Wdowczyk: Mamy wiele do poprawy

14
wrz

- Mamy wiele rzeczy do poprawy i chcemy udowodnić, że potrafimy grać lepiej w piłkę niż to wyglądało w poniedziałek - powiedział trener Dariusz Wdowczyk, który w czwartek spotkał się z dziennikarzami.

Po meczu z Lechią trzeba było popracować nad mentalnością u piłkarzy? Bo piłkarsko, chyba nie ma za dużo do poprawy, prawda?

- Piłkarsko można wiele poprawiać, np. ostatnie podanie. Tego właśnie zabrakło nam w poprzednim spotkaniu. Chociaż takich aspektów do poprawy mógłbym wymienić więcej, ale właśnie to rzucało się w oczy. Brakowało nam również cierpliwości oraz dyscypliny, ponieważ nie powinniśmy nadziewać się na kontry, które wyprowadzała Lechia. W środę przeanalizowaliśmy poniedziałkowe starcie, ale teraz myślimy już o kolejnym rywalu. Nie można za bardzo tkwić w tym, co było, tylko szukać pozytywów i odbudować morale przed meczem z Wisłą Kraków.

Był Pan w stanie zobaczyć mecz z Lechią na spokojnie?
- Na spokojnie obejrzałem go dzień po meczu. Powiem szczerze, że nie ma sensu wyrażać swoich opinii w emocjach czy też od razu po końcowym gwizdku rozmawiać o nim z zawodnikami w szatni. Wolę na spokojnie wszystko przetrawić i spojrzeć chłodnym okiem na meczowe wydarzenia.

Nie ma Pan obaw, że ten mecz będzie siedział w głowach piłkarzy?
- Trudno wyrzucić z siebie mecz, którego nie powinniśmy przegrać. Z drugiej jednak strony mamy przed sobą kolejne spotkanie, które jest równie ważne. Co tydzień mamy premiery, z których jesteśmy dobrze oceniani, jeśli wygrywamy i źle, gdy przegrywamy. Nie da się tego ocenić zero-jedynkowo...

Są takie mecze, w których dobrze gracie, ale przegrywacie...
- W spotkaniu z Lechią straciliśmy bramkę... Później wyrównaliśmy i to było dobrym przykładem, aby kontynuować takie dośrodkowania, jak te Martina. Później tego zabrakło mocnych wrzutek pomiędzy bramkarza a obrońców... Była mokra murawa, więc wszystko mogło się wydarzyć. Po prostu powinniśmy dać sobie szansę, ale trochę tego zaniechaliśmy. Szwankowało nam ostatnie podanie... Sasa Zivec rozegrał dobre spotkanie, ale tego mu właśnie zabrakło, bo miał kilka takich okazji. W tym meczu było dużo elementów do poprawy. Byłem zaskoczony tym, że byliśmy rozbici na boisku, a odległości między zawodnikami nie były takie, jak powinny. W momencie, gdy przeciwnik gra w dziesiątkę, to nie powinniśmy mu pozwolić na wiele, a czasami działo się inaczej.

W drużynie Wisły Kraków nie zagra Arkadiusz Głowacki. To chyba spora strata dla Białej Gwiazdy?
- Spore osłabienie, ale to mocny i groźny zespół. Wiemy, że zawodnik, który zastąpi Głowackiego potrafi grać w piłkę... Biała Gwiazda ma dużą siłą ofensywną, także bądźmy czujni i skoncentrowani przez całe spotkanie, bo w przeszłości Piast tracił bramki w ostatnich minutach w spotkaniach z Wisłą, jak np. podczas mojego debiutu w Gliwicach. Mamy wiele rzeczy do poprawy i chcemy udowodnić, że potrafimy grać lepiej w piłkę niż to wyglądało w poniedziałek.

Wisła jest chyba w tym samym miejscu, bo też ma coś do udowodnienia.
- "Dwa zranione zwierzęta." Wisła jest po przegranym meczu z Arką, która pokazała jak należy grać z krakowskim zespołem, chociaż w pierwszych 30 minutach Biała Gwiazda mogła ten mecz zamknąć i kontrolować jego przebieg. Gdynianie przejęli inicjatywę po bramce na 1-1, grając bardzo agresywnie i z dużą determinacją.

Zaczynał Pan pracę w Gliwicach od meczu z Wisłą, a teraz znowu będziecie się mierzyć z tym zespołem. Piast się zmienił od tamtego czasu?
- Oceniamy wszystko przez pryzmat wyniku i jest to dla mnie oczywiste. Musimy wziąć jednak pod uwagę, gdzie bylibyśmy teraz, gdybyśmy mieli po dwa punkty więcej po spotkaniach z Cracovią i Śląskiem, jakbyśmy mieli trzy oczka, a nie zero po meczu z Lechią. Jakbyśmy dodali te siedem to ta rozmowa byłaby inna... Nie liczę już starcia z Pogonią. Z drugiej strony zdaję sobie sprawę, że wygraliśmy z Jagiellonią i Koroną, z którymi mogliśmy przegrać. Trzeba wszystko ocenić na trzeźwo. Mamy swoje problemy, bo nie ukrywam, że nieobecność Gerarda Badii i Martina Bukaty to jest dla nas kłopot. Ci zawodnicy dawali nam dużo w ofensywie...

Jak w ogóle wygląda ich sytuacja?
- W środę Martin zaczął trenować z zespołem, także zobaczymy jak to będzie wyglądało. Natomiast na Badiego jeszcze musimy trochę poczekać.

Biuro Prasowe
GKS Piast SA