Pod ostrzałem: Jakub Świerczok

27
lut
Jakub Świerczok to podobno wielki talent. Nie było mu jednak dane na razie tego pokazać na boisku, bo męczyły go dwie poważne kontuzje zerwania więzadeł.
 
Napastnik przygodę z piłką zaczynał w MOSM Tychy, później grał w MK Górniku Katowice, Cracovii i SMS-ie Kraków - we wszystkich występował w drużynach juniorskich. Poważniej zrobiło się dopiero w Polonii Bytom, ale i tak przez dwa lata pobytu na Śląsku grał w Młodej Ekstraklasie. Dopiero w sezonie 2011/2012 trafił do pierwszego zespołu. Przez pół roku wystąpił w osiemnastu meczach, w których zdobył dwanaście bramek. Szybko dostrzeżono go zagranicą i Świerczok przeniósł się do niemieckiego FC Kaiserslautern. Z miejsca stał się podstawowym zawodnikiem, ale jeszcze szybciej stracił miejsce w składzie i łącznie przez całą rundę na boisku pojawił się sześć razy i złapał bardzo poważną kontuzję.
 
Jeszcze nie do końca wyleczony, snajper trafił do Piasta. Gdy stanął już na nogi, to dostał szansę debiutu w Ekstraklasie, ale zaliczył tylko nieco ponad pół godziny i ponownie zerwał więzadła. Od trzeciej kolejki aż do końca sezonu już nie zagrał i stracił w zasadzie rok z piłkarskiego życia.
 
Po wyleczeniu kontuzji 22-latek występował wrócił do Kaiserslautern, ale występował tylko w drugiej drużynie - łącznie uzbierało się tego czternaście spotkań i pięć trafień. Po roku pobytu w Niemczech sięgnął po niego Zawisza. Świerczok na razie Bydgoszczy jeszcze nie podbił, ale po tym co pokazał przez 30 minut w barwach Piasta, można wnioskować, że napastnik w końcu wypali. Umiejętności ma bowiem wysokie, kwestią do rozwiązania pozostaje jak najlepsze przygotowanie Świerczoka do gry.
 
Sebastian Kordek
Biuro Prasowe
GKS Piast S.A.