Lisowski: Wygrać za wszelką cenę
Wojciech Lisowski nie mógł pojawić się na meczu swojej drużyny w Warszawie, ale boiskowe zmagania śledził z mocnym biciem serca przed telewizorem. 20-letni piłkarz żałował końcowego rezultatu i liczy, że "Piastunki" sięgną po zwycięstwo już w najbliższym spotkaniu z Ruchem Chorzów.
„Lisu” uważa, że niedzielne starcie stało na bardzo wysokim poziomie. – W sześciostopniowej skali dałbym mocną „piątkę”. Wynik 3:2, dramaturgia spotkania, dużo podbramkowych sytuacji – te fakty mówią za siebie. Piast nie pojechał sie tam bronić tylko zgarnąć pełną pulę. Wygrywając 2:0 na wyjeździe nie możemy sobie pozwolić na utratę trzech goli, nawet grając przeciwko Legii. Po tak dobrym spotkaniu, przynajmniej remis się nam należał, ale taka jest piłka nożna. Musimy grać dalej - przed nami Ruch Chorzów.
Obrońca Piasta, z powodu fatalnej aury pogodowej panującej w weekend, nie pojawił się na Łazienkowskiej. - Niestety na mecz nie dotarłem, bo jednak i mnie zaskoczył śnieg. Plany szybko sie zmieniły zadzwoniłem do chłopaków powiedziałem jaka jest sytuacja i wspólnie z rodziną oglądałem mecz w TV. Na żywo bym chyba nie wytrzymał tego ciśnienia (śmiech).
Przed niebiesko-czerwonymi derby z Ruchem, co o tym meczu mówi zawodnik? - Wygrać za wszelka cenę. Liczą się 3 punkty, a w jakim to będzie stylu, już nie powinno mieć znaczenia. Najważniejsze, aby znowu zacząć punktować. – przypomina.
Kolejne konsultacje lekarskie czekają Lisowskiego dopiero w grudniu, nie oznacza to jednak, że defensor spędza czas bezczynnie. - Dostałem ćwiczenia na cały tydzień od trenera Wojtka, który razem z Panią Doktor ustalają dla mnie tok zajęć i rodzaje ćwiczeń. Mam zajęcia na rowerze, na basenie, lekki bieganie, rozciąganie, szybki marsz - wszystko dokładnie rozpisane. Także na nudę nie mogę narzekać. – zapewnia gracz wypożyczony z Legii.