"Moja przygoda z piłką" - Fernando Cuerda

25
paź
W nowym cyklu „Moja przygoda z piłką”, zawodnicy Piasta Gliwice opowiedzą o swoich pierwszych krokach w piłkarskim świecie i profesjonalnej karierze. Pierwszy tekst poświęciliśmy obrońcy niebiesko-czerwonych Fernando Cuerdzie. Piłkarz opowiada m.in. o tym, kto zaprowadził go na pierwszy trening oraz ile musiała zapłacić za niego słynna Sewilla FC.
 

Początki
Zacząłem grać tak jak wielu chłopców z Hiszpanii na podwórku pod domem oraz na  szkolnym boisku. W końcu, kiedy miałem 6 lat mój tato wpadł na pomysł, żeby  zabrać mnie na pierwszy trening drużyny Los Mares, reprezentującą jedną z dzielnic Sewilli. Trener ustawił mnie w środku pola na pozycji defensywnego pomocnika, jednak potem grałem już tylko jako obrońca.
 
Zabawa z piłką
Od razu mi się spodobało. Grając jako dziecko nie odczuwa się takiej presji jak zawodowiec, a gra w piłkę kojarzy się bardziej z zabawą niż pracą. W czasach mojej młodości bardzo imponował mi Fernando Hierro z Realu Madryt i zawsze chciałem grać tak jak on.
 
Moi koledzy z boiska
Z tamtego okresu pozostało mi wielu przyjaciół, niestety ich drogi potoczyły się inaczej i dziś tylko ja z naszej grupy gram zawodowo w piłkę ale mam z nimi bardzo dobry kontakt do dnia dzisiejszego


Sewilla FC
Kiedy miałem 9 lat jeden z wysłanników Sevilli przyjechał na nasz mecz, obserwował mnie przez jakiś czas i w końcu zaproponował mi tygodniowe treningi, po których zostałem zakontraktowany. Dlaczego Sewilla a nie Betis, którego jestem fanem od dziecka?
Wybrałem Sewillę FC z bardzo prostego powodu - Betis nie szkolił zawodników w mojej grupie wiekowej.  Pamiętam kwotę jaką musiał zapłacić za mnie mój nowy klub – było to dokładnie 50 piłek i stroje firmy Umbro (śmieje się).
 
W Sewilli  spędziłem 11 lat wspaniałych  przechodząc przez wszystkie kategorie wiekowe, zawsze grając jako zawodnik pierwszego składu, często byłem też kapitanem drużyny. Nauczyłem się bardzo wiele, pod koniec udało mi się dostać do drugiej drużyny Sewilli skąd było już bardzo blisko do Primera Division. Jeśli chodzi o znanych piłkarzy, z którymi miałem przyjemność grać i trenować, to byli to m.in. Jose Antonio Reyes, Jesus Navas, Sergio Ramos czy Jose Antonio Puerta, który niestety przed 5 laty zmarł na atak serca po meczu Sewilli z Getafe.

Madryt
Kiedy miałem 20 lat dostałem propozycję ze stolicy, z Atletico Madryt. Nie zastanawiałem się długo gdyż chciałem spróbować swoich sił w innym środowisku.  Spędziłem tam naprawdę ciekawy 1 rok grając w drugim składzie słynnego klubu z Vicente Calderon, jednak potem nadeszła propozycja z Valladolid, gdzie grając przez 3 lata osiągnąłem szczyt formy.
 
Zagraniczne wojaże
Dzięki dobrej postawie w Realu Valladoid B  dostałem propozycję  gry w ekstraklasie Grecji, w drużynie AO Kavala, gdzie spotkałem Patryka Aleksandrowicza oraz Bartosza Tarachulskiego (wychowanka Piasta Gliwice, grającego do dnia dzisiejszego w Grecji – przyp. Red.) który opowiadał mi wiele o Gliwicach i o Polsce. Ostatnim klubem, który mnie zakontraktował przed gliwickim Piastem był węgierski HonvédSE - drużyna ze stolicy Węgier - Budapesztu. Pobyt za granicą dał mi również możliwość nauki języka angielskiego.
 
Piast Gliwice
Cieszę się, że trafiłem w końcu do Polski, gdyż Ekstraklasa reprezentuje o wiele wyższy poziom niż najwyższa węgierska klasa rozgrywkowa. Teraz, kiedy jestem już po kontuzji mam nadzieję, że będę mógł pokazać pełnię swoich umiejętności i sprawię swoją grą trochę radości gliwickim kibicom.
 
Z Fernando Cuerdą rozmawiał w języku hiszpańskim Bartosz Otorowski