Murawski: Nie ma planu minimum

24
lis

Radosław Murawski nie wystąpił w spotkaniu z Cracovią, ale w następnym meczu będzie mógł pojawić się na boisku. Nasz Kapitan pauzował za żółte kartki, a starcie z Pasami oglądał z perspektywy trybun. - Strasznie się denerwowałem... Poza boiskiem staram się nie przeklinać, ale poleciało wtedy kilka niecenzuralnych słów - mówił pomocnik Niebiesko-Czerwonych, który opowiedział także o kolejnym rywalu swojego zespołu.

Wracasz do ligowej piłki po trzech tygodniach. Twoja przerwa trwała dłużej niż u innych zawodników... Stęskniłeś się za Lotto Ekstraklasą?

- Tak, bardzo! Muszę powiedzieć, że nienawidzę siedzieć na trybunach, bo wtedy mocno wszystko przeżywam. Najgorsza jest ta świadomość, że siedząc na krzesełku nie można pomóc chłopakom i to bardzo boli. Jedyne co można wówczas robić, to się denerwować, machać rękami lub mówić "moglibyśmy się cofnąć" czy "moglibyśmy zaatakować." Najłatwiej jednak tak robić, gdy patrzy się na to z boku. Będąc na boisku jednak wszystko wygląda inaczej. 

W takim razie musisz mi powiedzieć, jak przeżywałeś spotkanie z Cracovią. Szczególnie końcówkę, w której sporo się działo...

- Bardzo, a skutki tego odczuła moja narzeczona i moi przyjaciele, którzy siedzieli obok mnie (śmiech). Strasznie się denerwowałem... Po za boiskiem staram się nie przeklinać, ale poleciało wtedy kilka niecenzuralnych słów. Nie będę jednak mówił, kto był ich adresatem. Wiadomo, że to są nerwy i ogromne emocje... Można powiedzieć, że czułem się jakbym to ja biegał po murawie. Nawet czasami miałem odruch kopania (śmiech). Niestety to nie pomogło, ale trzeba się cieszyć z tego jednego punktu.

Co sobie pomyślałeś po bramce dla Cracovii na 2-1? Sądziłeś, że zdołacie jeszcze wyrównać?

- To był dość specyficzny mecz, a nasza gra wyglądała różnie, więc mogło się tak skończyć. Myślę jednak, że ten wynik był jak najbardziej słuszny, ponieważ nie zasłużyliśmy na porażkę - tym bardziej, że druga połowa byłą dużo lepsza w naszym wykonaniu. Szkoda, że straciliśmy tego gola... Nie chcę powiedzieć głupiego, ale wydaje mi się, że gdyby sędzia odgwizdał zagranie ręką, to bramki dla Cracovii by nie było. Trzeba to jednak zrozumieć, bo zdarzało się tak, że któryś z naszych zawodników przewinił, a arbiter nie reagował. Zawsze należy patrzeć na to sprawiedliwie. Podczas spotkania są nerwy, ale teraz na chłodno można stwierdzić "trudno, stało się." Najważniejsze, że udało nam się stworzyć jeszcze jedną sytuację i ją wykorzystać. Dlatego też brawo dla Sandro, który podjął się wykonania jedenastki i zdobył bramkę.

Gdybyś był na boisku to pewnie ty byś wykonywał ten rzut karny, prawda?

- Tak, jestem wyznaczony do jedenastek, więc pewnie by tak było. Chociaż widziałem po minie Sandro, że był mocno zdeterminowany (śmiech).

Oddałbyś mu piłkę?

- Nie wiem, na pewno podjęlibyśmy rozmowę na ten temat... Chociaż gdybym nie oddał i później nie strzelił to byłoby źle (śmiech). Nie no, wiadomo, że mógłbym być na niego zły, ale jesteśmy kolegami z szatni, więc szybko bym mu wybaczył. Gorzej z trenerem... Myślę, że wkurzyłby się, gdyby piłkę wziął ktoś kto nie był do tego wyznaczony.

A kto był wyznaczony do wykonywania jedenastki w spotkaniu z Cracovią?

- Marcin Pietrowski i Michał Masłowski... Sandro Gotal nie był wyznaczony z wiadomych względów - siedział przecież na ławce. Później wszedł i myślę, że była to mądra decyzja - Masła nie było na boisku, a Pietro miał cały mecz w nogach. Mija się z celem, żeby zmęczona noga kopała rzut karny. To bardzo ważny element gry. Można nawet powiedzieć, że w tym meczu najważniejszy, bo była ostatnia minuta. Mówi się, że jedenastki nie powinien strzelać ten, który był faulowany, ale Sandro pokazał, że to tylko głupie gadanie. Nie ma na to reguły.

Byłeś w szatni po meczu? Jakie nastroje panowały wśród zawodników?

- Jasne, że byłem. Przed i po spotkaniu wszedłem do szatni, by porozmawiać z chłopakami. To obowiązek, gdy nie mogę grać. Nastroje, jak to nastroje... Wyrównaliśmy, przeszliśmy z piekła do nieba, ale patrząc przez pryzmat punktów to nie możemy być do końca zadowoleni. Trochę nam ich brakuje, ale dobrze, że udało się zdobyć chociaż jeden. Wiadomo, że lepiej gdybyśmy zgarnęli pełną pulę. Cieszyliśmy się jedynie z tego, że nie przegraliśmy. Byliśmy też mocno wkurzeni przez niektóre sytuacje meczowe. To było wszystko jednak tak na gorąco. Zrobiliśmy pełną analizę tego starcia i teraz jesteśmy mądrzejsi. To jest już za nami.



No właśnie... Przed wami mecz z Wisłą Płock, z którą macie stosunkowo dobry bezpośredni bilans. Na ich boisku jednak do tej pory nie wygraliście, więc ten pierwszy raz będzie właśnie w niedzielę?

- To są tylko statystyki... Wiadomo, że każdy się nimi sugeruje, ale one nie grają, więc do nich nie zaglądamy. Jedziemy do Płocka i mam nadzieję, że nasza gra będzie mogła się podobać. Chociaż z drugiej strony wolałbym grać brzydko i wygrać, niż grać pięknie i zremisować lub przegrać. Styl też jest ważny, ale na pierwszym miejscu są punkty, które w tym momencie są nam bardzo potrzebne. Trzeba zdobyć ich jak najwięcej, żeby zimę spędzić na jak najwyższym miejscu, a później solidnie przepracować okres przygotowawczy, by na wiosnę nie było powtórki z tej pierwszej części sezonu.

Statystyki nie grają - to fakt, ale warto wspomnieć, że Wisła Płock nie wygrała w lidze od 17 września. To było przecież dawno temu...

- Myślę, że nie ma co na to patrzeć. Ktoś kto ogląda mecze wie, w jakiej formie są aktualnie zawodnicy. Moi zdaniem Wisła Płock ma dobrych piłkarzy, a przede wszystkim tworzą oni zgraną drużynę. Było to widać m.in. w meczu z Lechią Gdańsk, który mógł się różnie skończyć. We wcześniejszych spotkaniach też mogło być inaczej. W swoich spotkaniach kreowali sporo sytuacji bramkowych, ale ich nie wykorzystywali... To są właśnie te detale, przez które nie wygrywają, ale to może się w każdej chwili odwrócić. W naszym zespole jest podobnie. Też mamy okazje, po których nie zdobywamy bramek. Wydaje mi się, że czeka nas dobry, otwarty mecz.

Wspomniałeś o zimowej przerwie w rozgrywkach. Zostały wam do niej cztery mecze. Macie jakiś plan minimum, który chcecie do tego czasu zrealizować?

- Mamy tylko plan maksimum. Do zgarnięcia jest 12 punktów i zrobimy wszystko, żeby je zdobyć.

Biuro Prasowe
GKS Piast SA