Kim bym został, gdyby nie piłka: Wojciech Lisowski

09
kwi
Samochody czy piłka?
- Zawsze fascynowały mnie samochody, więc gdybym nie trafił do technikum sportowego, poszedłbym w kierunku motoryzacyjnym. Tato i wujek lubią sobie "pogrzebać" w autach, więc i ja poszedłbym tą drogą. Dlatego pewnie teraz siedziałbym w warsztacie, naprawiając jakieś auto.

Jak pieniądze, to z kopania
- Od początku liceum skupiłem się już w zupełności na piłce, a kontuzje - na szczęście - mnie omijały, więc nawet nie brałem pod uwagę jakiegoś gorszego wariantu. Powiedziałem sobie, że chcę występować w najwyższej klasie rozgrywkowej, że chcę zarabiać grając w piłkę.

Praca od ósmej do szesnanstej? A jakiś inny pomysł?
- Patrzyłem na moich rodziców, którzy musieli ciężko pracować, martwiąc się, co będzie następnego dnia. Ja chciałem zaznać czegoś innego, a zdałem sobie sprawę z faktu, że tylko piłka może mi to zapewnić. To mnie podwójnie motywowało.

Matura, następnie studia, a potem - rób, co chcesz
- Tato nigdy mnie nie nakłaniał do zmiany decyzji. Nie było nacisku na to, co będę robić. Chociaż - szczerze mówiąc - nikt w domu nie zakładał, że uda mi się wdrapać po tej drabince sportowej aż tak wysoko. Mama postawiła mi tylko jeden cel - zdać maturę. Powiedziała, że będzie szczęśliwa jeśli to zrobię i pójdę na studia. Nie chciała się wtrącać w dalsze wybory, więc tylko to mi "wyznaczyła". I teraz - tak jak ja i tato - jest szczęśliwa.

Po karierze... własny warsztat!
- Po karierze zakładam sobie dwa warianty. Zajmę się trenowaniem piłkarzy, albo otworzę własny warsztat samochodowy. Nie wykluczam żadnej z opcji, bo życie jest przewrotne i różnie się układa.

DawJen