#TBT: Wygrana z Sandecją przy Okrzei

12
paź

Sezon 2017/18 jest pierwszym w historii, w którym Sandecja Nowy Sącz występuje na poziomie Ekstraklasy. Przez lata grała natomiast na jej zapleczu i to właśnie tam nie raz miała okazję zmierzyć się z Piastem. Nie wszystkie wyjazdy na Okrzei może wspominać jednak korzystnie.

Rozgrywki 2011/12 okazały się dla Piasta bardzo szczęśliwe. To właśnie wtedy z przewagą trzech punktów nad Pogonią Szczecin udało mu się zdobyć mistrzostwo 1. ligi. Nie zawsze było kolorowo, bowiem Niebiesko-Czerwoni doznali wówczas ośmiu porażek. Ostatecznie, mocno dopingowani przez swoich kibiców wywalczyli upragniony awans do Ekstraklasy. Większość ze zdobytych oczek to efekt gry na własnym obiekcie. Na swoim stadionie Piast praktycznie nie przegrywał, więc nic dziwnego, że w meczu z Sandecją to on wystąpił w roli faworyta.

Z podopiecznych Waldemara Fornalika to spotkanie pamiętać może jedynie Jakub Szmatuła, który zasiadł wówczas na ławce rezerwowych. W szeregach Sandecji wciąż można oglądać natomiast Wojciecha Trochima, a dyrektorem sportowym nowosądeckiego klubu jest Arkadiusz Aleksander, który w meczu z Piastem zagrał na ataku. To on zdobył wówczas bramkę, ale nie może korzystnie wspominać tamtego dnia.

Goście bardzo odważnie weszli w to starcie i już na początku wykreowali sobie optymalne sytuacje strzeleckie. Niebiesko-Czerwoni przetrzymali ich natarcie, by samemu również sprawić sporo problemów. Nowosądeczanie zaczęli popełniać błędy, co z kolei zaowocowało faulem w polu karnym na Pavolu Cicmanie. Arbiter nie miał wątpliwości i podyktował rzut karny, który na trafienie zamienił Wojciech Kędziora. Kibice zgromadzeni na trybunach nie mogli się nudzić. Zarówno jedna, jak i druga ekipa ambitnie podeszły do tego spotkania i w kolejnych minutach można było obserwować sporo ofensywnych akcji. Gdyby nie skuteczne interwencje Dariusza Treli oraz Gerarda Bieszczada, spotkanie z pewnością zakończyłoby się innym wynikiem.

Sporo pracy miał zwłaszcza golkiper Sandecji, którego pokonać próbowali między innymi Ruben Jurado, Tomasz Podgórski czy Wojciech Kędziora. Bieszczad długo wychodził z tych sytuacji obronną ręką. Wyższość rywala musiał uznać dopiero w 80. minucie, kiedy to na 2-0 podwyższył obrońca Wojciech Lisowski. W końcówce trafieniem autorstwa Arkadiusza Aleksandra odpowiedziała jeszcze Sandecja, ale Niebiesko-Czerwoni zdołali utrzymać prowadzenie. W konsekwencji to oni po ostatnim gwizdku sędziego cieszyli się z kompletu oczek.

Biuro Prasowe
GKS Piast SA