Pietrowski: Taki remis boli

13
wrz

- Strata goli w ostatnich minutach zawsze boli. Najbardziej gdy zmienia ona wyraźnie końcowy rezultat spotkania - stwierdził Marcin Pietrowski w rozmowie po remisie z Górnikiem Łęczna.

Spotkanie z Górnikiem rozpoczęło się dla gliwiczan bardzo dobrze. Marcin Pietrowski premierowego gola zdobył już w 2. minucie. -  Myślę, że pierwszą połowę rozegraliśmy dość dobrze. Byliśmy nieźle zorganizowani dzięki czemu nie pozwalaliśmy Łęcznej na stworzenie poważniejszych sytuacji czy zagrożenie naszej bramki. Fajnie, że wreszcie udało nam się zdobyć trzy gole w tak krótkim czasie. We wcześniejszych spotkaniach mieliśmy z tym spore problemy, a tym razem w pierwszej połowie udało nam się strzelić trzy. Na tym jednak chyba kończą się pozytywy, jakie można wyciągnąć z tego meczu - powiedział po końcowym gwizdku. 

- Cóż jednak z tego, że tak dobrze weszliśmy w to spotkanie, tyle razy pokonaliśmy golkipera rywali, skoro nie udało nam się utrzymać tego prowadzenia i zdobyć kompletu punktów. Słabsza druga połowa w naszym wykonaniu, a w szczególności końcówka, w której dwukrotnie wyciągaliśmy piłkę z siatki może niepokoić - przyznał obrońca Piasta.

O końcowym wyniku zadecydowały dwa trafienia łęcznian w doliczonym czasie gry. - Strata goli w ostatnich minutach zawsze boli. Najbardziej gdy zmienia ona wyraźnie końcowy rezultat spotkania. Dzisiaj mieliśmy zwycięstwo w garści, a te ostatnie kilka minuty spowodowały, że je utraciliśmy. W drugiej części gry popełnialiśmy mnóstwo błędów, powielaliśmy je i nie wyciągaliśmy wniosków z kolejnych ataków Górnika. Początkowo ich strzały nie przynosiły goli, ale w końcu to się na nas zemściło. Zostawialiśmy im troszeczkę więcej miejsca, również na naszej połowie gdzie wrzucali sobie piłki w pole karne Dobrivoja Rusova i właściwie każde z tych ich dośrodkowań sprawiało nam kłopot oraz przynosiło zagrożenie - dodał.

- Gdzieś tak od 70. minuty łęcznianie zaczęli wyraźniej przeważać. Wciąż konstruowali sobie kolejne akcje, a my nie mieliśmy pomysłu jak temu zapobiec. Nie wiedzieliśmy co zrobić, aby zahamować ich kolejne ataki, ale mimo to udawało nam się wychodzić z kontrami. Po drugiej żółtej i w konsekwencji czerwonej kartce skupiliśmy się już tylko na grze w obronie. Praktycznie całym zespołem zostaliśmy na naszej połowie, a mimo to nie udało nam się utrzymać prowadzenia - zakończył Marcin Pietowski.

Biuro Prasowe
GKS Piast SA