Korun: Oby to był nasz weekend

14
wrz

- Jesteśmy optymistycznie nastawieni do sobotniego starcia. Pozytywnie nastraja nas powrót Radoslava Latala oraz fakt, że w pierwszej połowie meczu z Górnikiem wreszcie przełamaliśmy strzelecką niemoc – powiedział przed meczem z Wisłą Uros Korun.
 

W ubiegłą sobotę Niebiesko-Czerwoni zremisowali u siebie 3-3 z Górnikiem Łęczna. O końcowym rezultacie zadecydowały w dużej mierze dwie bramki stracone w doliczonym czasie gry. - Tak jak zaraz po zakończeniu spotkania z Górnikiem ciężko było nam wyjaśnić dlaczego stało się to co się stało, tak i teraz trudno mi coś powiedzieć na ten temat. Nadal nie wiemy, co poszło nie tak w tych ostatnich dziesięciu minutach. Moim zdaniem rozegraliśmy całkiem niezłe spotkanie – szczególnie pierwszą połowę, kiedy to wreszcie przełamaliśmy strzelecką niemoc. Zdobyliśmy aż trzy gole i wydawało się, że wreszcie wszystko pójdzie po naszej myśli. Na dobrą sprawę popsuło się dopiero po czerwonej kartce. Grając w dziesięciu cofnęliśmy się jeszcze bardziej do defensywy i jedynie czekaliśmy na poczynania przeciwnika. A łęcznianie po prostu to wykorzystali. – powiedział nam jeden  z obrońców Piasta, Uros Korun.

- Teraz w ciągu ostatnich dni na spokojnie przeanalizowaliśmy jeszcze z trenerem te wszystkie bramkowe sytuacje rywali. Zobaczyliśmy, co poszło nie tak, jakie popełniliśmy błędy w kryciu i gdzie na zbyt wiele pozwoliliśmy zawodnikom Górnika. Przećwiczyliśmy to jeszcze podczas treningów, więc mam nadzieję w meczu z Wisłą już ich nie powtórzymy – przyznał stoper Niebiesko-Czerwonych.

Mecz z Górnikiem jest drugim z rzędu, w którym Uros Korun wyszedł na murawę od pierwszego gwizdka. - Na pewno chciałbym regularnie występować w wyjściowej jedenastce. W zeszłym sezonie grywałem w miarę często, więc jest to także mój cel na ten rok. Po to ciężko pracuje podczas kolejnych treningów oraz meczów, aby jak najdłużej przebywać na murawie. Na mojej pozycji mam ogromną konkurencję, co tylko dodatkowo mnie motywuje. Z Górnikiem wyszedłem na boisko kosztem Aleksandra Sedlara, ale to naprawdę dobry zawodnik. Nie zasługuje, żeby siedzieć na ławce. W ostatnich dniach trenowaliśmy różne ustawienia, także takie w gramy obok siebie. Ja na pozycji stopera, on po prawej stronie. Fajnie nam się współpracuje, dlatego też możliwe, że właśnie tak zagramy już w najbliższym spotkaniu.

W najbliższą sobotę gliwiczanie zmierzą się na wyjeździe z krakowską Wisłą. - Ostatnie miejsce w tabeli wcale nie oznacza, że Wisła jest słabym zespołem. Wręcz przeciwnie – moim zdaniem to dobra jak na polskie warunki drużyna, dlatego nie potrafię wytłumaczyć dlaczego ma taką słabą passę. Osobiście znam kilku grających tam zawodników i muszę przyznać, że to naprawdę solidni piłkarze o ogromnych umiejętnościach. Znacznie przekraczających pozycję, którą aktualnie zajmują. Mają swoje problemy, ale w meczu z nami na pewno będą chcieli zwyciężyć. Im, tak jak nam, ta wygrana jest bardzo potrzebna. Spodziewam się więc wyrównanego meczu, pełnego walki. Każdy z pewnością da z siebie wszystko i nikt nie będzie odstawiał nogi. Obyśmy to my po końcowym gwizdku cieszyli się z trzech punktów.

- Jesteśmy optymistycznie nastawieni do sobotniego starcia. Pozytywnie nastraja nas powrót Radoslava Latala oraz fakt, że w pierwszej połowie meczu z Górnikiem wreszcie przełamaliśmy strzelecką niemoc i chyba zagraliśmy tak jak za najlepszych meczów ubiegłego sezonu. Teraz pracujemy nad tym, aby dobrze zaprezentować się nie tylko na początku, ale przez całe spotkanie. Czeka nas ciężki bój, ale powinniśmy dać radę – przyznał Uros Korun.

- Zarówno my jak i Wisła znajdujemy się na dole tabeli, ale nie oznacza to, że tak będzie przez cały sezon. Na naszą korzyść działają małe różnice punktowe między kolejnymi zespołami. Tak naprawdę wystarczą dwa, trzy wygrane mecze, żeby z samego dołu wskoczyć do pierwszej ósemki. Ekstraklasa to bardzo wyrównana liga i praktycznie do ostatniej rundy nic nie jest rozstrzygnięte. Każdy może wygrać z każdym. Oby to był nasz weekend – zakończył zawodnik Piasta.

Biuro Prasowe
GKS Piast SA