Pod ostrzałem: Sergiusz Prusak

09
września 2016

W dzisiejszych czasach można zaobserwować tendencję do wprowadzania do dorosłych lig coraz młodszych zawodników. Talentów poszukuje się w coraz młodszych rocznikach, a nikogo już nie dziwią 17-latkowie walczący w najwyższych krajowych rozgrywkach czy międzynarodowych turniejach. 18-letni piłkarze stają się bohaterami wielomilionowych transferów, a ich rówieśnicy czy ledwie odrobinę starsi koledzy stają się filarami swoich zespołów. Co jednak z zawodnikami, którzy w tym wieku nie pławią się jeszcze w blaskach reflektorów? Powinni porzucić nadzieję o profesjonalnej piłce? Nic podobnego – dla nich inspiracją może być osoba Sergiusza Prusaka, bramkarza Górnika Łęczna który w Ekstraklasie zadebiutował w wieku 35 lat.

30 sierpnia 2014. Ciepła, słoneczna sobota, ostatni weekend wakacji. Dla Sergiusza Prusaka to jednak dzień, którego z pewnością nigdy nie zapomni. Punktualnie o 15.30 po raz pierwszy stojąc między słupkami, usłyszał premierowy gwizdek w meczu Ekstraklasy. Ten debiut okazał się dla niego bardzo udanym, jego Górnik zwyciężył z wyżej notowaną Pogonią Szczecin 4-2, a golkiper zapewnił sobie miejsce w składzie na kolejne spotkania. Marzenie spełnione i to w jakim stylu – interwencje Prusaka nie raz powstrzymały rywali przed wpisaniem się na listę strzelców. Od tej pory nie opuścił już nawet minuty ligowych rozgrywek, a z czasem zaczął ubierać także kapitańską opaskę.

Na swój debiut czekał więc bardzo długo, lecz gdy wreszcie się udało już nie dał sobie wydrzeć miejsca na murawie. Pozbawił złudzeń na grę Silvio Rodicia, z którym przez kolejne dwa sezony rywalizował o wyjściową jedenastkę. Chorwacki golkiper jeszcze nie raz pojawił się na boisku, lecz to właśnie Prusak rozpoczynał i kończył oba następne lata ligowych rozgrywek. W ramach Ekstraklasy zanotował więc już sporo minut i nic nie wskazuje na to, jakoby miało się to zmienić. 37-latek odrzuca bowiem na razie myśl o przejściu na piłkarską emeryturę i nic dziwnego – w bramce radzi sobie naprawdę nieźle. W aktualnym sezonie trzykrotnie kończył spotkanie bez straconego gola, dzięki czemu bardzo przysłużył się w zdobywaniu przez Górnika kolejnych punktów. Nie boi się nikogo – na zero z tyłu zagrał z wysoko ocenianymi rywalami: Legią Warszawa, Zagłębiem Lubin czy Cracovią. W meczu z Piastem również łatwo skóry nie sprzeda.

W ubiegłym sezonie nie zagrał przeciwko gliwiczanom – latem pauzował za czerwoną kartkę ze spotkania z Lechią Gdańsk natomiast zimą zasiadł na ławce rezerwowych. Strzałów podopiecznych Radoslava Latala nie zna więc z autopsji, jednak bez wątpienia jest solidnym golkiperem. Nie raz udowodnił, że swoimi umiejętnościami zdecydowanie zasłużył na grę w Ekstraklasie. Niestraszne są mu również stałe fragmenty gry, a ambicją oraz zaangażowaniem często motywuje partnerów do jeszcze cięższej boiskowej pracy.

W Łęcznej występuje od 2010 roku, natomiast wcześniejsze dziewięć i pół sezonu spędził we Flocie Świnoujście. Celem przybycia do Górnika był przede wszystkim debiut w najwyższej polskiej klasie rozgrywkowej. Trochę na niego czekał, lecz wreszcie się udało. W wywiadach zawsze podkreśla duży udział Jurija Szatałowa, z którym dobrze mu się współpracowało. Z Andrzejem Rybarskim również ma niezły kontakt, a z racji swojego wieku oraz stażu w zespole Zielono-Czarnych w szatni sporo do powiedzenia. Cieszy się sporym szacunkiem zarówno wśród zespołu, swoich kibiców, ale także fanów… poznańskiego Lecha.

Prywatnie jest kibicem właśnie Kolejorza - wolnym czasie nie waha się pojechać na mecz poznaniaków i zasiąść nie na vipach, ale właśnie na zwykłej trybunie. Głośno było o nim nie tylko z powodu boiskowej postawy, ale także gdy w konflikcie toczącym się wokół bydgoskiego Zawiszy, twardo stanął po stronie kibiców. W tym środowisku czuje się najlepiej, a fani to dostrzegają i doceniają. Zawsze tak było – ich ulubieńcem był także w Świnoujściu, a także w Stali Pleszew, w której zaczynał karierę. Czy zakończy ją w Łęcznej? Na razie o tym nie myśli, a skupia się na treningu przed każdym kolejnym spotkaniem. Wciąż uważa, że swoją formę może jeszcze podnieść. Jak zaprezentuje się w sobotę przy Okrzei?

Biuro Prasowe
GKS Piast SA