Środa z krioterapią
W środę, zawodnicy „Piastunek” gościli w Szpitalu Miejskim nr 4 w Gliwicach, przechodząc zabiegi w komorze kriogenicznej. Podopieczni Marcina Brosza korzystali już wcześniej z tej formy zimnolecznictwa – zwiększającej m.in. tolerancję wysiłku - choć dla niektórych była to pierwsza wizyta w komorze.
Cuerda: - To już mój drugi raz w komorze. Przeszedłem to bardzo ciężko. W Sewilli było 20 stopni na plusie, a tutaj minus 120. Spędziłem tam tylko dwie minuty i w zupełności mi to wystarczyło. Było mi bardzo zimno w nogi, chłód przenikał aż do kości. Ale cieszę się, bo jest to dobre dla zdrowia.
Lisowski: - Byłem drugi raz - strasznie zimno, szczególnie pod kolanami, w palce i pięty. Myślę, ze nam to pomoże w przygotowaniach do rundy. W tamtym roku okazało się skuteczne.
Kędziora: - Bardzo fajne uczucie, korzystamy z komory, ponieważ to na pewno pomaga i jeśli tylko możemy to co pół roku, rok się tu zjawiamy. Sądzę, że dzięki temu doznajemy mniej urazów.
Zbozień: - Byłem pierwszy raz w życiu. Nie podobało mi się (śmiech). Dwie minuty dało się wytrzymać, ale po trzech zrobiło się tak zimno, że chodziliśmy jak pingwiny (śmiech).
Oleksy – To był mój pierwszy raz w komorze. Najbardziej zimno odczułem w piętach i kolanach, ale podsumowując fajna sprawa.
Bartosz Otorowski/KG