Sidqy: Trener Brosz potrafi zmotywować

17
paź

- W takiej atmosferze stać nas na zajęcie miejsca w pierwszej piątce. Piast organizacyjnie też jest mocny, mocniejszy od Jagiellonii. Moim zdaniem, ma przed sobą ciekawą przyszłość - mówi El Mehdy Sidqy.

Marokańczyk trafił do Gliwic już w trakcie sezonu, ale warto go lepiej poznać, bo ma za sobą sporo ciekawych epizodów. Dzięki temu można go nazwać poliglotą. - Tak na co dzień polskim posługuję się całkiem dobrze, ale kiedy rozmowa jest już bardziej złożona wolę rozmawiać po angielski. Również dlatego, że wasz język ma wiele trudnych słów. Jakie na przykład? Chrząszcz brzmi... - mówi zawodnik. - Znam sześć języków. Arabski, jego marokańską odmianę, berberyjski, angielski, francuski, no i chyba mogę powiedzieć, że polski - wylicza.

Wspomnianego arabskiego używał nie tylko w Maroku, ale też w Tunezji i Bahrajnie, gdzie odbywał swoje pierwsze zagraniczne wojaże. - W Bahrajnie, w barwach Al-Shabab wygrałem krajowy puchar. To w ogóle był fajny czas, płacili też dobrze. Chociaż nie mogę powiedzieć, że tamtejsza liga stała wtedy na dobrym poziomie, a mówiąc wprost - ten poziom był po prostu niski. Co innego Tunezja, gdzie grają zdecydowanie lepsi zawodnicy. Za moich czasów był m.in. Michael Eneramo, napastnik reprezentacji Nigerii. Moja drużyna Esportive de Zaris nie należała wprawdzie do czołówki, ale prowadził nas Abdelhak Benchikha, a to świetny fachowiec - wspomina.

Później trafił jednak do Europy, a konkretnie do Jagiellonii Białystok. Przeżył szok. - Kultura, jedzenie. Nagle wszystko było zupełnie inne. A najbardziej pogoda. Pamiętam, że na pierwszy trening wyszedłem w samym t-shircie, a to była przecież zima. Trener Probierz popatrzył na mnie i powiedział: "Tu jest Polska, nie Maroko". Szybko założyłem coś cieplejszego, ale po półtorej godziny treningu i tak nie mogłem ruszać palcami - nie ukrywa.

Teraz zawodnik jest w Gliwicach. - Skład mamy mocny, a trener Brosz potrafi nas znakomicie zmotywować. Zresztą trener Dudek podobnie. W porządku z niego facet, lubi pożartować, a ja myślę, że w takiej atmosferze stać nas na 5-6 miejsce - kończy rozmowę z dziennikiem "Sport".

Źródło: SPORT/sportslaski