Szeliga: Musimy szanować ten punkt

10
kwi

- Musimy szanować ten punkt, bo Lechia nie jest łatwym rywalem. W środku spotkania to gdańszczanie stworzyli sobie przewagę. Mocno nas naciskali, ale my wytrzymaliśmy ten opór. Kuba dobrze bronił, obrońcy świetnie się spisywali i oczywiście mieliśmy trochę szczęścia - powiedział po remisie w niedzielnym starciu Bartosz Szeliga.

- Dwa zwycięstwa, dwa remisy – można powiedzieć, że to już jakaś seria. Dodatkowo po tym spotkaniu buduje nas to, że zdołaliśmy nie tylko zdobyć gola z tak mocnym zespołem jak Lechia, ale też stworzyć sobie sporo innych niezłych sytuacji. One sprawiają, że pozostał lekki niedosyt, że nie udało się zwyciężyć. Z drugiej jednak strony gdańszczanie również mieli swoje szanse, więc równie dobrze mogliśmy ten mecz przegrać. Biorąc pod uwagę cały przebieg tego starcia, to uważam, że remis jest sprawiedliwy - powiedział Bartosz Szeliga.

W samej końcówce to gliwiczanie prezentowali się lepiej. Niebiesko-Czerwoni na krótko przed ostatnim gwizdkiem stworzyli sobie kilka dobrych okazji do zdobycia gola. - Sytuacja Gerarda Badii, w której znalazł się sam na sam z Dusanem Kuciakiem mogła przechylić szalę zwycięstwa na naszą korzyść. Ona chyba zwiększyła w nas to poczucie niedosytu. Musimy jednak szanować ten punkt, bo Lechia nie jest łatwym rywalem - podkreślił prawy obrońca. 

- W środku spotkania to gdańszczanie stworzyli sobie przewagę. Mocno nas naciskali, ale my wytrzymaliśmy ten opór. Kuba dobrze bronił, obrońcy świetnie się spisywali i oczywiście mieliśmy trochę szczęścia. To ostatnie również jest bardzo ważne. Dzięki temu udało nam się zdobyć ten punkt - stwierdził Szeliga.

- Stały fragment to zawsze chwila zaskoczenia. Piłka przeszła przez naszego pierwszego zawodnika, gdzie akurat znalazł się przeciwnik. Skierował futbolówkę do bramki, dzięki czemu Lechii udało się wyrównać. Dobrze, że nie tracimy goli z akcji, bo to pokazuje, że potrafimy się skutecznie bronić. Nawet pomimo licznych ataków rywala.

Największym zmartwieniem niedzielnego meczu są urazy Marcina Flisa oraz Michala Papadopulosa. Obaj zmuszeni byli opuścić boisko już w pierwszej połowie.  - Papen jest nam bardzo potrzebny. Jego gra z przodu daje nam dużo spokoju i oddechu. Potrafi utrzymać się przy piłce w trudnych sytuacjach. Marcin natomiast wskoczył na lewą obronę, gdzie radzi sobie naprawdę nieźle. Szkoda, że dzisiaj obaj doznali urazów. Mam nadzieję, że nie okażą się one poważne i chłopaki będą do dyspozycji trenera już w Niecieczy.

W przyszłą sobotę Niebiesko-Czerwoni zmierzą się tam z Bruk-Bet Termaliką. Po remisie z Lechią jedynym celem na mecz z podopiecznymi Marcina Węglewskiego będą trzy punkty. - Bruk-Bet na wiosnę jeszcze nie wygrał, a ostatnie cztery spotkania zakończył porażką. Mam nadzieję, że w przyszłym tygodniu zarówno my, jak i oni przedłużymy nasze serię. Tym bardziej, że wiele wskazuje na to, że w rundzie finałowej ponownie staniemy naprzeciw siebie. Kto wie, może to właśnie Termalica okaże się naszym bezpośrednim rywalem o miejsce w tabeli. My idziemy w górę, oni na tę chwilę idą w dół, a polska liga bywa bardzo nieprzewidywalna.

- Zanim jeszcze zaczniemy myśleć o spotkaniu z Niecieczą, dokładnie przeanalizujemy to co zdarzyło się w starciu z Lechią. Porozmawiamy o naszych błędach i jak je naprawić. Mikrocykl przed meczem z Bruk-Betem rozpocznie się na spokojnie, dopiero we wtorek, choć już w poniedziałek odbywamy pierwsze zajęcia- zakończył Szeliga.

Biuro Prasowe
GKS Piast SA