Smuda: Każdy bramkarz potrzebuje indywidualnego podejścia

19
wrz

Pod wodzą Mateusza Smudy gliwiccy bramkarze spisują się bardzo dobrze, tracąc do tej pory niewiele bramek w ligowych potyczkach. - Doświadczenia, które udało mi się zdobyć będąc II trenerem w klubie Ekstraklasy, prowadząc zespoły młodzieżowe Reprezentacji Polski, pracując w Szkółce bramkarskiej „SALI” a nawet te, gdy prowadziłem młodzieżową drużynę Piasta sprawiają, że jestem coraz bogatszym w wiedzę trenerem – przekonuje Smuda.

Od tego sezonu jest Pan trenerem bramkarzy pierwszego składu Piasta
- Otrzymując angaż wraz z trenerami Angelem Perezem Garcią Krzysztofem Szumskim miałem już okazję pracować w najtrudniejszych momentach poprzednich rozgrywek, gdy toczyła się walka o utrzymanie zespołu w Ekstraklasie. Praca, którą wraz z całym sztabem ludzi wykonaliśmy oraz postawa samego Darka Treli w ostatnich meczach przekonała najwyraźniej włodarzy klubu, aby oddać bramkarzy pierwszego zespołu w moje ręce.

W Piaście nie jest Pan od dzisiaj
- Tak zaczęło się to wszystko dosyć nietypowo. W  2012 roku  zostałem zatrudniony do prowadzenia zespołu juniorów młodszych rocznika 96 wraz z  trenerem  Piotrem Szendzielorzem. W tym samym czasie zajmowałem się szkoleniem młodych bramkarzy w szkółce bramkarskiej „SALI” Jarosława Salachny. Władzeklubu w związku z tym zaproponowały mi szkolenie  młodych golkiperów Piasta.
Od tego momentu wszyscy bramkarze grup młodzieżowych oraz II zespołu seniorów, zostali objęci szkoleniem opartym na metodach „SALI” a klub związał się ze szkółką 2-letnią umową.

Jak wygląda Pana praca dzisiaj?
 - W tej chwili jestem człowiekiem odpowiedzialnym za szkolenie nie tylko bramkarzy pierwszego zespołu, ale wszystkich bramkarzy w klubie.

Czym się różni szkolenie młodych bramkarzy a seniorów ?
 -
Przede wszystkim formą przekazu i kontaktu z zawodnikiem. Nie każdy trener odnajdzie się w pracy
z 6, 10, 15 - latkiem i odwrotnie, nie każdy znajdzie autorytet wśród 20 – 30 letnich „wyjadaczy”. Reszta to wiedza - metodologia, dobra organizacja zajęć, umiejętne korygowanie błędów, osobowość, autorytet!

To, że był Pan pierwszym trenerem, trenerem asystentem u innych trenerów pomaga w pracy z golkiperami?
- Im więcej trener wie na temat gry, taktyki, strategii, tym więcej może przekazać swoim zawodnikom. Piłka nożna cały czas ewoluuje. Trener w związku z tym musi ciągle się dokształcać.  Doświadczenia, które udało mi się zdobyć będąc II trenerem w klubie Ekstraklasy, prowadząc zespoły młodzieżowe Reprezentacji Polski, pracując w Szkółce bramkarskiej „SALI” a nawet te, gdy prowadziłem młodzieżową drużynę Piasta sprawiają, że jestem coraz bogatszym w wiedzę trenerem. Dzięki temu na moich doświadczeniach, błędach i sukcesach mogą się uczyć moi zawodnicy.
 
Ma Pan do dyspozycji trzech bramkarzy, wszyscy w różnym wieku, jak się pracuje w takiej sytuacji?
-
Fantastycznie! Mam do czynienia z prawdziwymi profesjonalistami! Różnice wieku nie stanowią dla nas bariery. Bramkarze to specyficzni ludzie, choć na co dzień ze sobą rywalizują, trzymają się razem, motywują do pracy, chwalą udane interwencje kolegi. Są odporni na stres i mają duże poczucie humoru. Ja różnicy wieku nie dostrzegam być może dlatego, że wszyscy czujemy się młodo
i szanujemy nawzajem.
 
Czy zaawansowanego wiekowo bramkarza można jeszcze czegoś nauczyć ?
-
Myślę, że każdy z nas uczy się przez całe życie. Wszystko zależy od człowieka czy jest otwarty
i świadomy tego co chce osiągnąć. Oczywiście musi on trafić na trenera z autorytetem, którego rad będzie słuchał. Jeśli tak będzie można dokonać cudów.

U bramkarza liczy się też psychika.
-
Nie wystarczy być świetnie przygotowanym fizycznie, mieć wspaniałą technikę,  dwa metry wzrostu. Te wszystkie atrybuty bez mocnej psychiki nie zostaną wykorzystane. Na najwyższym poziomie bramkarz musi sobie radzić ze stresem związanym z odpowiedzialnością za wynik, kibicami, mediami itp. Dlatego coraz częściej w zawodowym sporcie swój udział mają psycholodzy sportowi. Dobry trener musi też być dobrym psychologiem, każdy z nas potrzebuje innego wsparcia w sytuacji stresowej. Tego indywidualnego podejścia trzeba się nauczyć.

Czasem jedna interwencja potrafi ułożyć całe spotkanie
-
Nie zgadzam się z tym! Prawie zawsze, interwencje bramkarza układają spotkanie! Tak bym sformułował to twierdzenie. Wystarczy przeanalizować ostatnie mecze Piasta i w każdym z nich chwilę przed strzeleniem bramki przez Piasta właśnie bramkarz miał co robić! Potwierdzają
to też również ostatnie Mistrzostwa Świata, na których bramkarze byli pierwszoplanowymi postaciami.

Bramkarskie szczęście – ile w tym prawdy?
-
Na pewno istnieje coś takiego. Mówi się, że jeżeli nie ma się tego szczęścia to nie powinno się stawać w bramce. Nawet najcięższa praca nie przyniesie efektu bez odrobiny „fuksa”. Mimo wszystko szczęściu trzeba pomagać, dlatego bez treningu i ćwiczeń się nie obejdzie. Okazuje się, że najlepsi bramkarze są najbardziej „fartowni”.

Mówi się, że nie ma dobrze obronionych rzutów karnych, a są tylko te źle i dobrze wykonane.
-
Gdyby bramkarz stanął na linii bramkowej i liczył na to, że piłkarz wykonujący „jedenastkę” źle uderzy piłkę, to wiele by nie wyłapał. Bez pewności siebie i wiary we własne umiejętności oraz postawieniu przeciwnikowi trudnych warunków całą swoją postawą w bramce - tańcem, wzrokiem, czy innymi sztuczkami dekoncentrującymi egzekutora, zawodnicy z pola mieliby bardzo łatwe zadanie. 
 
 
Biuro Prasowe
GKS Piast S.A.