Przygotowania do meczu: Wojciech Kędziora

13
mar

Przygotowanie do meczu jest istotnym elementem dyspozycji zawodnika podczas zawodów. Jak ten aspekt wygląda u najlepszego strzelca gliwickiego Piasta - Wojciecha Kędziory?

Kto nie lubi sobie pospać...?!
- Przede wszystkim należy się wyspać. Osiem, dziewięć godzin ciągłego snu jest podstawą. W przeddzień spotkania już o dwudziestej drugiej jestem w łóżku. Z rana niezbędny jest dobry posiłek. Wszystko musi być lekkie i łatwo przyswajalne. Na szczęście mamy zdolnego dietetyka, który dba o nasze zdrówko. A na cztery godziny przed samym meczem w ogóle należy sobie odpuścić wszelkie stresy i inne sprawy.

Psycholog? Nie dla "Kędiego"
- Raczej nie potrzebuję żadnych rozmów przed meczem. Ważniejszy dla mnie jest relaks, najlepiej w samotności. Owszem, w tle może lecieć jakaś fajna muzyczka, ale nie mam tak, że dzwonię do kogoś i nawijamy kilka godzin to tym, co się zaraz wydarzy.

Jak mecz jest wieczorem, to trzeba się... pobudzić!
- Jeśli spotkanie zaplanowane jest na wieczór, to nie ma szans, żeby przystąpić do niego nabuzowanym i żądnym walki bez wcześniejszego pobudzenia. Przeważnie wybieram siłownię, gdzie mogę troszkę porzucać sztangą z ciężarkami. Wtedy czuję, jak mięśnie się wypełniają, a następnie rozładowuję energię w starciu ligowym.

- Od razu zaznaczam, "krecha" nie pobudza. Żeby nikt mnie źle nie zrozumiał. Głównie chodzi o pobudzenie ciała i głowy. Gdybyśmy w porannym cyklu robili wszystko tak samo, niezależnie od pory rozgrywania meczu, to na te wieczorne batalie po prostu bylibyśmy psychicznie zmęczeni. Całodzienne myślenie tylko o grze strasznie wykańcza człowieka. Stąd zajęcia na siłowni są jak najbardziej wskazane. 

Żadnego rozluźniania mięśni!
- Nie ma w ogóle opcji, żeby przed meczem rozluźniać mięśnie. Zabiegi z gorącej wody mogą być, ale już po spotkaniu. Mięśnie piłkarza powinny być rozgrzane, ale mimo wszystko dosyć spięte. Wtedy ciało pracuje tak, jak ja sobie tego życzę i nie ma żadnych dziwnych przypadków.

Seks przed zawodami? Nie ma znaczenia. Nie jestem bokserem
- Nie przywiązuję wagi do stosunku seksualnego przed meczem. Bokserzy zaznaczają, że kilka dni przed walką ograniczają kontakt z partnerką, żeby być naładowanym. Ale u nas wychodzi to dosyć naturalnie, bo średnio dzień, dwa dni przed meczem wyjeżdżamy na zgrupowania i siłą rzeczy naszych partnerek nie ma z nami.

Alkohol? Broń Boże
- Nie wolno nam pić żadnego alkoholu, choćby winka. Musimy być dobrze odżywieni i nawodnieni, a kiedy wchodzimy w mikrocykl przedmeczowy, w ogóle wszelkie używki odpadają. Można się napić troszkę już po spotkaniu, ale też mamy widełki jedno-, dwudniowe, nie więcej. Bo później znów zaczynają się przygotowania do kolejnego spotkania. A te wykluczają obecność alkoholu we krwi.

DawJen