Ostatnim razem: Lech Poznań

18
lut

W sobotę punktualnie o 20:30 podopieczni Radoslava Latala rozegrają swój pierwszy w tym roku mecz przy Okrzei. Do Gliwic przyjeżdża będący ostatnio na fali wznoszącej Lech Poznań. Podobnie było przed rokiem, kiedy to Kolejorz przybył na boisko Piasta w ramach 21. kolejki sezonu 2015/2016. Spotkanie na zakończenie piłkarskiej jesieni nie ułożyło się jednak po myśli poznaniaków i to właśnie na stadionie Niebiesko-Czerwonych doznali pierwszej porażki pod wodzą Jana Urbana.

Grudniowe spotkanie Piasta z Lechem było hitem kolejki. Naprzeciw aktualnego lidera Ekstraklasy miał stanąć mistrz Polski. Niebiesko-Czerwoni podchodzili do tego meczu osłabieni, ponieważ musieli poradzić sobie bez Kamila Vacka i Martina Nespora. Jan Urban mógł natomiast wystawić praktycznie swój optymalny skład.

Gospodarze starali się narzucić wysokie tempo gry już od początku spotkania. Wynik meczu mogli otworzyć wynik już w 2. minucie. O centymetry chybił jednak Gerard Badia, który próbował wykończyć świetną akcję skrzydłem Tomasza Mokwy, Chwilę później swoją szansę miał jeszcze Uros Korun, ale gol padł dopiero w następnej akcji - po kwadransie Bartoszowi Szelidze udało się pokonać bramkarza Kolejorza. Pomocnik wykorzystał piękne podanie Badii, uciekł Marcinowi Kamińskiemu oraz Tamasowi Kadarowi i pewnym strzałem umieścił piłkę w bramce.

Podopieczni Jana Urbana nawet po stracie gola nie zdołali przejąć inicjatywy. W kolejnych minutach to gliwiczanie prowadzili grę. Niebiesko-Czerwoni próbowali przebijać się pod bramkę rywali. Jakub Szmatuła na pierwszą poważniejszą interwencję musiał czekać prawie do przerwy. Wtedy to miał okazję bronić strzały Macieja Gajosa i Abdula Aziza Tetteha.

Na początku drugiej części Piast podwyższył na 2-0. Całą akcję rozpoczął Mokwa, który podał do Gerarda Badii, a ten sprytnie skierował futbolówkę do Josipa Barisicia. Chorwacki napastnik nie mógł zmarnować już takiej sytuacji. Zanim więc na zegarze wybiła 50.minuta, gospodarze pewnie prowadzili.

To nie zahamowało ich apetytów i przez całą połowę zgromadzeni na trybunach kibice mieli okazje obserwować naprawdę ciekawe spotkanie, pełne akcji to z jednej to z drugiej strony. Swoje szanse miał wpuszczony na drugą część gry Denis Thomalla, jednak ówczesny napastnik Kolejorza nie narzekał na wybitną skuteczność. Futbolówka po jego uderzeniach albo lądowała w rękach Jakuba Szmatuły, albo z dala od bramki. Ostatecznie w końcówce rezultat nie uległ już zmianie i Piast zasłużenie zwyciężył z Lechem 2-0, dzięki czemu zimował w fotelu lidera Ekstraklasy.

Biuro Prasowe
GKS Piast SA