Konczkowski: Zagrać uważniej w obronie
- Jedna akcja w ostatnich minutach sprawiła, że straciliśmy bramkę. W Gdańsku przede wszystkim musimy zagrać mądrzej i uważniej z tyłu - powiedział obrońca Piasta Gliwice, Martin Konczkowski na konferencji prasowej przed meczem z Lechią Gdańsk.
Ze Śląskiem i Zagłębiem daliście sobie strzelić dwie bramki decydujące o wyniku w końcówce. Czy była dyskusja, żeby podobne sytuacje się nie powtórzyły?
- Wczoraj mieliśmy obszerną analizę. Trener, jak to ma w zwyczaju, przedstawił nam w skrótach to spotkanie. To, że drugi raz straciliśmy bramkę u siebie w końcówce na pewno boli. Przede wszystkim trzeba wyciągnąć z tego popularne wnioski i nie dopuścić więcej do takich sytuacji. My zamykamy ten temat, bo przed nami Lechia Gdańsk i na tym się skupiamy.
W ostatnim meczu nie było Jakuba Czerwińskiego. Trener potwierdził, że znowu nie zagra. Był Ariel Mosór, który zadebiutował w pierwszym składzie. Czy to był strach dla was, doświadczonych zawodników przed tym jak on sobie poradzi?
- Myślę, że strachu nie było, bo ciężko pracuje i widzimy, jak wygląda na treningach. Na pewno każdy z nas starał się mu pomóc mu w tym debiucie w pierwszym składzie, czy to dobrym słowem, czy podpowiedzią. Z mojej perspektywy Ariel zagrał dobre spotkanie.
Myślisz, że Lechia po zmianie trenera będzie inna? Za kadencji Piotra Stokowca graliście z tym zespołem wiele razy i zawsze ciężko grało się na tym terenie...
- Zawsze to były trudne spotkania. Pamiętam takie dwa mecze z sezonu mistrzowskiego. W pierwszym zagraliśmy jedno z naszych lepszych spotkań, a przegraliśmy 0-2. Później w rundzie finałowej zagraliśmy nieco gorzej, a wygraliśmy. Na pewno to nie będzie łatwy pojedynek.
Myślisz, że może to być inny zespół? Czy to za krótki okres urzędowania nowego trenera, aby coś zmienić?
- Pewnie jakieś drobne i zauważalne zmiany będą. Jednak myślę, że to będzie podobny zespół. Nowy trener jest krótko w Gdańsku. My musimy patrzeć na siebie i zagrać dobrą, ale przede wszystkim skuteczną piłkę w ofensywie i defensywie.
Jak układa się współpraca z Damianem Kądziorem na prawej linii wahadła?
- Był to pierwszy mecz Damiana od początku i myślę, że całkiem nieźle to wyglądało na naszej stronie. Dogadujemy się na treningach, próbujemy różnych zagrań i mam nadzieję, że w przyszłości będzie to wyglądać jeszcze lepiej. O ile oczywiście będziemy razem grać. (śmiech)
Rozegrałeś 250 spotkań w Ekstraklasie, dlatego też chciałbym spytać o jeden mecz, zarówno w barwach Piasta, jak i Ruchu Chorzów, który szczególnie mile wspominasz?
- W barwach Ruchu bardzo miło wspominam setne derby Śląska, które graliśmy u siebie i wygraliśmy. To na pewno najbardziej utkwiło mi w pamięci. Jeśli chodzi o Piasta to wymienię dwa spotkania. Z Termaliką, kiedy w ostatniej kolejce udało nam się utrzymać i ostatni mecz w mistrzowskim sezonie z Lechem Poznań, po którym fetowaliśmy zdobycie tytułu.
Mając przed sobą takiego zawodnika jak Kądzior trzeba się mniej nabiegać? Robi dużą robotę na skrzydle, a czasami to właśnie obrońca musi więcej biegać.
- Wszystko zależy od przeciwnika, na ile pozwala. Staram się też włączać do akcji ofensywnych. Czasami w meczu rzadziej pojawiam się z przodu, czasami częściej. Wszystko to jest uzależnione od rywala. Wiemy, że Damian to jest bardzo dobry zawodnik i myślę, że na pewno nam pomoże.
W ostatnim meczu przegraliście, ale chyba nie ma powodów do niepokoju. Machineria generalnie działała, graliście jak zwykle, stworzyliście okazje, ale czasem zdarza się, że się przegra. Czy w związku z tym jest złość i chęć odkucia się w następnym meczu, czy niepokój, że coś jest nie tak?
- Myślę, że bardziej złość i chęć wygrania w Gdańsku. Tak jak pan powiedział, nie wyglądało to tak źle, żeby przeprowadzać jakieś rewolucje i głębokie rozmowy. Styl gry się nie zmienił, ale trzeba dołożyć więcej koncentracji w grze defensywnej i postawić kropkę nad „i” z przodu.
Biuro Prasowe
GKS Piast SA