Pietrowski: W Krakowie chcemy grać swoją piłkę

17
wrz

Teraz koncentrujemy się przed starciem z Wisłą – ono jest dla nas najważniejsze i z pewnością zrobimy wszystko, aby wyjść z niego zwycięsko. W Krakowie chcemy grać swoją piłkę, nawet na chwilę nie zgubić skupienia na meczu oraz być dobrze zorganizowanym z tyłu. A co za tym idzie nie stracić bramek – zapowiedział przed sobotnim meczem Marcin Pietrowski.
 
Na początku września do sztabu szkoleniowego Niebiesko-Czerwonych powrócił Radoslav Latal. - Trzeba pamiętać, że Jiri Necek był jednym z podopiecznych Radoslava Latala, więc jego myśl szkoleniowa nie odbiegała zbytnio od tego co proponuje nasz aktualny szkoleniowiec. Można powiedzieć, że to pochodna założeń trenera Latala, więc aż tak wiele się u nas wraz z jego powrotem nie zmieniło.  Może odrobinę dokręcił śrubę. Główne założenia treningowe oraz pomysł na nasz zespół w pewien sposób jest kontynuowany cały czas – podsumował pracę z oboma szkoleniowcami Marcin Pietrowski.

W ubiegłą sobotę gliwiczanie zremisowali z Górnikiem Łęczna 3-3. Piłkarzy Piasta pochwalić należy w szczególności za początek i bardzo szybko zdobyte trzy gole. - W ostatnim spotkaniu popisaliśmy się wreszcie skutecznością przy stałych fragmentach gry. Wcześniej nie udawało nam się stwarzać po nich zagrożenia pod bramką przeciwnika, teraz dzięki nim zdobyliśmy dwie bramki. Moim zdaniem ma na to wpływ wiele czynników i nie jest to jedynie efekt powrotu trenera Latala, ale też długiej i żmudnej pracy nad tym elementem. Nie mamy zamiaru jednak osiąść na laurach – nadal będziemy je trenować, aby w kolejnych tygodniach było jeszcze lepiej.

Na ostateczny rezultat duży wpływ miały dwa stracone w doliczonym czasie gole. - Gdy prowadzi się wysoko, a na dodatek kończy mecz w dziesiątkę, automatycznie człowiek nie myśli już o konstruowaniu kolejnych ataków, ale skupia się na tym, żeby jakoś dociągnąć ten wynik. Cofnęliśmy się na własną połowę, a Górnik miał pomysł jak sobie z tym poradzić. Wrzucali wysokie piłki w nasze pole karne, my natomiast długo skutecznie je wybijaliśmy. Nie potrafiliśmy jednak dłużej się utrzymać, pójść z kontratakiem. Przez to też nie wybiliśmy łęcznian z tego ich rytmu i w konsekwencji w końcówce straciliśmy dwa gole.

- To co się stało w końcówce bardzo boli. Ja chyba nigdy nie grałem w takim meczu, żeby wygrywać 3-0, mieć pełną kontrolę nad meczem, a dać sobie wyrwać zwycięstwo w doliczonym czasie gry. Komplet punktów był właściwie na wyciągnięcie ręki, jednak nie udało nam się go zdobyć. Przykro mi i mam nadzieję, że nigdy więcej nie zdarzy nam się takie zakończenie meczu jak w sobotę – powiedział obrońca Piasta.

W najbliższej kolejce gliwiczanie jadą do Krakowa, gdzie zmierzą się  z ostatnią w tabeli Wisłą. Wydaje się, że to Niebiesko-Czerwoni są faworytem w tym spotkaniu. - Każdy mecz jest inny. Ekstraklasa to bardzo wyrównana liga, przez co tak naprawdę w kolejnych spotkaniach jeszcze wszystko może się zdarzyć. Świetne mecze często przeplatane są słabszymi. Obyśmy my te gorsze mieli już za sobą. Teraz koncentrujemy się przed starciem z Wisłą – ono jest dla nas najważniejsze i z pewnością zrobimy wszystko, aby wyjść z niego zwycięsko. W Krakowie chcemy grać swoją piłkę, nawet na chwilę nie zgubić skupienia na meczu oraz być dobrze zorganizowanym z tyłu. A co za tym idzie nie stracić bramek.

- Mimo, że Wisła aktualnie zajmuje ostatnią pozycję w tabeli trzeba pamiętać, że to nadal jest Wisła Kraków. Nawet w tych ostatnich meczach, które przegrywała, nie była aż tak słabym zespołem, żeby zasłużyć na takie porażki. Na stadionie przy Reymonta nigdy nie grało nam się łatwo, nawet w poprzednim, bardzo udanym dla nas sezonie. Każda seria kiedyś się kończy. Ja mam nadzieję, że ta Białej Gwiazdy nie zostanie zahamowana jeszcze w ten weekend i do domów powrócimy z tarczą oraz kompletem punktów. Tego nam życzę – wyraził nadzieję Marcin Pietrowski.

Biuro Prasowe
GKS Piast SA