Szeliga: Jakie paliwo teraz dostarczymy, tak pojedziemy resztę sezonu

07
sty

Niebiesko-Czerwoni w czwartek rano zameldowali się przy Okrzei, wznawiając przygotowania do dalszej części sezonu 2015/2016. Bartosz Szeliga nie ukrywa, że nie mógł się już doczekać startu zajęć z drużyną.

Przed wznowieniem treningów gliwiczanie mieli ponad dwa tygodnie przerwy. - Święta i po świętach. Ale na pewno dobrze to wspominam, bo zrobiłem dużo prezentów, a to lubię najbardziej. Z tym że... to nie ja je pakowałem... Przecież wtedy byłaby artystyczna katastrofa. Na szczęście dziewczyna wyręczyła mnie w tej kwestii, a prezenty wyglądały naprawdę dobrze - mówi Bartosz Szeliga.

Przy wigilijnym stole nie zabrakło pytań o... pozycję lidera. - Kiedy wracam do domu to bardzo dużo jest tego typu pytań. Przeważnie nie były tak intensywne, jak podczas tych świąt. Wiadomo - pozycja lidera zobowiązuje. Ale ja szybko staram się ucinać temat, bo nie lubię się nadmiernie chwalić. Zawsze powtarzam, że chcemy utrzymać tę pozycję, ale wszystko zależy od nas. Jakie paliwo dostarczymy teraz, tak pojedziemy resztę sezonu - mówi Szeli.

Święta nie przebiegły u Bartosza Szeligi standardowo. - Nie mogłem się doczekać treningów z drużyną, więc dużo ćwiczyłem indywidualnie. Przez kontuzję straciłem dużo czasu, dlatego też teraz starałem się to nadrobić. Ale prawdziwa orka zacznie się dziś - z trenerem Latalem. On nam na pewno nie odpuści ani troszkę - zaznacza skrzydłowy Piasta.

Wciąż - podczas meczów - widoczny jest problem z wyleczonym już barkiem. Szeli podczas pierwszego meczu z Lechem Poznań niefortunnie upadł na murawę po jednym ze starć w polu karnym, co skutkowało operacją i kilkumiesięczną przerwą. - Ten bark cały czas mi dokucza przy zmianie pogody czy upadkach. Ale nie myślę o tym. Lekarze powiedzieli mi, że obecne więzadło jest znacznie silniejsze niż normalne - naturalne. Więc to już kwestia tylko psychiki. Dodatkowo ten bark jest "świeży". Na wszystko potrzeba czasu - kończy zawodnik.

Biuro Prasowe
GKS Piast S.A.