Papadopulos: Nieważne kto strzela gole

26
sty

- Tym zwycięstwem nieco podreperowaliśmy swoje morale - powiedział po sparingu z SCR Altach Michal Papadopulos. Czeski napastnik strzelił dwie bramki, ale nie był do końca zadowolony z meczu. - Musimy być skuteczniejsi, szczególnie ja. Powinienem strzelić trzy bramki. Jednak tak naprawdę nie ma znaczenia kto trafia do siatki rywali. Najważniejsze jest zwycięstwo - przyznał "Papen".

Wygraliście z liderem austriackiej Bundesligi. Jak ocenisz ten sparing?

- SCR Altach to bardzo trudny przeciwnik, ale bardzo chcieliśmy zwyciężyć po tych dwóch wcześniejszych przegranych meczach. Cieszę się, że udało nam się to osiągnąć.

Wygraliście - za chwilę porozmawiamy o pozytywach - ale na początku powiedz, co zrobiliście w tym spotkaniu źle i co musicie jeszcze poprawić?
- Jest trochę negatywnych elementów. Popełnialiśmy zbyt dużo błędów technicznych, między innymi przy przyjęciu piłki. Zauważyłem także problemy przy wyprowadzaniu akcji ofensywnych, szczególnie jeśli chodzi o grę kombinacyjną. Swoje braki przykryliśmy jednak zaangażowaniem i chęcią odniesienia zwycięstwa, a to było najważniejsze i zadecydowało o wyniku.

Dzisiaj pokazaliście coś, czego zabrakło w dwóch poprzednich meczach kontrolnych. Mowa o chęci zdobycia bramki, agresji i wysoki pressing. Oddaliście sporo strzałów i lepiej wyglądaliście w ofensywie.
- Nie do końca jestem odpowiednią osobą, żeby to oceniać, ale uważam, że możemy być zadowoleni ze swojej gry i rozstrzygnięcia. Wygraliśmy mecz, strzeliliśmy trzy gole, a mieliśmy jeszcze kilka dobrych okazji, które powinny skończyć się bramkami. Ja sam mogłem trafić do siatki...
 

No właśnie - dostałeś dobre podanie, zrobiłeś wcinkę, ale piłka przeleciała nad poprzeczką...
- Szkoda, że się nie udało. Gdybym wybrał inny trochę lepszy kierunek, to piłka wpadłaby do bramki.

Chwilę później udało ci się zrehabilitować i trafiłeś do siatki.
- To prawda. W polu karnym było spore zamieszanie. Bramkarz i obrona rywali popełnili błąd w komunikacji i na moje szczęście byłem tam, gdzie powinienem być, więc zaatakowałem i nie miałem problemów z umieszczeniem piłki w bramce.

Z perspektywy trybun wyglądało, że na murawie było sporo walki. A jak ty to oceniasz?
- Tak, to prawda. W meczach w okresie przygotowawczym zawsze jest sporo walki. Jakość pikarska dopiero dochodzi później, najpierw trzeba się dotrzeć.

Radoslav Latal uczulał was, że macie grać wysokim pressingiem?
- Tak, trener zawsze o tym mówi. Dobrze to wyglądało, bo byliśmy lepiej zorganizowani w trakcie pressingu. Czasami zakładaliśmy go zupełnie bez głowy i tworzyło się przez to mnóstwo miejsca pomiędzy formacjami. Teraz wyglądało to dużo lepiej.

Dobra komunikacja, duży pressing zadecydowały o tym, że zmusiliście rywali do błędów, czego konsekwencją były druga i trzecia bramka.
- O to w tym wszystkim chodzi. W dzisiejszej piłce drużyny są tak wyrównane, że często o zwycięstwie decydują pojedyncze błędy. Kto je wykorzysta, ten wygrywa. Tak też było teraz.

To był dla ciebie trzeci sparing. Strzeliłeś dwa gole, zanotowałeś asystę. Chyba wygląda to całkiem nieźle, prawda?
- Tak, ale byłoby lepiej, jakbym strzelił trzy bramki. Jestem trochę niezadowolony, bo ta trzecia byłaby najładniejsza. Mogłem to zrobić lepiej.

A tak, to chyba Stojan Vranjes zdobył najładniejszego gola w tym meczu?
Tak, Stojan strzelił piękną bramkę... jednak tak naprawdę obojętnie, kto trafił do siatki rywali. Najważniejsze, że wygraliśmy i trochę podreperowaliśmy nasze morale.

Biuro Prasowe
GKS Piast SA