Szmatuła: Nie powinno być rzutu karnego

01
paź

- Nie powinno być rzutu karnego... Angulo się potknął o ziemię. Pierwsza nasza myśl była taka, że arbiter idzie do niego z żółtą kartką za symulacje, ale podyktował rzut karny przeciwko nam. Nie mam więcej nic do powiedzenia na temat tej sytuacji - powiedział Jakub Szmatuła po meczu z Górnikiem Zabrze.

W drugiej połowie meczu z Górnikiem Zabrze golkiper Piasta obejrzał czerwoną kartkę za dyskusję z arbitrem. - Za to pana sędziego przepraszam, bo poniosły mnie nerwy. On za to co zrobił, powinien przeprosić całą naszą drużynę. Ten pierwszy rzut karny to jest „Kino-Oko”. I niech się później nie dziwi, że są nerwy bo sami do tego doprowadzają. To są derby, mecz na remis, a on po takim czymś wskazuje rzut karny. To jest po prostu „Kino-Oko” - przyznał bramkarz Niebiesko-Czerwonych.
- Trochę mnie poniosło, ale mi jako kapitanowi nie powinien dać mi czerwonej kartki. Ja tylko chciałem go lekko odsunąć, uchronić przed resztą chłopaków, bo widziałem „pianę” jaką wszyscy mieli. Przecież nie odepchnąłem go i nic mu nie mówiłem. Nie przeklinałem i nie powiedziałem na niego złego słowa, ale tylko go zabrałem na bok. W jego interpretacji naruszyłem jego cielesność. Może zrobiłem to troszeczkę za mocno, ale nie miałem nic złego na myśli. Jeżeli jednak tak to widział, ja go za to przepraszam - dodał.

Czerwona kartka to efekt podyktowanej przez Piotra Lasyka jedenastki po kontrowersyjnym faulu na Igorze Angulo. - Nie było rzutu karnego... Angulo potknął się o ziemię. Pierwsza nasza myśl była taka, że arbiter idzie do niego z żółtą kartką za symulacje, ale podyktował rzut karny przeciwko nam. Nie mam więcej nic do powiedzenia na temat tej akcji. To tylko pokazuje, że na każdym meczu powinien być VAR. Nie byłoby wtedy takich sytuacji - zaznaczył Szmatuła.

Golkiper Piasta miał również wątpliwości co do zasadności swojej kary. - W takiej sytuacji sędzia mógł mi dać co najwyżej żółtą kartkę za doskoczenie do niego. Powinien wziąć pod uwagę, że jestem kapitanem, a sytuacja w tabeli jest taka, że gramy w tej chwili mecze o życie. Mogę go przeprosić za to, że trochę nerwowo się zachowałem. Sam jednak do tego doprowadził. Nie chce już więcej nic mówić na temat tej sytuacji. Po raz kolejny przepraszam, bo to wszystko nie powinno mi się zdarzyć. Na ogół jestem spokojny, wierzcie mi. Po prostu nie wytrzymałem w tym momencie. Idzie nam jak idzie, a sędziowie dodatkowo robią nam pod górkę - zakończył.

Biuro Prasowe
GKS Piast SA