Podsumowanie 3. kolejki T-Mobile Ekstraklasy

06
sie
3. kolejka T-Mobile Ekstraklasy przybrała - momentami - całkowicie nieoczekiwany bieg. Po raz kolejny kompletu punktów nie zainkasował poznański Lech i niedawny mistrz Polski - Śląsk Wrocław. W derbowym pojedynku Górnik Zabrze pokonał Piasta Gliwice, a stołeczna Legia nie dała szans Podbeskidziu Bielsko-Biała.

Zmagania trzeciej serii meczów rozpoczęły się w Krakowie, gdzie Cracovia podejmowała Ruch Chorzów. "Pasy" walczyły o pierwsze zwycięstwo w sezonie 13/14. Podobny cel miał Ruch, z tym że...

Chorzowianie stosunkowo szybko - bo w trzynastej minucie - objęli prowadzenie, ale dali się zdominować Cracovii. Brak dążenia do powiększenia przewagi nad beniaminkiem z Krakowa skarcił Ślązaków. Sprowadzony latem Dawid Nowak dwukrotnie znalazł sposób, jak pokonać Krzysztofa Kamińskiego. Po trafieniach "Dawidka" "Pasy" pewnie dopisał sobie w ligowej tabeli trzy punkty.

Cracovia - Ruch Chorzów 2-1 (0-1)
0-1 - Zieńczuk, 13 min.
1-1 - Nowak, 81 min.
2-1 - Nowak, 83 min.

Następnie oczy wszystkich fanów polskiej piłki były zwrócone na Bydgoszcz. Tam kolejny z beniaminków - Zawisza - konfrontował się z Pogonią Szczecin. Gdyby zsumować punkty obu ekip, po drugiej kolejce zajmowałyby one siódme miejsce. Stąd "oczek" jak tlenu potrzebowały mierzące się drużyny. Wszystko zaczęło się po myśli gości ze Szczecina. Lider Pogoni - Takafumi Akahoshi skierował piłkę do siatki Zawiszy, wykorzystując zamieszanie w polu karnym. Mimo wszystko Pogoń nie potrafiła zadać ostatecznego ciosu, co po przerwie wykorzystał Hérold Goulon, kapitalnym strzałem pokonując bezradnego Radosława Janukiewicza. Gol Francuza mógłby kandydować w konkurencji "najbardziej urodziwy strzał 3. kolejki ekstraklasy". Tym samym drużyny z Bydgoszczy i ze Szczecina mogły dopisać sobie po jednym punkcie, co w ostatecznym rozrachunku dla nikogo nie było zbawienne, bo Zawisza ma na koncie jedno "oczko", a Pogoń cztery.

Zawisza Bydgoszcz - Pogoń Szczecin 1-1 (0-1)
0-1 - Akahoshi, 16 min.
1-1 - Goulon, 49 min.

W sobotę pierwszą areną zmagań zawodników z ekstraklasy była Łódź. Widzew mierzył się z Koroną Kielce. Mimo upału, poziom emocji znacznie przekraczał wysokość słupka rtęci, wskazującego temperaturę powierza. Jeszcze przed upływem piątej minut na boisku nie było podstawowego bramkarza gości - Zbigniewa Małkowskiego. Ten - za faul w polu karnym na Marcinie Kaczmarku - w trzeciej minucie obejrzał czerwoną kartkę. "Jedenastkę" na gola pewnie zamienił chwilę później Eduards Visnakovs. Następny ruch należał - niespodziewanie - do gości. Paweł Golański w doliczonym czasie gry pierwszej połowy umieścił futbolówkę w siatce po rzucie wolnym. W ostatecznym rozrachunku to nie wystarczyło, by Korona wzbogaciła się choćby o jeden punkt. Ten sam Visnakovs pokonał ponownie Oleksija Szlakotina, ale tym razem "z gry". Dwa trafienia łotewskiego napastnika dały Widzewowi zwycięstwo, a pozbawiły pracy Leszka Ojrzyńskiego - szkoleniowca Korny.

Widzew Łódź - Korona Kielce 2-1 (1-1)
1-0 - Visnakovs, 8 min.
1-1 - Golański, 45 min.
2-1 - Visnakovs, 77 min.

Pod wieczór w Warszawie rozgrywano ostatni sobotni mecz. Legia Warszawa - dotąd niepokonana  - podejmowała Podbeskidzie Bielsko-Biała. Z powodu kontuzji Richarda Zajaca w bramce bielszczan stanął Ladislav Rybansky i jeszcze przed rozpoczęciem zawodów wielu ekspertów i kibiców zastanawiało się, czy bramkarz Podbeskidzia da sobie radę z niezwykle mocną formacją ofensywną Legii. Jak się okazało - nie dał. Legioniście czterokrotnie pokonali nowego golkipera "Górali". Jedyną żółtą kartkę w spotkaniu zobaczył Frank Adu Kwame - defensor bielszczan.

Legia Warszawa - Podbeskidzie Bielsko-Biała 4-0 (1-0)
1-0 - Saganowski, 41 min.
2-0 - Pinto, 52 min.
3-0 - Ojamaa, 60 min.
4-0 - Dwaliszwili, 65 min.

Niedziela rozpoczęła się pod hasłem "derby". Górnik Zabrze - licząc na drugą wygraną w sezonie - podejmował Piasta Gliwice. Gracze z Okrzei nie potrafili załapać odpowiedniego rytmu, pozwalając zepchnąć się do defensywy. Po niespełna trzydziestu minutach na prowadzenie wyszli gospodarze. Maciej Małkowski - dość szczęśliwie - pokonał Jakuba Szumskiego. Do remisu doprowadził ładnym strzałem Marcin Robak. Mimo to - w końcówce starcia - Radosław Sobolewski znalazł sposób na Szumskiego, a młody bramkarz Piasta musiał skapitulować drugi raz. Derby dla Piasta zakończyły się nieudanie.

Górnik Zabrze - Piast Gliwice 2-1 (1-0)
1-0 - Małkowski, 27 min.
1-1 - Robak, 55 min.
2-1 - Sobolewski, 82 min.

Następnym przystankiem był Wrocław i starcie Śląska z Wisłą Kraków. Mecz zakończył się wynikiem 0-0, a emocji było porównywalnie tyle samo, co bramek. Bohaterami byli bramkarze - Rafał Gikiewicz i Michał Miśkiewicz. Choć nie bez znaczenia był powrót na polskie boiska Pawła Brożka. Doświadczony napastnik wniósł sporo orzeźwienia w ofensywne poczynania krakowian. To jednak nie wystarczyło, by w "Meczu przyjaźni" padły gole.

Śląsk Wrocław - Wisła Kraków 0-0

Niedzielny wieczór "ugościł" kibiców starciem Zagłębia Lubin z Lechem Poznań. Jeden z przedsezonowych faworytów do tytułu mistrzowskiego - "Kolejorz" walczył o coś więcej niż remis. Ta sztuka się jednak nie udała i w Lubinie podzielono się punktami. Stąd Lech po trzech kolejkach nie zanotował jeszcze wygranej... Podobną sytuację ma Zagłębie, z tym że prowadzeni przez nowego szkoleniowca zawodnicy nie tylko nic jeszcze nie wygrali, ale też dwukrotnie musieli uznać wyższość rywala.

Zagłębie Lubin - Lech Poznań 0-0

Trzecia kolejka skończyła się w Gdańsku. Gracze Lechii skrzyżowali rękawice z piłkarzami Jagiellonii Białystok. Przed rozpoczęciem spotkania jako faworyta uznawano gości z Białegostoku, ale najwyraźniej sparingowa potyczka z Barceloną podziałała na gospodarzy na tyle dobrze, że ci nie mieli najmniejszych problemów z uporaniem się z "Jagą". Na prowadzenie Lechię wyprowadził Paweł Buzała, a wynik ustalił w końcówce Sebastian Madera. Ta wygrana była jednocześnie pierwszym zwycięstwem Lechii w sezonie 2013/2014. Z kolei Jagiellonia po raz pierwszy w bieżącej kampanii ligowej przegrała pojedynek.

Lechia Gdańsk - Jagiellonia Białystok 2-0 (1-0)
1-0 - Buzała, 16 min.
2-0 - Madera, 80 min.