Przygotowania do meczu: Radosław Murawski
Radosław Murawski niejednokrotnie pokazał na murawie, że jest zawodnikiem niezwykle ambitnym, nieodpuszczającym rywalom ani na chwilę. Co jest źródłem takiej mocy? Wszystko zdradzą przygotowania przedmeczowe wychowanka Piasta Gliwice!
Spacer na pobudzenie apetytu
- Przed meczem jesteśmy zawsze na zgrupowaniu. Rano wstajemy i przeważnie przed śniadaniem mamy spacer. Trwa on mniej więcej piętnaście minut, a ma na celu... polepszenie apetytu. Na śniadanku nie ma przesady - staram się uważać na to co jem i w jakich ilościach. Po śniadaniu mamy jeszcze trochę wolnego. Następnie pobudzenie siłowe i drugie śniadanie. Później spędzamy czas w pokoju.
Telefon do dziewczyny na wagę złota!
- Przed meczem bardzo pomaga mi telefon komórkowy. Często piszę wiadomości sms do dziewczyny i to jest dla mnie taka odskocznia od wszystkich przedmeczowych myśli. Chociaż im bliżej do meczu, tym telefon głębiej wciskam do kieszeni i staram się powoli mobilizować i motywować na spotkanie.
Najważniejszy obiad, a potem głodówka
- Na cztery godziny przed meczem mamy obiad, który jest ważną częścią całej układanki. Następnie jest długi okres, w którym nic nie jemy, bo są to cztery godziny przed meczem plus dwie jego trwania i dopiero po spotkaniu można coś zjeść.
Od najmłodszych lat... nie zmieniło się nic
- Kiedy tak o tym myślę, to w moich przygotowaniach niespecjalnie coś się zmieniło.Dalej robię wszystko tak samo jak kiedyś. Po prostu na spokoju, bez podpalania się i niepotrzebnego stresu.
Wizja gry z najlepszymi?! TAK! A i wsparcie osiedla nieocenione!
- Przed meczem napędza mnie myśl, że jestem w drużynie ekstraklasy i mogę grać z najlepszymi zespołami oraz zawodnikami naszej ligi. To jest taki bodziec do ciężkiej pracy. Wydaje mi się, że to właśnie jest moja motywacja. Ale jest też inna kwestia - chęć pokazania się mojej rodzinie, przyjaciołom, znajomym z osiedla, którzy zawsze mnie mocno dopingują.
Trema? Nie! Adrenalina!
- Nie łapie mnie trema, a raczej adrenalina. Czuję ją zawsze przed meczem ale to chyba normalne. No... może nie dla osób z wyciętym układem nerwowym, ale jeżeli chodzi o moją osobę to - gdy się czuje ten klimat meczu i wszystko co się dzieje wokół - przychodzi samo od siebie. Adrenalina odpuszcza już na samej murawie. Wtedy już wyłączam myślenie i skupiam się tylko na meczu
Biuro Prasowe
GKS "Piast" SA