Trela: Cieszą słowa pochwały

29
lis

Runda jesienna T-Mobile Ekstraklasy dobiega końca. Do zamknięcia pierwszej części sezonu 2012/13 zostały jeszcze dwie kolejki. Piast zmierzy się w nich kolejno: u siebie z Polonią Warszawa i na wyjeździe z GKS-em Bełchatów. Fani "Piastunek" zastanawiają się czy w dwóch ostatnich potyczkach, Dariusz Trela ponownie błyśnie wysoką formą, do której jesieną wszystkich przyzwyczaił.

Piast Gliwice ma w tym sezonie dwie twarze. Jedna to oblicze rewelacyjnego beniaminka, a druga bezbronnego żółtodzioba, dlaczego tak się dzieje?
 

Ja bym tak tego nie nazwał. Zawsze staramy się grać jak najlepiej, ale zdarzają się porażki i to boli. Staramy się wygrywać w każdym spotkaniu i może to jest jeden z czynników, który powoduje, że wszystko odwraca się przeciwko nam.

Skąd ta porażka 0:4 z Koroną Kielce, przecież tabela mówi, że jesteście wyżej notowanym zespołem?
 

 

Tabela była po naszej stronie, ale stadion w Kielcach jest trudnym terenem do wywalczenia trzech punktów. Chcieliśmy to spotkanie zwyciężyć, ale boisko zweryfikowało na korzyść kielczan.

Co po tym spotkaniu powiedział Wam trener Marcin Brosz?
 

Na pewno żebyśmy się nie załamywali taką porażką, bo nieraz się zdarzą jeszcze takie pojedynki, w których przegramy. Jak po każdym meczu musimy wyciągać wnioski. Teraz podnosimy głowy do góry, do końca zostały dwie kolejki i zrobimy wszystko, żeby ostatnie mecze zostały rozstrzygnięte na naszą korzyść.

Cuerda to jeden z przedstawicieli hiszpańskiego zaciągu w Gliwicach. Jakie znaczenie mają piłkarze z Półwyspu Iberyjskiego w Waszej drużynie?
 

Na pewno wnoszą do naszego bardzo dużo. Futbol hiszpański bardzo się różni od polskiego i doświadczenie, które mają Ruben, Avaro czy Fernando, daje nam bardzo dużo korzyści.

Piast stracił już 22 gole, ale Dariusz Trela zbiera dobre recenzje. Jan Tomaszewski w jednej z wypowiedzi wpychał Pana nawet do reprezentacji Polski. Co Pan o tym sądzi, jest Pan gotowy do takiego wyzwania?
 

Nie patrzę pod kątem reprezentacji, po prostu robię swoje. Na pewno cieszą słowa pochwały, które wypłynęły z ust niegdyś bardzo dobrego golkipera, ale podchodzę do tego bardzo spokojnie, mam chłodną głowę. Zostały nam dwa mecze i chcę zaprezentować w nich czyste konto.
 

Ma Pan 23 lata i obecny sezon jest odskocznią do, miejmy nadzieję, dużej kariery. Jak Pan do tego podchodzi?
 

Tak jak już wcześniej wspomniałem, podchodzę do tego bardzo spokojnie i skupiam się tylko na grze w Piaście.
 

Urodził się Pan w Krakowie i zaczynał karierę w Wiśle Kraków. Dlaczego przy Reymonta nie poznano się na Pańskim talencie?
 

Tak jak mówiłem wcześniej, to na pewno nie jest pytanie do mnie. Ja uczyłem się w tej drużynie wszystkiego od początku. Mam nadzieję, że ta ciężka, żmudna praca przyniosła efekty. O to, dlaczego nie zostałem w Krakowie, należałoby spytać ówczesny sztab szkoleniowy i prezesów.
 

A czy nie jest tak, że Wisła traktuje swoich wychowanków jak zło konieczne? W Krakowie stawia się na przeciętnych obcokrajowców z dużym stażem zamiast na młodych utalentowanych i głodnych wilków.
 

Nie wiem, trudno mi jest na ten temat się wypowiedzieć. Można stwierdzić, że w Wiśle wszystko było kładzione na sukcesy i tam liczy się tylko wynik, co nie jest sprzyjające dla młodych chłopaków.
 

Wystąpił Pan dopiero w trzynastu meczach ekstraklasy, ale już zaliczył moment grozy w meczu z Jagiellonią. Wydawało się, że po zderzeniu z rywalem stracił Pan przytomność...
 

Było to bardzo bolesne, bo uderzenie głową w rosłego i rozpędzonego piłkarza nie należało do najprzyjemniejszych, ale po dojściu do siebie mogłem na szczęście kontynuować grę.

Artur Kurzawa/igol.pl