Mosór: Chciałbym jak najszybciej wrócić

10
lis

- Kadra to jest duże wyróżnienie, ale porzuciliśmy ten temat, bo wolałbym dojść do stuprocentowej formy. Po tym jak wypadłem z treningu na ponad dwa tygodnie chciałbym jak najszybciej wrócić i grać w klubie - przyznał Ariel Mosór, który dochodzi do optymalnej formy zdrowotnej.

 

Jak twoje zdrowie? Jednego urazu doznałeś podczas meczu z Górnikiem Łęczna, później jeszcze jedna kontuzja. Jak w tym momencie się czujesz?
- Tak, podczas meczu z Górnikiem Łęczna doszło do starcia jeszcze w pierwszej połowie, po którym doznałem wstrząśnienia mózgu. Później po dniu wolnym i treningu, w kolejnym dniu mieliśmy dwie jednostki i podczas sprintu poczułem ból w mięśniu dwugłowym. Nie ukrywam, walczyliśmy z czasem, żeby zdążyć z moim powrotem na Legię. Dzień przed tym spotkaniem wyszedłem na trening, bardzo mi zależało, żeby zagrać, bo wiadomo jak istotny to był dla mnie mecz, ale wraz ze sztabem i trenerem uznaliśmy, że nie ma to sensu, bo mógłbym się wykluczyć na dłużej. Po czasie jestem zadowolony z tej decyzji, bo faktycznie mogłoby dojść do czegoś poważniejszego, co mogłoby mnie wyeliminować z gry nawet na kilka miesięcy lub dłużej. Przez ostatnie tygodnie mocno pracowałem wraz z fizjoterapeutami i myślę, że już po tej przerwie na kadrę będę do dyspozycji trenera. Nie pojechałem też na kadrę. Po rozmowie z trenerem Fornalikiem oraz trenerem Stolarczykiem oraz po takich dłuższych przemyśleniach podjęta została decyzja, żebym pozostał w klubie. Wiadomo, kadra to jest duże wyróżnienie, ale porzuciliśmy ten temat, bo wolałbym dojść do stuprocentowej formy. Po tym jak wypadłem z treningu na ponad dwa tygodnie chciałbym jak najszybciej wrócić i grać w klubie.


To nie mogła być łatwa decyzja, bo jak mówisz, kadra to duże wyróżnienie, tym bardziej, że to mógłby być twój debiut w reprezentacji do lat 21. Dość spory awans i przeskok.
- No tak wiadomo, w tej kadrze są już chłopacy starsi nawet o trzy lata i czułem się bardzo wyróżniony po otrzymaniu tego powołania, ale mimo wszystko ważna jest też gra w klubie. Jeśli w klubie będziesz grał na dobrym poziomie, to otrzymasz powołanie do reprezentacji. Tu istniało ryzyko, że w przypadku gry mogłoby dojść do odnowienia lub pogłębienia urazu i wyeliminowałbym się z gry w klubie, a w konsekwencji nie dostałbym później później powołania do reprezentacji. Wolę przepracować jeszcze te dwa tygodnie i wrócić do pełni zdrowia.


Jak spojrzymy na cały okres odkąd jesteś w Piaście, to uzbierała się spora liczba meczów, także występy w biało-czerwonych barwach. Spodziewałeś się, że będzie tak intensywnie po tak krótkim czasie?
- Szczerze, kiedy tu przychodziłem, dawałem sobie więcej czasu zanim wejdę do gry. Jestem młodym zawodnikiem i do tego gram na newralgicznej pozycji na boisku, ale cieszę się, że tak się to potoczyło. Zacząłem grać i złapałem dużo minut z czego bardzo się cieszę. Do tego doszło bodajże sześć meczów w kadrze i to w takim pełnym wymiarze czasu. To wszystko spowodowało, może nie to, że czułem się zmęczony, ale dało mi się we znaki i odczułem ten wysiłek. Cały ostatni rok był dla mnie rollercoasterem, bo jeszcze, kiedy byłem w Legii, złapałem kontuzje, które mnie eliminowały z gry na dłużej, a później nagle wskoczyłem, grałem i to tak "od deski do deski". Bardzo się cieszę, że właśnie w ten sposób sytuacja się rozwinęła, a teraz dalej będę pracować, by po powrocie dostać kolejną szansę.


Pod nieobecność Jakuba Czerwińskiego stałeś się takim pewnym punktem formacji obronnej Piasta. Komentarze sugerują, że po jego powrocie wspólnie stworzylibyście dobrą parę na środku obrony, ale przecież są też inni chętni gry. Jak ty się na to zapatrujesz?
- Wiadomo, w zespole jest duża rywalizacja i wszyscy - Kuba, Tomas czy Miguel - pokazują się z dobrej strony i każdy chciałby grać. Są dwa albo trzy miejsca do gry w zależności jakim systemem i w jakiej formacji gramy. Ja się nie zajmuję komentarzami, nie patrzę na to, co się pisze, oduczyłem się tego i to pozwala mi skoncentrować się na pracy. Patrzę tylko na siebie i staram się jak najszybciej wrócić do dobrej dyspozycji, bo na chwilę wypadłem i trochę czasu straciłem, a chciałbym ponownie znaleźć się w rytmie.
 

Kiedy z perspektywy obserwatora, z boku przyglądałeś się poczynaniom zespołu, jakie były twoje wnioski i spostrzeżenia? Świetny mecz przeciwko Legii, szalony z Jagiellonią i nieudany z Wartą. Dość znaczne skoki nastrojów, zgodzisz się?
- Super mecz z Legią. Byłem zachwycony, z trybun świetnie się oglądało to spotkanie. Potem był mecz w Białymstoku i mieszane uczucia, bo to już kolejny raz i może już taki niefart, gdzie straciliśmy gola w doliczonym czasie gry. Zdobyliśmy cenny punkt, chociaż mogliśmy powalczyć o więcej. Mecz z Wartą? Trudno grało się z zespołem, który bronił się w jedenastu na swojej połowie i ciężko było coś zrobić. Jak z góry boiska na to patrzyłem to było widać, że rywale otwierali boczne sektory, ale w środku byli mocno zagęszczeni i to spotkanie nam ewidentnie nie wyszło. Nie w każdym meczu będziemy wygrywać, nie w każdym zagramy tak dobrze jak z Legią, ale to już minęło. Czeka nas jeszcze analiza i będzie trzeba już skoncentrować się na meczu, który czeka nas za półtora tygodnia z Lechem. Będziemy grać z liderem, który widać jak jest rozpędzony pomimo tego, że dwa ostatnie mecze zremisował.


Jak piłkarz drużyny Ekstraklasy patrzy na nasze rozgrywki, w których mecze z tygodnia na tydzień są skrajnie różne? To jest kwestia stabilności formy czy też bardziej rywala, który pozwala na mniej lub więcej?
- W piłce nożnej wszystko może się wydarzyć i to pokazały ostatnie mecze. Mogliśmy grać z ostatnią, przedostatnią drużyną w tabeli i te spotkania były trudne, a kiedy rywalizowaliśmy z teoretycznie mocniejszymi od siebie, wydawało się, że zwycięstwa były łatwiejsze. W piłce trudno jest przewidzieć, co się stanie. W jednym meczu wszystko wychodzi, a w kolejnym gra się nie układa i pojawia się kłopot. Mecze innych zespołów również pokazują, że Ekstraklasa jest nieobliczalna. Dlatego w każdym spotkaniu trzeba być w stu procentach skupionym, bo niezależnie czy jedzie się do ostatniej drużyny do Łęcznej, gdzie Górnik zagrał dobrze i mieliśmy problemy, czy u siebie z Wartą, to w każdym starciu trzeba dać z siebie wszystko i walczyć o zwycięstwo.


Jakie są cele podczas tej przerwy, bo zaraz po niej kolejne wyzwania i intensywny kalendarz gier?
- To prawda, po przerwie znowu zacznie się maraton, który potrwa już praktycznie do świąt. Musimy dobrze przepracować te dwa tygodnie. Myślę, że jest dużo czasu i po planie widzę, że te przygotowania również będą intensywne. Chcemy być gotowi i dobrze przygotowani na kolejny mecz.


Biuro Prasowe
GKS Piast SA