Krzycki: Tajemnica szatni
W minionej rundzie, Łukaszowi Krzyckiemu nie było łatwo przebić się do podstawowej jedenastki i tylko w czterech ekstraklasowych pojedynkach bronił barw gliwickiego Piasta. Środkowy obrońca niebiesko-czerwonych w zimowych sparingach prezentował równą formę, a w tym sobotnim - rozegranym z GKS-em Bełchatów - zdobył jedynego, zwycięskiego gola dla "Piastunek". Jak sam przyznaje, od ostatniego trafienia upłynęło już trochę czasu.
- Tomas Docekal dobrze uderzył głową, bramkarz co prawda zdołał się wyciągnąć, odbijając piłkę do boku, ale przejął ją Mateusz Matras i dograł tak, że pozostało mi tylko dopełnić formalności… - skomentował krótko Krzycki.
W 21. minucie, „Mido” dał się zaskoczyć podaniem „za plecy” i po faulu na wychodzącym na czystą pozycję Bartosiaku wyleciał z boiska. Czy w tej sytuacji, arbiter musiał sięgać po czerwony kartonik? - Sędzia mógł ją pokazać, ale nie musiał. Nie wiem, czy zawodnik GKS-u nie postanowił wykorzystać sytuacji, by go nabrać - mówi 28-letni zawodnik.
Mimo wygranej przyznaje, że są elementy w grze gliwickiej ekipy, które należy poprawić. - Ten mecz to pokazał. O co dokładnie chodzi? To akurat tajemnica szatni – tajemniczo uśmiecha się stoper Piasta.
Źródło: SPORT