Ostatnim razem: Legia Warszawa

08
gru

W niedzielę na mecz do Gliwic, by stanąć do boju z tutejszym Piastem przyjedzie Mistrz Polski, Legia Warszawa. Podopieczni Jacka Magiery na pewno przybędą tutaj podbudowani zwycięstwem ze Sportingiem Lizbona, lecz świadomi, że bój z Niebiesko-Czerwonymi również nie będzie dla nich spacerkiem. Zwłaszcza, że ostatniej wizyty przy Okrzei nie wspominają najlepiej.  Mimo początkowego prowadzenia, wrócili z niej z pustymi rękami.

15 sierpnia 2015 drużyny Piasta oraz Legii podchodziły do swojego piątego starcia sezonu. Niebiesko-Czerwoni notowali najlepszy start rozgrywek w historii i przed pierwszym gwizdkiem meczu z Legią mieli na swoim koncie już 9 punktów. Wciąż nie byli jednak faworytem tego spotkania. To Wojskowi przybyli do Gliwic niepokonani, a mając  10 oczek plasowali się na samym szczycie tabeli. To niezwykle ciekawie zapowiadające się spotkanie poprowadzić miał szeroko doceniany Szymon Marciniak.

Od pierwszego gwizdka sędziego mecz był bardzo otwarty. Zawodnicy Radoslava Latala jako pierwsi stworzyli sobie groźne sytuacje pod bramką Legii, lecz to goście szybko wyszli na prowadzenie. Nemanja Nikolic po podaniu Guilherme znalazł się w sytuacji sam na sam z Jakubem Szmatułą i technicznym uderzeniem pokonał bramkarza Piasta. 

Ten gol nie zaspokoił bynajmniej apetytów warszawian. Legia starała się podwoić swoje prowadzenie, lecz świetną pracę w defensywie wykonywali obrońcy Piasta. Niebiesko-Czerwoni nie pozostawali dłużni drużynie ze stolicy. Piłka szybko toczyła się spod jednego pola karnego, na drugie. Wynik podwyższyć mógł Nemanja Nikolic, jednak nie zdołał wpakować futbolówki do pustej bramki.

Stare piłkarskie porzekadło mówi o tym, że niewykorzystane sytuacje się mszczą... I sprawdziło się ono właśnie w meczu z Legią, gdy na listę strzelców wpisał się Martin Nespor. Czeski napastnik otrzymał dośrodkowanie od Patrika Mraza, uciekł Igorowi Lewczukowi i sprytnym uderzeniem wyrównał wynik spotkania. Dusan Kuciak nawet nie drgnął przy strzale Nespiego.

Bramka dodała gliwiczanom skrzydeł. Do końca pierwszej części gry to oni lepiej prezentowali się na boisku - dłużej utrzymywali się przy piłce i stwarzali groźniejsze sytuacje.  W najlepszej znalazł się Kamil Vacek, którego przed zdobyciem gola powstrzymała jedynie poprzeczka. W tej sytuacji Legii sprzyjało szczęście... jednak przed przerwą dopadł ją również pech. Z powodu kontuzji boisko opuścić musiał nieźle prezentujący się Ondrej Duda. Zastąpił go Aleksandar Prijovic.

W drugą część gry mocniej weszli goście, którzy długimi minutami przebywali na połowie gliwiczan. Wymieniali podania i próbowali zagrywać w pole karne. Niewiele jednak z tego wynikało. W pojedynkach górą byli defensorzy Piasta, którzy prezentowali się w tamtym spotkaniu naprawdę solidnie. Ich dobra postawa napędzała również tych bardziej ofensywnie nastawionych kolegów. Mimo wysokiej temperatury przy Okrzei działo się naprawdę sporo. Licznie zgromadzeni kibice nie mogli narzekać.

Piast o komplet punktów walczył do ostatniej minuty. W samej końcówce spotkania gola zdobył Sasa Zivec. Słoweniec po podaniu wpuszczonego na boisko w drugiej połowie Gerarda Badii zamienił na bramkę strzał z pola karnego. Tym samym zapewnił wprawił Okrzei 20 w ekstrazę, zapewnił Niebiesko-Czerwonym zwycięstwo, a także - w konsekwencji zdobycia trzech punktów - fotel lidera.
 
Biuro Prasowe
GKS Piast SA