Tomasz Podgórski: Przegrana boli
23
paź
Derby Śląska dla GKS-u Katowice. Dla Ślązaka to większy ból?
- Jestem stąd, więc wiem, ile frajdy jest grając w takich meczach derbowych. Człowiek czuje się zmobilizowany już na samą myśl, że zmierzy się z GKS-em Katowice. Przegrana boli jednak, jak każda. Mnie boli mocniej dlatego, że mogłem strzelić gola na 2-2 i pewnie końcowy wynik byłby zupełnie inny.
Co się stało w tej sytuacji? Miałeś całą bramkę przed sobą...
- Bramkarz GKS-u fajnie mnie wyczuł. Inna sprawa, że uderzyłem piłkę na idealnej dla niego wysokości. Gdybym posłał piłkę po ziemi, pewnie padłby gol. Słowa uznania dla bramkarza, dobrze mnie wyczuł...
Co prawda Dariusz Trela przepuścił trzy bramki, ale chyba nie będziecie mieli do niego pretensji?
- Mamy taką zasadę, że się nie rozliczamy wzajemnie. Trener nakreśla nasze błędy. Darek fajnie bronił, pomógł nam. Oby tak dalej. My, jako zawodnicy z pola, musimy skupić się na tym, aby miał mniej roboty. Dziś cieszyć może tylko to, że strzelamy bramki na wyjazdach.
Słabo weszliście w ten mecz. Można byłoby szukać przyczyn na przykład w tym, że spotkanie rozpoczęło się o nietypowej godzinie. A jaka była prawda?
- Nie jest to pora piłkarska, ale nie powiem, że grało się zdecydowanie inaczej. Należy się po prostu odpowiednio przygotować w dniu meczu, inaczej zaplanować posiłki. Nie zamierzamy robić z tego usprawiedliwienia. Naszym zadaniem było wyjść na boisko i pokazać się z jak najlepszej strony, walczyć o każdy metr boiska.
W końcówce powalczyłeś o piłkę z Grzegorzem Goncerzem już poza boczną linią. Obaj zostaliście ukarani żółtymi kartkami...
- Chciałbym to obejrzeć w telewizji. I pewnie zobaczę w powtórkach. Piłka się nam należała, więc chciałem ją wziąć z rąk Grześka. On nie był skory jej oddać. Jak potem tłumaczył, był przekonany, że to GKS będzie miał wyrzut z autu. Uważam, że sędziowie niepotrzebnie dają zawodnikom żółte kartki w takich sytuacjach. Wystarczy, że upomnieliby, bo przecież nie doszło do jakiejś bijatyki. Mała przepychanka w atmosferze derbów. Po chwili podaliśmy sobie zresztą ręce i było po sprawie.
Źródło: Krzysztof Kubicki, Sport Śląski.pl
- Jestem stąd, więc wiem, ile frajdy jest grając w takich meczach derbowych. Człowiek czuje się zmobilizowany już na samą myśl, że zmierzy się z GKS-em Katowice. Przegrana boli jednak, jak każda. Mnie boli mocniej dlatego, że mogłem strzelić gola na 2-2 i pewnie końcowy wynik byłby zupełnie inny.
Co się stało w tej sytuacji? Miałeś całą bramkę przed sobą...
- Bramkarz GKS-u fajnie mnie wyczuł. Inna sprawa, że uderzyłem piłkę na idealnej dla niego wysokości. Gdybym posłał piłkę po ziemi, pewnie padłby gol. Słowa uznania dla bramkarza, dobrze mnie wyczuł...
Co prawda Dariusz Trela przepuścił trzy bramki, ale chyba nie będziecie mieli do niego pretensji?
- Mamy taką zasadę, że się nie rozliczamy wzajemnie. Trener nakreśla nasze błędy. Darek fajnie bronił, pomógł nam. Oby tak dalej. My, jako zawodnicy z pola, musimy skupić się na tym, aby miał mniej roboty. Dziś cieszyć może tylko to, że strzelamy bramki na wyjazdach.
Słabo weszliście w ten mecz. Można byłoby szukać przyczyn na przykład w tym, że spotkanie rozpoczęło się o nietypowej godzinie. A jaka była prawda?
- Nie jest to pora piłkarska, ale nie powiem, że grało się zdecydowanie inaczej. Należy się po prostu odpowiednio przygotować w dniu meczu, inaczej zaplanować posiłki. Nie zamierzamy robić z tego usprawiedliwienia. Naszym zadaniem było wyjść na boisko i pokazać się z jak najlepszej strony, walczyć o każdy metr boiska.
W końcówce powalczyłeś o piłkę z Grzegorzem Goncerzem już poza boczną linią. Obaj zostaliście ukarani żółtymi kartkami...
- Chciałbym to obejrzeć w telewizji. I pewnie zobaczę w powtórkach. Piłka się nam należała, więc chciałem ją wziąć z rąk Grześka. On nie był skory jej oddać. Jak potem tłumaczył, był przekonany, że to GKS będzie miał wyrzut z autu. Uważam, że sędziowie niepotrzebnie dają zawodnikom żółte kartki w takich sytuacjach. Wystarczy, że upomnieliby, bo przecież nie doszło do jakiejś bijatyki. Mała przepychanka w atmosferze derbów. Po chwili podaliśmy sobie zresztą ręce i było po sprawie.
Źródło: Krzysztof Kubicki, Sport Śląski.pl