"To był nieprawdopodobny mecz" - wypowiedzi po #WISPIA

31
sty

Heroiczna walka do końca i dokonanie jednego z najbardziej spektakularnych powrotów w historii PKO Ekstraklasy. Niebiesko-Czerwoni od stanu 0-3, zdołali wygrać mecz z Wisłą Kraków 4-3. Zapraszamy do zapoznania się z pomeczowym komentarzem Kristophera Vidy, Gerarda Badii, a także trenerów obu drużyn.


Peter Hyballa (trener Wisły Kraków): "Trenowałem w mojej karierze przez 600 spotkań i takich jak to dzisiejsze nie było zbyt wiele. Pierwsze dwadzieścia minut rozpoczęliśmy bardzo mocno, stosowaliśmy wysoki pressing i realizowaliśmy nasze założenia taktyczne. Trzeba też powiedzieć, że jeśli rzut karny został podyktowany dla Piasta, to my też powinniśmy go otrzymać w pierwszej połowie. Po 30 minutach trochę spuściliśmy z tonu i opadło tempo. Po dwóch wyrzutach z autu, w których byliśmy źle ustawieni, straciliśmy bramkę na 3-1 oraz 3-2. Tutaj dały o sobie znać braki nasze braki indywidualne, zabrakło bloków przy strzałach Piasta. Natomiast w drugiej połowie znów dobrze zaczęliśmy, mieliśmy trzy, cztery dobre okazje i rzut karny podyktowany dla Piasta, dla mnie nie był zasadnym rzutem karnym. Ostatecznie przegraliŚmy spotkanie


Waldemar Fornalik (trener Piasta Gliwice): "To był naprawdę nieprawdopodobny mecz i coś niesamowitego. Pierwszy raz w mojej karierze trenerskiej i zawodniczej, uczestniczyłem w takim spotkaniu, gdzie przegrywając 0-3, wygraliśmy 4-3. Szacunek dla drużyny, że przy stanie 3-0 potrafiła się podnieść i wziąć sprawy w swoje ręce. Na pewno będziemy analizować, co było przyczyną tego, że po dwudziestu minutach przegrywaliśmy wysoko, a na boisku istniała praktycznie tylko jedna drużyna. To jest materiał do głębokiej analizy. Finalnie to my jesteśmy zwycięscy, w drugiej połowie pokazaliśmy już tego prawdziwego Piasta. Takie mecze i punkty są wyjątkowe, tym bardziej się cieszymy. 
 

Bardzo istotne były dwa szybko strzelone gole. Bramka Kuby Swierczoka i Dominika Steczyka napędziły drużynę. W przerwie powiedziałem, że taka psychologiczna przewaga jest po naszej stronie, bo to my doszliśmy przeciwnika na jedna bramkę i na pewno straci on ze swojej pewności. Wierzyłem, że ten mecz jeszcze wygramy. Na pewno cieniem na tym spotkaniu kładzie się kontuzja Dominika Steczyka z ostatniej minuty. Uraz wygląda na groźny, a Dominik jest naszym młodzieżowcem, który w ostatnim czasie prezentował się bardzo dobrze. Z duszą na ramieniu czekamy na diagnozę.


Kristopher Vida: "Początek meczu obserwowałem poza boiskiem. Pierwsze dziesięć, piętnaście minut to nie była nasza gra. Mieliśmy sporo problemów, a przeciwnik wyszedł na nas wysoko i grał naprawdę dobrze pressingiem. Bardzo szybko strzelili nam trzy bramki. Długo nie potrafiliśmy się odnaleźć i nie mogliśmy poradzić sobie z grą rywala. Później, po strzeleniu pierwszego gola wyglądało na to, że wreszcie znaleźliśmy sposób na ten pressing i udawało nam się odszukać wolne przestrzenie pomiędzy liniami. Byliśmy coraz lepsi, zdobyliśmy drugą bramkę, na którą złożyły się świetne uderzenie Dominika Steczyka i minimalny błąd bramkarza. Gol szczęśliwy, ale dla nas bardzo ważny. Druga połowa była już znacznie lepsza w naszym wykonaniu. Mieliśmy dużo więcej z gry i stwarzaliśmy sobie kolejne szanse. Indywidualnie moja sytuacja wyglądała dość podobnie. Początek nie był jeszcze dobry, dopiero kolejna próba skończyła się powodzeniem. Naprawdę długo czekałem na swojego pierwszego gola, ale wreszcie się doczekałem. Czas wyczekiwania był długi, ale myślę, że nie mogło być lepszego momentu na to trafienie.


Gerard Badia: "Nie wiem, co mogę powiedzieć po takim meczu. Na pewno był to bardzo szalony mecz. Wydaje mi się, że pierwsze 30 minut były najgorsze, odkąd jestem w Piaście. Osobiście czułem się pewny siebie, ale jako drużyna nie potrafiliśmy wymienić nawet trzech podań. Wisła Kraków za to wykorzystywała swoje okazje, nawet jeśli trafiała w poprzeczki. Co akcja, to gol. Będąc szczery, po tych 30 minutach chciałem już wracać do Gliwic nawet na piechotę, bo to była po prostu jakaś masakra. W naszej drużynie jest zawodnik [red. Jakub Świerczok], który sam w pojedynkę zdobył bramkę. Jego mentalność jest bardzo mocna i jest najlepszym napastnikiem z jakim grałem w życiu. Dzięki tej bramce Kuby, złapaliśmy trochę pewności siebie i zaczęliśmy się zastanawiać, czemu nie możemy zrobić czegoś więcej. Nagle Dominik Steczyk strzela drugiego gola, po powrocie do szatni doszliśmy do wniosku, że najgorsze już za nami i teraz może być tylko lepiej. Kuba powiedział, że stać nas na wygranie tego meczu. Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego. Zawodnicy, którzy weszli z ławki, również rozegrali świetne spotkanie tak jak Tomasz Jodłowiec. Podsumowując tylko w Piaście Gliwice mogą się zdarzyć takie rzeczy, jak ten dzisiejszy mecz. Bardzo się też cieszę, że Kristopherowi w końcu się udało strzelić bramkę, która była dzisiaj ważna. Zasługiwał na ten moment, ponieważ spadło na niego dużo krytyki. Mam nadzieję, że teraz już będzie już tylko lepiej. Chciałbym pogratulować całej drużynie, wszystkim zawodnikom, którzy weszli na boisko z ławki rezerwowej, bo naprawdę dużo nam pomogli. Na tym właśnie polega drużyna, jeśli jeden nie domaga w danym meczu, to zawsze może liczyć na pomoc od swoich kolegów. To jest powodem, dlaczego tak funkcjonujemy i dzięki temu pniemy się do góry tabeli. Tylko w Piaście Gliwice mogą się zdarzyć takie rzeczy."


Biuro Prasowe
GKS Piast SA