Mroszczyk: Każdy dzień w tej pracy jest niezwykły
Wojciech Mroszczyk w styczniu 2012 roku objął w Piaście Gliwice funkcję trenera przygotowania motorycznego. Z członkiem sztabu szkoleniowego niebiesko-czerwonych rozmawialiśmy o jego pracy, zebranych doświadczeniach i niedawno rozpoczętych studiach doktoranckich.
Przed przyjściem do Piasta pracowałeś w Centrum Fizjoterapii Fizjofit. Czym się dokładnie zajmowałeś?
- Zaczynałem jako fizjoterapeuta i zajmowałem się rehabilitacją ortopedyczną. Wśród wielu pacjentów liczną grupę stanowili sportowcy amatorzy jak i profesjonaliści z różnych dyscyplin, więc już tam mogłem wykorzystać zagadnienia treningu motorycznego. Trzeba pamiętać, że rolą fizjoterapeuty jest nie tylko leczyć, ale i przywrócić do sprawności. Oznacza to, że należy przygotować sportowca do powrotu na boisko, parkiet lub stok. Wiele praktycznych aspektów nauczyłem się od ówczesnych kolegów z pracy – zawsze będę ich miło wspominał i dziękował za start i pierwszy wiatr w żaglach.
Związałeś się również z gliwickim klubem koszykówki…
- W niedługim czasie rozpocząłem pierwszą prace w klubie jako trener przygotowania motorycznego, a był nim GTK Gliwice – drużyna koszykówki męskiej z Gliwic. Cały czas kibicuję chłopakom i mam nadzieję, że w tym roku uda im się wywalczyć awans. W międzyczasie pracowałem indywidualnie w różnych dyscyplinach takich jak narciarstwo, tenis i lekkoatletyka.
I nagle otrzymałeś propozcyję z Piasta?
- Powiedzmy sobie szczerze – pojawiła się dla mnie życiowa okazja na dalszy rozwój, pracę na najwyższym poziomie i współpracę z najlepszymi ludźmi w kraju z branży piłki nożnej, jak i szkolnictwa akademickiego. Zawsze byłem ambitny, nie mogłem nie skorzystać.
Musiało to stanowić dla Ciebie spore wyzwanie?
- Zgadzam się, że było to pewne wyzwanie. Ale kto ich nie podejmuje, ten się nie rozwija. Ja nie żałuje żadnej decyzji.
Jak wyglądały Twoje pierwsze miesiące pracy w klubie? Musiałeś przywyknąć do zupełnie nowych realiów.
- Praca w klubie jest diametralnie inna od pracy fizjoterapeuty. Także praca z koszykarzami mocno różni się od pracy z piłkarzami. Jednak metodyka pracy, zasady treningu i moja wiedza się nie zmieniają, więc było to kwestia czasu, aby się przystosować. Człowiek musi umieć się odnajdywać w nowych realiach aby czynić postęp.
Przedmeczowe zgrupowania, obozy – przyzwyczaiłeś się już do tego trybu życia zawodowego?
- Na pewno pod tym względem ten tryb pracy wymaga pewnych wyrzeczeń ale po kilku tygodniach już można się przyzwyczaić. Rodzina i dziewczyna wiedzą, że muszę wyjeżdżać, chociaż nigdy nie narzekali, a wręcz odwrotnie – zawsze mogłem na nich liczyć.
Odpowiadasz za właściwe przygotowanie fizyczne piłkarzy, ciąży zatem na Ciebie spora odpowiedzialność?
- Dzięki temu jestem wciąż zmotywowany do pracy. Wiem, że wiele zależy od przygotowania fizycznego piłkarzy i staram się wypełniać moje obowiązki sumiennie i rzetelnie. Do tej pory udało mi się awansować z Piastem do Ekstraklasy, a następnie zająć w niej czwarte miejsce. I powiem tylko, że sukcesy wzmogły apetyt, więc motywacji do pracy mi nie brakuje.
Wypracowałeś już własne metody, czy posiłkujesz się tym, co w tej dziedzinie zostało już ugruntowane?
- W nowoczesnym przygotowaniu motorycznym ciężko wymyśleć nowe metody. Nauka jest bezwzględna, opiera się na empiryzmie i potrzebie udowadniania wszystkiego. Wprowadzamy innowacje do treningów, ale pomysły te zostały gruntownie przebadane przez naukowców i udowodniono, że przynoszą efekt. Nie ma miejsca na przypadki, próby i niepowodzenia.
To „żywa” dyscyplina” i trzeba nieustannie iść do przodu.
- Zdecydowanie tak. Przygotowanie motoryczne jako nauka jest na tyle dynamicznie rozwijającą się dziedziną, że można zauważyć obecność różnych szkół w obrębie jednej dziedziny np. włoska, amerykańska, hiszpańska czy wywodząca się z państw byłego Związku Radzieckiego. Trzeba rozwijać się wraz z ta dyscypliną.
Jak wygląda Twój zwykły dzień pracy?
- W tej pracy każdy dzień jest niezwykły. Zawsze trzeba być przygotowanym i elastycznym, bo nowy dzień, nowy trening, to nowe wyzwania. Zawodnicy Piasta to profesjonaliści – nie robią nic przypadkiem. Pytają dlaczego robimy to, dlaczego akurat tak, co jeszcze mogę zrobić. Obecność ludzi nauki w sporcie nie jest przypadkowa. A naszą wiedzę egzekwują zawodnicy, kibice i mecze.
Na czym koncentrujesz się w swojej pracy w trakcie okresu przygotowawczego i rozgrywek ligowych?
- W trakcie okresu przygotowawczego diagnozujemy parametry fizyczne zawodników, szukamy słabych punktów – indywidualnie i zbiorowo, oraz dobieramy najlepsze metody i sprzęt, aby je poprawić w jak najkrótszym czasie. W okresie startowym monitorujemy stan wytrenowania piłkarzy, obciążenia treningowe i dbamy aby zawsze trafiali z formą w dzień meczu.
Rozpocząłeś studia doktoranckie, czego będzie dotyczyć Twoja rozprawa?
- Temat mojej rozprawy to „Wpływ hiperbarii tlenowej na tempo restytucji po intensywnym wysiłku fizycznym”. Chciałbym badać i opisać nową metodę regeneracji oraz to, czy znalazłaby ona zastosowanie w naszych treningach.
Kontynuowanie nauki wiąże się dla Ciebie z ciągłym podnoszeniem kwalifikacji potrzebnych do pracy w ekstraklasowym zespole?
- Jest to niezbędne. Dlatego jestem tu gdzie jestem, bo chcę nieustannie się rozwijać. Jak już wspomniałem – gdy zatrzymam się w miejscu to będzie oznaczać, że się nie nadaję. Dlatego staram się, aby mój rozwój był możliwie dynamiczny i ukierunkowany.
Biuro Prasowe
GKS "Piast" SA