Sekulski: Zwycięstwo będzie nagrodą dla kibiców

26
maj

- Liczymy, że ten sezon zakończymy w dobrych humorach i zwycięstwem pożegnamy się z kibicami. To będzie dla nich nagroda za ten sezon - powiedział Łukasz Sekulski przed meczem z Wisłą Płock.

Jak tak na chłodno możesz ocenić wasze ostatnie spotkanie z Łęczną?
- Naszym obowiązkiem było zdobycie trzech punktów. W najgorszym wypadku mogliśmy ten mecz zremisować, ale za wszelką cenę chcieliśmy uniknąć straty punktów i tak też sobie powiedzieliśmy w szatni. Potraktowaliśmy to spotkanie bardzo zadaniowo i wygraliśmy. W pewnych momentach stworzyliśmy świetne widowisko, ale - z naszej strony-  trochę za krótko. Początek był bardzo dobry, ale później oddaliśmy inicjatywę i chcieliśmy dowieźć to prowadzenie do końca. Mogliśmy zdobyć kilka bramek z kontrataków, ale to był dla nas arcyważny mecz i przed pierwszym gwizdkiem każdy wziąłby w ciemno taki wynik.

To był dobry rezultat, który pozwolił wam złapać oddech i mocno przybliżył was do utrzymania w Lotto Ekstraklasie.
- Dokładnie, choć jest jeszcze pewien odsetek niepewności. Nasi rywale grają między sobą, ale nie chcemy spoglądać na wyniki innych drużyn. Zagramy swój mecz i po końcowym gwizdku już nie będzie trzeba patrzeć na tabelę, bo jak wygramy to już na sto procent się utrzymamy.

Zanotowałeś kolejną, czwartą już asystę, teraz chyba przyszedł czas na gola?
- No tak... Niestety nie udaje mi się trafić do siatki. Po tych kontuzjach moja dyspozycja jest nieco zachwiana, ale pocieszeniem jest to, że pomagam drużynie w najważniejszym momencie sezonu - po podziale punktów. Moje asysty również, bo dzięki temu udaje nam się zdobywać bramki, a wiadomo jak one są ważne w tych siedmiu ostatnich meczach. Nie ma co ukrywać, że od napastników oczekuje się bramek, więc obojętnie ile nie miałbym asyst, to zdobyty gol najbardziej by mnie ucieszył. 

No właśnie... Ta jedna bramka może wystarczyć, żeby przełamać niemoc i będziesz strzelał tak jak na początku sezonu w barwach Korony Kielce.
- Tego czasu zbyt wiele nie ma, ale wierzę w siebie i myślę, że moja dobra postawa oraz gra sprawi, że uda mi się strzelić jedną czy dwie bramki. Dzięki temu będę mógł wrócić do tego pozytywnego "kopa", który doda mi więcej wiary do dalszej pracy na nowy sezon. Początek rozgrywek był w moim wykonaniu udany i bardzo się z tego cieszę, bo pokazuje mi, że jestem w stanie wiele zdziałać.

Kolejnym rywalem Piasta jest Wisła Płock. Ten mecz będzie dla ciebie wyjątkowy, prawda?
- No tak. Jestem wychowankiem Wisły i to właśnie ten klub ukształtował mnie piłkarsko. To jest mój klub i zawsze będę nosił go w sercu, ponieważ jestem rodowitym płocczaninem. Wiem jednak, że to nie jest liga okręgowa i nie ma żadnych sentymentów. Trzeba wyjść na boisko i zasuwać dla zespołu, bo jesteśmy profesjonalistami. Dam z siebie sto procent i pomogę zdobyć Piastowi trzy punkty. Natomiast beniaminkowi z Płocka życzę jak najlepiej. Wisła wywalczyła utrzymanie w dobrym stylu, więc osiągnęli już cel i zostawili po sobie pozytywne wrażenie.

No właśnie. Nafciarze mają już zapewnione utrzymanie. Jak podejdą do tego spotkania?
- W Lotto Ekstraklasie nie ma meczów, w którym można grać na dziesięć procent... Można tak zrobić, ale wtedy przegra się 0-6. Trzeba grać o swoją pozycję, kontrakty i premie, więc nie można odpuszczać. W takich meczach trener może postawić na zawodników, którzy wcześniej dostawali mniej szans, ale to jest często złudne, bo ci piłkarze są głodni gry i w tym ostatnich spotkaniach chcą pokazać, że się nadają do występów w tej lidze i tym zespole. Często to działa na niekorzyść drużyny przeciwnej.

Piast w tym sezonie nie przegrał z Wisłą. Ma to w ogóle jakieś znaczenie?
- Ma, bo mamy zamiar tego meczu również nie przegrać. Wiemy, że dzięki temu postawimy kropkę nad "i". Wychodzimy jednak z zamiarem zdobycia trzech punktów. Też gramy o swoje kontrakty i o jak najlepsze miejsce w tabeli. Lepiej jest zająć jedną pozycję wyżej, a jeśli jest taka szansa, to trzeba ją wykorzystać. Będziemy o to walczyć. Nie obrazimy się, że spadniemy w klasyfikacji o jedno oczko, ale spokojnie się utrzymamy. Wiemy w gdzie byliśmy i co przeżywaliśmy jakiś czas temu. Trudno sobie wyobrazić, co by mogło być, gdybyśmy nie wygrali w Chorzowie... Wszystko idzie jednak dobrze, więc wystarczy zwyciężyć u siebie i będzie ok.

To już ostatni w tym sezonie mecz na Okrzei, pewnie liczycie na doping kibiców?
- Dokładnie. Mamy zagorzałych i wiernych sympatyków, którzy zawsze z nami są i nas dopingują. Cały czas apelujemy, aby nas nie skreślali, gdy nam nie idzie. Chcemy, żeby trzymali za nas kciuki i kibicowali do końca, bo pokazaliśmy, że jesteśmy tego warci i nawet, gdy nie idzie to walczymy i pokazujemy pazur. Liczymy, że ten sezon zakończymy w dobrych humorach i zwycięstwem pożegnamy się z kibicami. To będzie dla nich nagroda za ten sezon.

Biuro Prasowe
GKS Piast SA