Robak: Najważniejsze to zacząć grać i zdobywać gole

07
mar

Marcin Robak ma za sobą bogatą ekstraklasową historię. 31-letni napastnik w najwyższej klasie rozgrywkowej w Polsce zanotował 76 występów, strzelając 26 goli. Formą strzelecką imponował zwłaszcza w Widzewie i fani Piasta wierzą, że w ich zespole również będzie nadawał jakości grze w linii ataku. Legniczanin może również pochwalić się grą w reprezentacji Polski, z którą wziął udział w Turnieju o Puchar Króla Tajlandii. Robak w wygranym meczu z gospodarzami zawodów zdobył swoją pierwszą i jak się okazało ostatnio do tej pory bramkę w narodowej kadrze.

- Odchodząc z Widzewa w 2011 roku, byłeś gwiazdą tego klubu. Z perspektywy czasu nie żałujesz swojej decyzji o wyjeździe?

Marcin Robak: - Każdy kto gra w polskiej lidze marzy o wyjeździe za granicę. Miałem propozycję tylko z ligi tureckiej i z niej skorzystałem. Było to dla mnie wyzwanie nie tylko sportowe ale i życiowe, ponieważ chciałem zobaczyć jak w innym kraju się żyje i gra w piłkę.

- Wspomnienia z pobytu w Turcji?

- Był to ciężki, trudny okres, ale będę go zawsze miło wspominał, chociaż zdarzały się różne momenty - zarówno te sportowe jak i pozasportowe.

- Prześledźmy zatem twoją przygodę z tureckim futbolem...

- Mówiąc o tym dwuletnim pobycie, zacznę od tego, że do Konyasporu trafiłem w połowie sezonu, gdzie sytuacja w tabeli była trudna i nie udało się nam utrzymać w Super Lig. Drugi sezon musieliśmy zaczynać na jej zapleczu i to był minus tego wyjazdu. Pojawiły się też problemy finansowe, na klub nałożono zakaz transferowy. W zespole grało wielu młodych chłopaków i nie zdołaliśmy awansować do tureckiej ekstraklasy. W tym momencie chciałem już odejść z drużyny, mimo że byłem związany jeszcze kontraktem. Praktycznie w ostatnim dniu okienka odszedłem do ekstraklasowego Mersin İdman Yurdu SK i tu też zaczęły się problemy, ponieważ zmarnowałem pół roku, praktycznie nie grając. Klub zalegał mi z wypłatami i jak tylko pojawiła się okazja, odszedłem stamtąd zimą.

- Nie przeszkadzał Ci gorący klimat panujący w Turcji?

- Tutaj mogę zaskoczyć, bo wielu ludzi kojarzy klimat Turcji przez pryzmat nadmorskich kurortów. Ja byłem w mieście Konya, położonym między górami i tam temperatury spadały czasem do - 30 stopni. Przez cztery miesiące padał śnieg, były temperatury ujemne i dopiero jak przeniosłem się do Mersinu, to tam jest całkiem inaczej. W Mersinie klimat jest zbliżony do np. Antalyi i było cały czas ciepło.

- Jak oceniasz poziom sportowy i organizacyjny tureckiej piłki?

- Jeśli chodzi o aspekt piłkarski to miał on ścisły związek z budżetem. Im więcej pieniędzy było w klubie, tym ten poziom wzrastał. W Super Lidze jest kilka drużyn, które "robią różnicę", bo przecież uczestniczą w rozgrywkach Ligi Mistrzów. Zespoły ze środka i końca tabeli można sportowo przyrównać do polskiej ekstraklasy, choć patrząc całościowo ten poziom jest na pewno wyższy. Mówiąc o części organizacyjnej to liga też jest podzielona. Takie ekipy jak Galatasaray, Besitkas, Fenerbahce, Trabzonspor mają rozbudowany budżet i są świetnie zarządzane, aczkolwiek w Turcji jest trochę inne podejście do reklamowania klubów niż ma to miejsce w Polsce.

- Mówiłeś o tym, że ostatnie sześć miesięcy zmarnowałeś, nie mając okazji do gry. Nie martwisz się o swoją aktualną dyspozycję?

- Wiadomo, że każdy zawodnik, który gra regularnie to prezentuje o wiele lepszą formę. Ja cieszę się z tego, ze omijały mnie kontuzje. Brałem udział we wszystkich treningach i to na pewno jest pocieszające. Nie można więc powiedzieć, ze ten okres całkowicie zmarnowałem. Mam nadzieję, że właśnie w Piaście odzyskam rytm meczowy i przede wszystkim skuteczność.

- Jak znalazłeś się w Piaście?

- Klub zgłosił się niedawno do mnie z taką propozycją. Rozmawiałem wcześniej z Widzewem. Wszystko było uzgodnione, ale nie mogło znaleźć przełożenia na papierze. Dawałem nawet łodzianom kilka dni więcej do określenia się, czy chcą mnie w zespole, ale nie potrafili tego zrobić, bo nie ukrywam, że chciałem się związać na dłużej z klubem, tak jak w przypadku Piasta. Pojawiła się naprawdę fajna oferta i nie zastanawiałem się długo. Jest to beniaminek Ekstraklasy, widzę młodych chłopaków, którzy chcą się rozwijać i ten zespół ma potencjał. Cieszę się więc z faktu, że jestem właśnie tutaj.

- W swoim piłkarskim CV masz 76 ekstraklasowych gier. Chciałbyś z niebiesko-czerwonymi dobić do "setki"?

- Tego właśnie oczekuję. Życzyłbym sobie, żeby to były mecze, w których będę zdobywał gole, a nie nabijał sobie tylko statystykę. Nie przyszedłem do Piasta przecież odbyć półroczny staż. Moim celem jest związanie się z tym miastem i kibicami.

- Posiadając takie umiejętności i bagaż doświadczeń myślami jesteś przy wyjściowej jedenastce?

- Każdy piłkarz powinien tylko o tym myśleć, żeby grać w pierwszym składzie jak najdłużej. Gram na takiej pozycji, w której liczy się zdobywanie goli i to będzie najważniejszy impuls do znalezienia się w jedenastce. Czasami bywa tak, że drużyna gra bardzo dobrze i inni wpisują się na listę strzelców, ale ze swojej strony chcę jak najszybciej zacząć grać i trafiać na konto Piasta.

- Wiesz już jaki numer będzie widniał na Twojej koszulce?

- Kadra gliwiczan jest duża i liczy sobie ponad 30 zawodników. Ciężko było pozyskać jakiś numer (śmiech), ale na dzień dzisiejszy będę oznaczony numerem "30". Wybrałem ten numer ze względu na mój wiek i mam nadzieję, że przyniesie mi szczęście.

- W Gliwicach jesteś krótko, jakie są Twoje pierwsze wrażenia?

- Pozytywne i to również z tego względu, że wróciłem do Polski. Całkiem inaczej czuję się w kraju. Otaczam się "swoimi" i to jest fajnie. Znam Piasta jeszcze z czasów gry w Miedzi Legnica. Wiele od tego czasu się zmieniło w Gliwicach zwłaszcza jeśli chodzi o stadion. Piast jest poukładaną drużyną, a ten stadion z pewnością został wybudowany, żeby zespół mógł występować na najwyższym poziomie rozgrywek.