Szeliga: Czas nadrobić zaległości!

25
sty

Bartosz Szeliga z powodu kontuzji pięty zmuszony był opuścić pierwszy obóz przygotowawczy w Bielsku. W czasie, gdy cały zespół ciężko pracował nad formą fizyczną on starał się dotrzymywać tempa ćwicząc indywidualnie. Jak sam podkreśla, teraz ma trochę do nadrobienia, ale na pierwszy mecz o stawkę będzie w stu procentach gotowy.


Z powodu kontuzji zmuszony byłeś opuścić zgrupowanie w Bielsku. Co dokładnie się stało?

Jeszcze przed wyjazdem na pierwsze zgrupowanie na jednym z treningów poczułem ból w lewej pięcie.  Było to mocne stłuczenie kości pięty. Niestety jest to takie miejsce, które uniemożliwiło mi chodzenie. Nie wspomnę nawet o bieganiu, czy wykonywaniu bardziej skomplikowanych ćwiczeń.  Ciągle odczuwam trochę bólu, ale myślę, że z treningu na trening będzie coraz lepiej.

 

Czyli wyjeżdżając na pierwszy obóz liczyłeś, że ból w nodze szybciej przejdzie?
Początkowo wziąłem to za błahy uraz. Byłem przekonany, że zaraz mi przejdzie, a niestety okazało się, że było inaczej. Byłem zmuszony trenować indywidualnie. Na szczęście ten okres już za mną i teraz trenuję z całym zespołem. Jest dobrze - więc nie narzekam.
 

 


Z czego wynikało to opóźnienie powrotu?

Cały czas bolała mnie pięta. Było podejrzenie pęknięcia, a nawet złamania. Na szczęście badania nic takiego nie wykazały. Ból przy stawianiu stopy początkowo był duży, ale z każdym dniem stawał się mniejszy. W końcu doszedłem do momentu, że zacząłem ponownie biegać. Doszliśmy do wniosku, że do Turcji mogę lecieć i spokojnie przygotowywać się wspólnie z całą drużyną.


Sporo masz do nadrobienia?
Na pewno trochę. Chłopaki przepracowali naprawdę mocno ten pierwszy obóz. Był to najcięższy okres w całym sezonie, a ja niestety byłem nieobecny. W tym czasie starałem się utrzymywać formę trenując indywidualnie. Dużo czasu spędzałem na siłowni, basenie, czy w Fizjoficie. Nie siedziałem i nie czekałem, aż wszystko wróci do normy tylko wykonywałem ćwiczenia, które mogłem.

 

Teraz pracujesz tak samo jak drużyna?
Tak – pracuję razem z całym zespołem i jeszcze dodatkowo indywidualnie biegam. Ponadto przed każdym treningiem muszę zadbać o tą stłuczoną piętę – rozgrzewam za pomocą specjalnych ćwiczeń i stabilizuję kostkę.

Jak ważna jest „strata obozu”, gdy trenowano głównie fizycznie?
Nie wiem, to się okaże. Nigdy wcześniej nie byłem w podobnej sytuacji. Myślę, że szczególnie tego nie odczuję. Teraz muszę dawać z siebie więcej. Pierwsze treningi są dla mnie trudniejsze, ale z każdym kolejnym powinno być lepiej. Byłem dobrze przygotowany do całego sezonu, chciałem zacząć go z „grubej rury”, ale niestety złapałem drobny uraz. Teraz czas to nadrobić.



Do pierwszego meczu ligowego jesteś w stanie nadrobić zaległości?
Myślę, że tak.

Na początku obozu sprawdzano wagę i tkankę tłuszczową czy ta wymuszona przerwa zadziałała niekorzystnie?
Nie, akurat z tym nie mam żadnych problemów. Pracowałem sporo indywidualnie i nawet udało się mi zmniejszyć zarówno wagę jak i tkankę tłuszczową. Nie czuję się też wolniejszy.

 

Jak wyglądały Twoje indywidualne ćwiczenia?
Starałem się unikać obciążenia pięty.  Początkowo wszystkie treningi biegowe i obciążenia stawów dolnych nie wchodziły w grę. Ćwiczyłem na rowerku i górne partie. Później jak było lepiej to coraz większy nacisk kładliśmy na partie dolne. Chciałem zastąpić trening z drużyną na tyle na ile mogłem. Gdybym nie wykonywał tych ćwiczeń, to dzisiaj miałbym dwa razy gorzej.
 

  

 

Czujesz się pewny swojego miejsca w składzie?
W kadrze mamy tak dużą rywalizację, że nie mogę być tego pewny. To działa bardzo dobrze na wszystkich. Nikt nie może być pewny miejsca w składzie, za to każdy musi dać z siebie maksimum, aby wywalczyć miejsce .


Biuro Prasowe
GKS "Piast" S.A.