Ostatnim razem: Cracovia

17
lis

Na rozpoczęcie 16. kolejki Lotto Ekstraklasy Piast podejmie przy Okrzei Cracovię. Piątkowy rywal jest doskonale znany Niebiesko-Czerwonym. W ubiegłym sezonie podopieczni Jacka Zielińskiego gościli w Gliwicach dwukrotnie. Oba te spotkania zakończyły się remisami. W grudniu po golu Martina Nespora oraz samobójczym trafieniu Bartosza Rymaniaka padł wynik 2-2, natomiast w rundzie finałowej na listę strzelców wpisali się Mateusz Mak oraz Miroslav Covilo ustalając tym samym końcowy rezultat na 1-1.
 

Połowa kwietnia, ale temperatura nie rozpieszczała. Rześkie powietrze pozytywnie zadziałało chyba na tempo spotkania, gdyż od samego początku licznie zgromadzeni na trybunach kibice nie mogli się nudzić. Pierwsze minuty należały do gliwiczan, którzy wyprowadzali kolejne ataki. Najbliżej pokonania Grzegorza Sandomierskiego był Martin Nespor, który oddał jednak niecelny strzał po idealnym dośrodkowaniu Patrika Mraza. Cracovia do głosu zaczęła dochodzić dopiero po pół godzinie gry. Uderzenia Erika Jendriska na nic się nie zdały i chwilę później to gospodarze mogli cieszyć się z bramki. Piłkę do siatki wpakował Mateusz Mak. Do przerwy Niebiesko-Czerwoni zasłużenie prowadzili więc 1-0.
 
W drugą częśc gry zdecydowanie mocniej weszła Cracovia. Od razu ruszyła do przodu i w krótkim czasie stworzyła więcej akcji niż przez całą pierwszą połowę. W 50. minucie była bliska dopięcia swego - Erik Jendrisek umieścił futbolówkę w siatce, ale wynik się nie zmienił, ponieważ arbiter dopatrzył się faulu Słowaka w momencie podania od Mateusza Cetnarskiego. Nie zabiło to ambicji graczy Pasów, którzy w kolejnych minutach naciskali. Próbowali Tomas Vestenicky i Mateusz Cetnarski, ale długo nikt nie potrafił zaskoczyć dobrze broniącego Jakuba Szmatułę.
 
W końcówce spotkania tempo nieco się obniżyło. Cracovia przestała atakowac, a gra w dużej mierze przeniosła się na środek pola. I gdy już wydawało się, że Niebiesko-Czerwonym uda się utrzymać prowadzenie do końca, Pasy wyszły z zabójczym kontratakiem. Wprowadzony po przerwie Mateusz Wdowiak posłał piłkę w pole karne do Miroslava Covilo, a ten bez wahania skierował ją do bramki. Ten strzał głową zadecydował o podziale punktów punktów przy Okrzei.
 
Biuro Prasowe
GKS Piast SA