy tyle szczęścia, co inne zespoły, ale gramy do końca. Więcej "zęba", desperacji oraz agresji, a będzie dobrze, bo gra nie wygląda źle. Musimy być bardziej skuteczni. Nie tylko w ofensywie, ale i w defensywie.

Mówił Pan ostatnio, że już koniec transferów, ale pojawiają się informacje, że Piast złożył ofertę wkupu Martina Nespora. Wie Pan coś na ten temat? Chciałby Pan go w zespole?
- Nic nie wiem na ten temat. Mamy kilku napastników, więc dajmy im trochę czasu i obdarzmy ich zaufaniem. Cieszy mnie to, że do siatki trafił ostatnio Michal Papadopulos, który już ma dwie bramki. Powiem tak: budżet nie jest z gumy i musimy się z tym liczyć, że zakontraktowanie nowego piłkarza wiąże się z kosztami.

Biuro Prasowe
GKS Piast SA