Papadopulos: Obojętne kto strzela bramki

10
sie

- Jeżeli nadal będziemy tylko wygrywali to jest mi to obojętne kto będzie strzelał i mam to gdzieś, co inni będą mówić - powiedział Michal Papadopulos przed spotkaniem 4. kolejki Lotto Ekstraklasy, w którym Piast Gliwice zagra z Legią Warszawa.

Za wami najlepszy start w historii występów Piasta w ekstraklasie. To chyba miło być tego częścią?

- A w wicemistrzowskim sezonie tak nie było?

Nie, wtedy Piast w pierwszych trzech kolejkach zdobył sześć punktów, a teraz macie dziewięć.
- Dla mnie to nowość i jestem tym miło zaskoczony. To piękna sprawa tak zacząć sezon. Muszę przyznać, że w zespole przed sezonem był kładziony nacisk, aby dobrze zacząć rozgrywki. Jak widać po wynikach to się udało. Każdy wie, jak to wygląda, gdy źle się zacznie. Tak było choćby w poprzednim sezonie i kłopoty ciągnęły się za nami aż do samego końca. Remisy nie za wiele dają, a te trzy zwycięstwa są niezwykle wartościowe. W poprzednim sezonie ani razu nie wygraliśmy trzech spotkań z rzędu. To mówi samo za siebie. Nic tylko się cieszyć. Jest takie powiedzenie, że apetyt rośnie w miarę jedzenia. Tak też jest z nami i chcemy kolejnych zwycięstw.

Nic nie zapowiadało takiego startu, bo w ostatnim sparingu przed ligą przegraliście 0-3 z Sigmą Ołomuniec, która była od was zdecydowanie lepsza. Skąd taka przemiana?
- Po tylu latach grania mogę powiedzieć, że... sparingi a liga to zupełnie coś innego. Pamiętam, jak w Heerenveen przegraliśmy wszystkie mecze kontrolne, a w lidze od razu prezentowaliśmy się zupełnie inaczej. Przygotowania to inny czas, trenerzy zawsze czegoś próbują, sprawdzają, eksperymentują...To zupełnie inne granie niż o punkty, gdzie masz tylko trzy zmiany. Po sparingu z
Sigmą dużo sami między sobą rozmawialiśmy w autokarze. Widzieliśmy, że różnica była ogromna i wstydziliśmy się za ten wynik. Wiedzieliśmy, co zrobiliśmy źle i co było do poprawy. Ten mecz bardzo nam pomógł.

Może to tak wyglądało przed sezonem, bo wykonaliście dobrą, ale i ciężką pracę na treningach. Teraz w 80. minucie meczu nie macie problemów z brakiem sił do biegania...
- Tak, coś w tym jest. Graliśmy w sparingach na dużym zmęczeniu. Trenerzy mają doświadczenie i chyba wszystko doskonale wyliczyli. Wiedzieli kiedy ta świeżość wróci. Przyszła w idealnym momencie.

Musimy zapytać o ciebie... Sam jeszcze nie strzeliłeś gola, ale masz na koncie już dwie asysty. Jesteś w stanie to zaakceptować, gdyby tak to wyglądało również w kolejnych meczach?
- Powiem tak - jeżeli nadal będziemy tylko wygrywali to jest mi to obojętne kto będzie strzelał i mam to gdzieś, co inni będą mówić. (śmiech) Wynik jest najważniejszy i cała drużyna pracuje na gole. Wiem jednak, że jeśli będziemy przegrywać to ja, jako napastnik będę pierwszy krytykowany, bo to moje główne zadanie. Gramy systemem z jednym wysuniętym atakującym, ale proszę zobaczyć, że każdy pomocnik może i ma strzelać na bramkę. Dzięki temu wielu piłkarzy stanowi zagrożenie dla przeciwnika.

Teraz przed wami Legia, której obrywa się na każdym kroku za wstydliwe porażki w europejskich pucharach...
- Nie widziałem czwartkowego meczu, ale obserwowałem spotkania ze Spartakiem Trnawa. Podobno grali tak samo, jak wtedy, więc mogę sobie wyobrazić, jak to wyglądało. W niedzielę to będzie jednak inne starcie. Legia to jednak zawsze mocny przeciwnik. Może nie jest teraz w swojej najwyższej formie, ale to jest zawsze Legia, aktualny mistrz Polski. Mecz z nimi to zawsze dodatkowa motywacja. Każdy chce się sprawdzić i pokazać na tle najlepszej drużyny w Polsce w tamtym sezonie. Musimy patrzeć przede wszystkim na siebie. Jesteśmy na fali i chcemy to kontynuować.

Biuro Prasowe
GKS Piast SA