Marcin Brosz: Silny klub to silna konkurencja o miejsce w składzie

13
mar

Zapraszamy do ciekawego wywiadu z Marcinem Broszem, który ukazał się na łamach dzisiejszego SPORTU. Trener Piasta zdradza kulisy pozyskania Marcina Robaka, opowiada o pierwszych meczach rundy wiosennej i odnosi się do dobrych występów Tomasa Docekala.

- Po tych trzech kolejkach wiosny nie ma pan wrażenia, że… to już kiedyś się zdarzyło? Bardzo słaby występ z Górnikiem Zabrze, lepszy z Zagłębiem Lubin i w końcu przełamanie na Pogoni Szczecin, czyli dokładnie jak jesienią.

- Takie wrażenie miałem przede wszystkim w Szczecinie, kiedy graliśmy bardzo dobre spotkanie, prowadziliśmy 1:0, ale wtedy Edi Andradina stanął przed szansą na gola z rzutu karnego. Wszystko rozgrywało się tak samo jak rok wcześniej, jeszcze w I Lidze. Różnica polega na tym, że tym razem Edi się pomylił... Ale mam nadzieję, że prawdziwa powtórka dopiero przed nami. Jesienią zwycięstwo nad Pogonią oznaczało przecież dla nas początek passy czterech wygranych.

- Teraz niespodziewanie ma Pan jeszcze w zanadrzu imponującego ostatnio skutecznością Tomasa Docekala. Człowieka w którego – trochę na przekór innym - pan wierzył, ale zapewne i Pana i jego najnowsze dokonania zaskoczyły.

- Często piłkarzy ocenia się zbyt szybko. Tak było w przypadku Tomasa.

-Jest w Klubie już ponad rok...

-Tak, ale dużą cześć tego okresu stracił przez kontuzje. Nawet wtedy jednaj mieliśmy przed oczami obraz zawodnika, który w trakcie zeszłorocznego zgrupowania w Hiszpanii rozegrał rewelacyjne spotkanie z norweskim Lillestroem. To był impuls , który świadczył o tym, że Tomas może być alternatywą dla Wojtka Kędziory. Wspomniane urazy sprawiły jednak, że ten obraz z Hiszpanii którym my- ludzie w klubie-  żyliśmy, dla osób „z zewnątrz” nie był widoczny. Bo mówimy o piłkarzu, który bazuje na swym przygotowaniu motorycznym. Jeśli tu jest problem, to wartość Tomasa bardzo spada. Zresztą w trakcie tej zimy też miał problemy, ale od pięciu- sześciu tygodni jest już w treningu. I to widać. Z drugiej strony nie popadajmy w hurraoptymizm. To chłopak nad którym cały czas trzeba solidnie pracować, ma jeszcze wiele mankamentów.

-Dość powiedzieć, że kilka dni temu był już jedną nogą na wypożyczeniu w ledwie II-ligowym Zagłębiu Sosnowiec.

-Z powodu kontuzji Tomas nie uczestniczył ani w zgrupowaniu w Bielsku Białej, ani w Hiszpanii. To dlatego wzięliśmy pod uwagę opcję wypożyczenia, ale ze względu na uraz Wojtka dostał kolejną szansę. Jak na razie ją wykorzystuje.

- Dzięki czemu pewnie podbudował się psychicznie, a do tej pory to właśnie psychika miała być jego najsłabszą stroną.

- Bramka po meczu z Zagłębiem dodała mu pewności siebie, pozwoliła się poczuć się ważnym elementem zespołu. Tomas sam widzi, że koledzy chętnie zagrywają mu piłkę, darzą zaufaniem. W efekcie jego wartość o kilka procent wzrosła.

- Nie żal było go więc w spotkaniu z "miedziowymi" ściągać już po godzinie gry? Ostatecznie tylko zremisowaliście.

- Ale po zejściu Tomasa wszystko układało się zgodnie z naszym planem. Stwarzaliśmy sobie kolejne sytuacje, a goście nie, co było zasługą między innymi Artisa Lazdinsa, który zmienił Docekala. Zdobyta przez Zagłębie bramka nie miała natomiast z tą decyzją nic wspólnego. To był błąd w kryciu przy rzucie rożnym.

- Tak czy siak, problemy w ataku, jakie mieliście jeszcze chwilę temu, za moment - za sprawą Wojciecha Kędziory i Marcina Robaka - zmienią się w problemy… bogactwa.

- Na każdym kroku podkreślamy, że PIAST się zmienia, że staramy się uczynić go coraz silniejszym klubem. A silny klub to silna konkurencja o miejsce w składzie.

-Trójki Docekal- Kędziora- Robak pan w nim raczej nie zmieści, a dwóch z nich?

- Zdecydowanie bierzemy to pod uwagę. Czekamy więc na powrót Wojtka, ale też i Adriana Sikory, a poza tym na formę Marcina, który ostatnio nie grał i pewne zaległości ma. Na dzisiaj numerem jeden jest Docekal.

- Kiedy Kędziora będzie gotowy do gry?

- Myślę, że na końcówkę marca, czyli spotkanie z Jagiellonią Białystok.

- Początkowo zanosiło się na krótszą przerwę.

- Liczyliśmy, że wróci szybciej i wręcz chcieliśmy usłyszeć od lekarzy, że tak właśnie będzie, ale zdrowie Wojtka jest najważniejsze, a kolano to zawsze delikatny temat. Jeden organizm zareaguje lepiej, ale drugi już tego czasu potrzebuje nieco więcej. Zapewniam jednak, że nie dzieje się nic złego.

- W najbliższym meczu, z Lechią Gdańsk, zagrać będzie mógł już z kolei Robak. No, chyba że zaległości o których pan wspomniał, są zbyt duże?

- Marcin miał sporą przerwę w występach, ale najważniejsze, że nie zmagał się w tym czasie z żadną kontuzją. Dzisiaj mogę powiedzieć tylko tyle, że jeśli nie stanie się nic nieprzewidzianego, to w osiemnastce na mecz z Lechią się znajdzie.

- Tak głośnego transferu w Gliwicach pan jeszcze nie miał.

- Patrząc na CV Marcina, tak to trzeba ująć, choć oczywiście zweryfikuje go dopiero boisko. Nie mam wątpliwości, że gra na wysuniętego, silnego napastnika, jaką preferujemy to styl „pod” niego, ale pamiętajmy też, że najważniejszy jest zespół. Marcin wie, że musi się mu podporządkować.

-Jak wiele zabrakło natomiast, byśmy podobne pytania mogli zadawać w kontekście Dawida Nowaka z GKS Bełchatów?

- Rzeczywiście chcieliśmy go, ale nie wyszło. Szkoda i dla nas i dla samego Dawida, bo myślę, że dzięki naszemu klubowi kibice ekstraklasy znów dyskutowaliby o jego nieprzeciętnym talencie. On sam chciał do nas przyjść…

-Gdyby jego transfer doszedł do skutku, o Robaka już byście się nie starali?

- Nie. Rozmawialiśmy z nimi równocześnie.


Źródło: SPORT