#ThrowbackThurdsay: Efektowny gol Wilczka

03
sie

Śląsk Wrocław to przeciwnik, z którym gliwiczanie mierzyli się nie raz. Dotychczasowy bilans spotkań między tymi zespołami na boiskach Ekstraklasy jest zdecydowanie na korzyść Piasta. Warto przypomnieć jednak starcie, w którym oba zespoły podzieliły się punktami. Efektownego gola dla Niebiesko-Czerwonych zdobył wówczas Kamil Wilczek, a mecz zakończył się wynikiem 1-1.

Na inaugurację czwartej kolejki Lotto Ekstraklasy gliwiczanie podejmą przy Okrzei Śląsk Wrocław. To rywal doskonale znany Niebiesko-Czerwonym, którzy dotychczas zmierzyli się z nim 16 razy. Pięć z tych meczów zakończyło się remisem, a kolejne osiem zwycięstwami Piasta. Gliwiczanie lepsi okazali się między innymi w ostatnim, majowym starciu przy Okrzei, podczas którego zwyciężyli 2-0 po bramkach Radosława Murawskiego oraz Sasy Ziveca. W pamięci kibiców mogło zapisać się jednak inne spotkanie. We wrześniu 2013 roku Niebiesko-Czerwoni jedynie zremisowali z wrocławianami, lecz efektowne trafienie Kamila Wilczka można wspominać do dziś.

W tamtym okresie starcie Śląska z Piastem miało wszystko, aby być tytułowanym hitem kolejki. Mierzyły się w nim dwa zespoły, które reprezentowały Ekstraklasę w europejskich pucharach i chciały udowodnić swoją wartość również w lidze. Przygoda z eliminacjami Ligi Europy nie należała do zwycięskich w przypadku obu drużyn. We wrześniu, kiedy po pucharowych walkach pozostało jedynie wspomnienie, a gra co trzy dni nie mogła być już najmniejszą wymówką, motywacji nikomu nie brakowało. Co za tym idzie, emocje również były ogromne. Udzieliły się one również ówczesnemu szkoleniowcowi wrocławian Stanislavowi Levemu. Czeski trener już w 38. minucie spotkania został wyrzucony na trybuny.

Jego podopieczni grali mu na nerwach już od pierwszych minut. Mimo, że Śląsk sprawiał lepsze wrażenie, długimi momentami spychając gliwiczan do defensywy, nie umiał tego wykorzystać. Kolejne strzały wrocławian były niecelne lub na ich drodze stawał Dariusz Trela, który tamtego dnia bardzo dobrze spisywał się między słupkami. Golkiper rozgrywał naprawdę solidne zawody, hamując kolejne próby m.in.Marco Paixao i Sebastiana Mili. Pewność jaką dawał z tyłu pozwalała na coraz odważniejsze ataki jego partnerów. Dzięki temu po pierwszej połowie to gliwiczanie mogli cieszyć się z prowadzenia. Wszystko za sprawą niezawodnego Kamila Wilczka, który wykorzystał swoją szybkość zdobywając bramkę po kontrataku. Napastnik urwał się obrońcom i mocnym uderzeniem nie dał najmniejszych szans Rafałowi Gikiewiczowi. Właśnie ta sytuacja tak zdenerwowała Stanislava Levy’ego, który resztę spotkania oglądał już z trybun. Bez niego na ławce, wrocławianie stracili nieco animuszu i w drugiej części gry znacznie lepiej prezentowali się już gliwiczanie. Kilkukrotnie - po strzałach Rubena Jurado czy Pavola Cicmana - mieli jeszcze szanse na podwyższenie rezultatu. Blisko sukcesu był szczególnie pierwszy z nich, który jednak nie zdołał pokonać bramkarza przeciwnika w sytuacji sam na sam.

Bardziej skuteczni okazali się goście. Na kwadrans przed zakończeniem spotkania Marco Paixao udało się pokonać praktycznie bezbłędnego do tej pory Dariusza Trelę. Portugalczyk wykorzystał dośrodkowanie wzdłuż pola karnego Dalibora Stevanovicia, dając tym samym Śląskowi jeden punkt. Tamtego dnia więcej goli przy Okrzei już nie padło. Pucharowicze po rozgrywanym w szybkim tempie i pełnym bramkowych akcji spotkaniu podzielili się punktami. Wynik wydawał się sprawiedliwy, co w pomeczowym wywiadzie potwierdził Kamil Wilczek.

Jak będzie tym razem? Po stronie gliwiczan piątkowym popołudniem nie będzie ani jednego zawodnika pamiętającego tamto spotkanie. Z pewnością wspomina je natomiast Collins John, który debiutował wówczas w barwach gliwiczan i rozegrał jedno z dwóch spotkań na ekstraklasowych boiskach w swej karierze.

Biuro Prasowe
GKS Piast SA