Trela wyszedł cało z groźnej sytuacji
Dariusz Trela nia miał wczoraj zbyt wiele pracy między słupkami gliwickiej bramki. Defensywa Piasta funkcjonowała bez zarzutu, a akcje ofensywne lubinian były często przerywane na ich połowie lub w środku pola. W 66. minucie golkiper Niebiesko-czerwonych padł na murawę po ostrym wejściu Adama Banasia, ale po interwencji sztabu medycznego wrócił do gry.
Recepta na sukces
- Ten mecz był kluczowy w naszym ustawieniu. Począwszy od bramkarza i kończąc na napastniku. Wywiązaliśmy się w stu procentach z tego, co nam trener zakładał. Strzeliliśmy dwie bramki, wygraliśmy i z tego powodu jesteśmy bardzo zadowoleni.
Dobra współpraca
- Wracamy powoli na właściwe tory. Cieszymy się, że współpraca między zawodnikami wygląda lepiej. Wcześniej nie wyglądało to dobrze, a dzisiaj funkcjonowało na najwyższym biegu. Zagłębie miało sporo problemów, żeby skonstruować jakąś groźną akcję.
Starcie z Piechem
- Odbiłem instynktownie piłkę do boku. Później udało mi się ją złapać i wtedy czyjaś noga wylądowała na mojej twarzy. Na szczęście nic się nie stało. Mam tylko zdartą skórę na nosie i pewnie będzie „śliwka” pod okiem.
„Miedziowi” lepsi tylko na papierze
- Jak popatrzymy na nazwiska jakie grają w Zagłębiu i jakie ten klub ma aspiracje to – mimo miejsca w tabeli – oni mogli być uważani za faworyta. To my jednak zgarnęliśmy komplet punktów i teraz przygotowujemy się już tylko pod mecz z Górnikiem.
Biuro Prasowe
GKS "Piast" SA