Pod ostrzałem: Maciej Iwański

08
mar

Zawodnikiem, który może sprawić nieco problemów piłkarzom Piasta Gliwice w meczu z Podbeskidziem Bielsko-Biała jest Maciej Iwański. Pomocnik gości ma bardzo ciekawe CV, a w tym sezonie ma pomóc bielszczanom w utrzymaniu ekstraklasy.
 
Maciej Iwański piłkarską karierę rozpoczynał w Omagu Oświęcim, skąd trafił do innego klubu z tego miasta - Unii. Zawodnika wypatrzyli wówczas przedstawiciele Szczakowianki Jaworzno, dla której pomocnik grał w latach 2000-2005. W tym czasie wystąpił w 28 spotkaniach ekstraklasy i zdobył w nich cztery bramki. Złożył się na to jednak tylko jeden sezon - 2002/2003.
 
Wiosną 2005 roku krakowianin zamienił Jaworzno na Lubin. W barwach Zagłębia zaliczył 96 meczów na najwyższym szczeblu rozgrywek, w których strzelił 27 goli. Przez 3,5 roku pobytu w zespole „Miedziowych” Iwański zdobył tytuł mistrza Polski w sezonie 2006/2007 oraz Superpuchar Polski rok później.
 
Po bardzo obfitym pobycie w Lubinie, rozgrywający przeniósł się do Legii Warszawa. Z miejsca stał się czołową postacią stołecznej drużyny, z którą już w pierwszym sezonie zdobył Superpuchar. Imponować może fakt, że przez pełne dwa sezony nie opuścił on żadnego ligowego spotkania! W rozgrywkach 2008/2009 i 2009/2010 wystąpił we wszystkich - 30 - kolejkach, w których 10 razy trafiał do siatki. Rozgrywki 2010/2011 zawodnik rozegrał już tylko do połowy w naszej lidze. 11 meczów w Ekstraklasie, 2 gole i transfer do Turcji, a ściślej rzecz ujmując - do Manisasporu Kulubu. Tamtejszej ligi jednak nie podbił - przez rok zaledwie 13 razy pojawił się na boisku, raz posyłając piłkę do bramki. Zatem Iwański nie spędził w Turcji nawet jednego pełnego sezonu. Wiosną 2012 wrócił do Polski i dla ŁKS-u Łódź rozegrał 13 pojedynków w elicie. Dość niespodziewanie były reprezentant Polski po kilku miesiącach przeniósł się… do Manisasporu. Drugie podejście w tym samym klubie było zdecydowanie lepsze, ponieważ na swoje konto gracz zapisał 32 mecze i 3 trafienia.
 
Iwańskiego ciągnęło jednak do ojczyzny, więc przed rozpoczęciem obecnie trwających rozgrywek wrócił ponownie do Polski. Jesienią grać jednak nie mógł, ponieważ Podbeskidzie nie otrzymało od Turków jego certyfikatu. Manisaspor zwlekał z jego przesłaniem, bo polski zawodnik walczył z nim o pieniądze. Pozostało mu zatem wspieranie swoich kolegów z wysokości trybun.
 
Wiosną 32-latek mógł w końcu wybiec na boisko i pomóc bielszczanom. Wszystkie 3 dotychczasowe spotkania Iwański rozegrał w pełnym wymiarze czasowym, starając się kierować grą zespołu Leszka Ojrzyńskiego. Wiadomo, że piłkarz ten jest obdarzony bardzo dobrym przeglądem pola, potrafi w porę przerywać akcje przeciwników, a także dokładnie wrzucić piłkę ze stałego fragmentu czy z samej gry. Nie można odmówić mu również odpowiedniego timingu, jeśli chodzi o obsłużenie kolegi prostopadłym podaniem otwierającym drogę do bramki. Sam też potrafi groźnie przymierzyć z czy zza pola karnego. Zresztą Iwański swojego jednego z ostatnich goli w Ekstraklasie zdobył przeciwko… Piastowi, kiedy to Legia wygrała 3:0 w stolicy.
 
W naszej lidze piłkarz Podbeskidzia rozegrał dotychczas łącznie 211 spotkań, w których zdobył 43 bramki. Jak na środkowego pomocnika bilans trafień jest bardzo wysoki i zasługuje na szacunek.


Sebastian Kordek
Biuro Prasowe
GKS "Piast" S.A.